Moja córka, która jest dla mnie całym światem, od zawsze marzyła o weselu jak z bajki. Jej wizja to ogromne przyjęcie z udziałem 120 gości. Pomysł wydaje się przepiękny, jednak w rzeczywistości wiąże się z ogromnymi wydatkami.
Niestety, to ja mam pokryć wszystkie koszty, ponieważ przyszły mąż mojej córki nawet nie raczy dorzucić się do tego przedsięwzięcia. I tu zaczynają się schody – jak wytłumaczyć sytuację, w której to ja ponoszę całkowite koszty, a zięć nie angażuje się w przygotowania?
Kontakt z przyszłym zięciem – wielka tajemnica
Do tej pory spotkałem przyszłego zięcia tylko dwukrotnie. Pierwsze spotkanie było naturalne, takie jak powinno być w takich okolicznościach. Drugie spotkanie miało miejsce podczas świąt, kiedy to pojawił się na dwie godziny, by następnie zniknąć bez śladu.
Po tamtym spotkaniu nie udało mi się już nawiązać z nim jakiegokolwiek kontaktu. Rozumiem, że każdy ma swoje życie, ale w końcu to rodzina, z którą chcę być zaznajomiony. A tu? Jedyną wiedzą, jaką posiadam, jest jego imię i miejsce pracy. Nie miałem okazji poznać jego rodziny, nie mówiąc już o wspólnych rozmowach czy zdjęciach.
Brak odpowiedzi – problem z komunikacją
Próbowałem skontaktować się z nim kilkakrotnie – dzwoniłem przynajmniej dziesięć razy, aby omówić kwestie dotyczące wesela. Niestety, żadna z moich prób nie zakończyła się sukcesem.
Jego odpowiedzi przychodziły wyłącznie w formie wiadomości tekstowych, w których tłumaczył, że nie zauważył połączenia i obiecywał odezwać się, gdy będzie miał chwilę wolnego. Cóż, mam trudności w uwierzeniu, że telefony są ciągle nieodebrane. To przecież podstawowa forma komunikacji, którą powinien szanować.
Problemy z organizacją wesela – brak zaangażowania
Zaczynam czuć się bezradny wobec całej sytuacji. Choć chciałem pomóc i wyjaśnić wszystkie kwestie, widzę, że z jego strony nie ma żadnej inicjatywy ani zaangażowania. A córka? Jestem najbardziej zaniepokojony jej sytuacją.
Marzy o tym weselu, które ma być pełne blasku i radości. Jestem gotów zrobić wszystko, aby spełnić jej marzenia, ale brak zaangażowania ze strony przyszłego zięcia naprawdę mnie irytuje. Jak można planować wesele, nie mając kontaktu z rodziną przyszłego małżonka?
Oczekiwania wobec zięcia – brak szacunku
To, co mnie najbardziej boli, to brak szacunku ze strony zięcia. Chciałem poczuć, że jest zaangażowany w organizację wesela, że jest to dla niego równie ważne, jak dla mojej córki. Jednak w tej chwili czuję się jakbym rozmawiał ze ścianą.
Oczekiwałem, że przynajmniej spróbuje nawiązać z nami jakąś więź, ale niestety nic się nie zmienia. Jak można w takim przypadku zostać biernym, kiedy widzę, jak córka marzy o tym dniu, a przyszły mąż nie rusza palcem, by pomóc?
Problemy finansowe – czy powinienem pokrywać całe wesele?
Czy mam zatem zrezygnować z pomocy i ponieść wszystkie koszty wesela samodzielnie, gdy zięć nawet nie raczy odebrać telefonu? W tej chwili zastanawiam się, czy jestem jedynie źródłem finansowania, a po ślubie stanę się zbędny.
Moja córka była zawsze osobą towarzyską, miała wielu przyjaciół i dużą rodzinę. Teraz marzy o weselu, które będzie spełnieniem jej marzeń. Chciałbym jej to umożliwić, ale postawa przyszłego zięcia budzi we mnie wielki opór. To nie jest tylko kwestia pieniędzy, ale także szacunku i zaangażowania.
Moje rozterki – co dalej?
Zapytałem córkę, czy przypadkiem nie zrobiłem czegoś, co mogło urazić przyszłego zięcia. Odpowiedziała, że jest on po prostu wstydliwy i żebym się nie przejmował, tylko spełnił jej marzenie. To jednak nie jest jedynie kwestia finansów – jestem ojcem, a nie bankomatem.
Nawet jeśli mogę pokryć wszystkie koszty, oczekiwałbym chociaż odrobiny zainteresowania ze strony przyszłego zięcia. Bo co się stanie później? Kiedy już nie będę potrzebny jako sponsor, czy wówczas również zostanę zapomniany?