Po śmierci rodziców, musiałem wraz z siostrą podzielić pozostawiony przez nich majątek. Otrzymałem dom na wsi, który przypominał mi beztroskie czasy dzieciństwa. Siostra natomiast wzięła rachunek oszczędnościowy oraz pieniądze ze sprzedaży dwóch działek pod lasem. Podział wydawał się sprawiedliwy i byłem z niego zadowolony.
Moja żona, Marta, od początku miała wysokie oczekiwania co do naszego dziedzictwa. Kiedy dowiedziała się o podziale, zaczęła nalegać, abym spróbował uzyskać z niego więcej. Jej zdaniem powinniśmy sprzedać dom i podzielić pieniądze po połowie z siostrą, co poprawiłoby naszą sytuację finansową. Twierdziła, że działki miały wyższą wartość, a ja dostałem jedynie stary dom wymagający remontu.
Sentymantalna wartość domu
Tłumaczyłem Marcie, że dla mnie dom ten ma wartość sentymentalną, związaną z licznymi wspomnieniami z dzieciństwa. Siostra również nie miała pretensji do podziału – rozumiała moje pragnienie zachowania rodzinnego domu. Niestety, Marta nie mogła zaakceptować mojej decyzji.
Z każdym dniem Marta stawała się coraz bardziej zdenerwowana i żądania jej stawały się bardziej agresywne. Nasze rozmowy przeradzały się w kłótnie, a jej oskarżenia, że jestem naiwny i pozwalam siostrze mnie wykorzystywać, były nie do zniesienia. Sugerowała, abym renegocjował podział spadku.
Decyzja o przyszłości domu
Postanowiłem przepisać dom po rodzicach na naszego syna, Radka. Radek, mając dwadzieścia lat, studiował, ale zawsze mówił, że woli spokój wsi niż miejskie życie. Uzgodniłem z nim, że dom zostanie wyremontowany, a on będzie miał swobodę decyzji, czy tam zamieszkać, czy wynajmować. Jednak żona nadal nie była zadowolona. Zamiast cieszyć się, że syn będzie miał lepszy start w życiu, wciąż widziała tylko problemy.
Te kłótnie zaczęły zatruwać nasze codzienne życie. Przedtem zawsze staraliśmy się rozwiązywać problemy razem, ale tym razem byłem zszokowany jej reakcją. Marta nie mogła zaakceptować mojej decyzji i jej chciwość zaczęła przysłaniać wszystko inne.
Ostatnia sprzeczka
Ostatniego wieczoru, podczas kulminacyjnej sprzeczki, Marta zraniła mnie głęboko mówiąc, że jeśli nie postąpię według jej woli, to nie jestem mężczyzną, na którego kiedyś się zdecydowała.
Nie wiem, jak to wszystko się skończy, ale coraz częściej zastanawiam się, czy nasze małżeństwo przetrwa tę próbę. Chciałbym, aby Marta zrozumiała, że niektóre rzeczy mają wartość większą niż pieniądze i że życie nie polega tylko na dobrach materialnych. Czas pokaże, czy uda nam się znaleźć wspólny język, czy nasze drogi się rozejdą.