11-latka urodziła dziecko w wannie. Sprawa wyszła na jaw, gdy jej wujek zabrał noworodka do szpitala. W toku śledztwa okazało się, że dziewczyna była kilkakrotnie wykorzystana. Kilka tygodni temu w szpitalu St. Joseph w Saint Louis w stanie Missouri w USA pojawił się mężczyzna z noworodkiem.
Po sprawdzeniu jego danych okazało się, że mężczyzna nazywa się Norvin Leonidas Lopez-Cante. Kiedy rozmawiał z lekarzami, powiedział tylko, że ktoś zostawił dziecko na ganku jego domu. Personel szpitala od razu zorientował się, że poród musi nastąpić wcześniej, ponieważ noworodek nadal miał pępowinę. Stan dziecka był poważny. Miała wysoką gorączkę. Lekarze natychmiast powiadomili policję, która szybko zorientowała się, że coś w historii było nie tak. Dwa dni później funkcjonariusze aresztowali Lopeza-Cante w jego domu. Dopiero wtedy wyjawił im przerażającą prawdę.
Mężczyzna przyznał, że nikt nie dał mu noworodka. Urodził się w swoim domu, a dokładniej w wannie. Jego matka ma 11 lat i może nawet nie wiedzieć, co się dzieje. Dochodzenie wykazało, że dziewczyna została wykorzystana co najmniej 100 razy. Okazało się, że jej oprawcą był 17-letni kuzyn Francisco Javier Gonzales-Lope, syn człowieka, który zabrał noworodka do szpitala i został później aresztowany. Jak zwykle w takich przypadkach ojciec pedofila zapewnił go, że o niczym nie ma pojęcia: ani o tragedii jedenastoletniej dziewczynki, która była regularnie wykorzystywana przez starszego kuzyna, ani o tym, że była z nim w ciąży.
Podczas zatrzymania będzie miał czas na zweryfikowanie swoich wspomnień. Aresztowano również oprawcę dziewczyny. Jest oskarżony o wykorzystywanie seksualne dzieci, kazirodztwo i pobyt w Stanach Zjednoczonych bez zezwolenia. Z informacji New York Post wynika, że Gonzalez-Lopez został już deportowany za nielegalne przekroczenie granicy. Podczas przesłuchania przyznał się również, że regularnie przez rok wykorzystywał swoją 11-letnią kuzynkę dwa razy w tygodniu. Jego ojciec został oskarżony o narażanie nowonarodzonego wnuka na niebezpieczeństwo.