Adoptując zwierzę, może pojawić się pytanie, kto tak naprawdę uratował kogo. W tej historii mowa o obustronnym ratowaniu życia. Josh Marino służąc w Iraku doznał uszkodzenia mózgu. Po powrocie do domu, mężczyzna cierpiał również na zespół stresu pourazowego.
Żyjąc w ciągłym strachu, postanowił pewnego dnia popełnić samobójstwo. Przed tym jednak postanowił zapalić papierosa. Gdy wyszedł z mieszkania usłyszał ciche miałczenie, dochodzące zza krzaków. Niedługo potem, wyłonił się z nich mały kotek, który szybko podbiegł do mężczyzny. Na jego widok, Josh natychmiast przestał myśleć o swoich problemach, a zaczął zajmować się zwierzakiem. Dzięki niemu, przestały dręczyć go myśli samobójcze.
Wkrótce potem, kot przestał się pojawiać, przez co mężczyźnie zrobiło się przykro. Na szczęście, w międzyczasie jego życie zaczęło się układać. Poznał on nową partnerkę, z którą wspólnie postanowił adoptować kota ze schroniska. Mężczyzna nie mógł uwierzyć własnym oczom, gdy w schronisku spotkał właśnie tego samego kota.
Bez namysłu podpisał dokumenty i zabrał zwierzaka do domu, dzięki czemu jego nastrój jeszcze bardziej zaczął się poprawiać. Mężczyzna obecnie opowiada innym swoją historię, aby udowodnić, że zawsze jest nadzieja.