Nigdy nie przypuszczałam, że jedno z moich dzieci mogłoby nas oszukiwać. Sytuacja, w której się znaleźliśmy, wydaje się być bez wyjścia. Nie wiemy, jak postąpić, aby nie wywołać konfliktu…
Mamy z mężem już swoje lata i po przepracowanych dekadach staramy się teraz dbać o zdrowie, by jak najdłużej zachować sprawność. Nasze dzieci, syn i córka, od najmłodszych lat były ze sobą bardzo zżyte. Nigdy nie unikali trudnych sytuacji, zawsze stawiali czoła wyzwaniom, nawet jeśli bywało to dla nas trudne. Dziś są spokojniejsi i myślałam, że młodzieńcze problemy mamy już za sobą.
Nieoczekiwany zwrot zdrowotny
Wierzyłam, że nasze zdrowie będzie nam towarzyszyć aż do końca życia. Zawsze staraliśmy się prowadzić zdrowy tryb życia, lecz pół roku temu mój mąż doznał zawału serca i trafił do szpitala. To był dla nas szok, który odbił się również na moim zdrowiu. Mimo to dzieci okazały nam ogromne wsparcie. Każde z nich było przy mnie, pomagali w codziennych obowiązkach, starając się jak najlepiej ulżyć mi w trudnym czasie.
Najczęściej odwiedza nas córka z dwójką dzieci. Nasze wnuki to prawdziwe źródło radości, rozświetlają każdy kąt naszego domu. Do tej pory odbieraliśmy emeryturę na poczcie, lecz po wydarzeniach z mężem, córka zaproponowała, byśmy skorzystali z bankowości internetowej, aby oszczędzić sobie trudu wizyt na poczcie.
Nowoczesność, która zawiodła
Nie znam się na technologii, ale zaufaliśmy córce, wierząc, że zależy jej na naszym komforcie. Założyła nam konta bankowe i wyrobiła karty. Rzeczywiście, płacenie kartą było dla nas wygodne. Syn obiecał, że nauczy nas płacenia rachunków online, jednak na obietnicach się skończyło, bo wciąż sami chodzimy na pocztę.
Wstyd się przyznać, ale ani ja, ani mój mąż nie mamy pełnego dostępu do naszych kont. Piny do kart mamy zapisane, lecz do samych kont dostępu brak. Dzieci zarządzają naszymi finansami, co dotychczas wydawało się w porządku. Jednak pewnego dnia, pod koniec miesiąca, moja karta płatnicza została odrzucona w sklepie. Byłam zaskoczona, ale przypisałam to problemom technicznym. Postanowiłam rozwiązać to z mężem, nie obciążając dzieci kolejnymi problemami.
Oszustwo odkryte w banku
Następnego dnia poszliśmy do banku z naszym laptopem i dokumentami. Zaskoczeni, usłyszeliśmy od pracownicy, że na moim koncie brakuje środków. Okazało się, że co miesiąc nasze dzieci przelewały sobie pieniądze z naszego konta na swoje. Wszystko było jawnie wpisane, z ich imionami i nazwiskami.
Choć nigdy nie pobierali dużych kwot – zazwyczaj po trzysta, czterysta złotych – dla nas to znaczące sumy. Czuję, że dzieci myślą, iż jesteśmy nieświadomi ich działań. Boję się z nimi o tym rozmawiać, bo mogliby przestać nas odwiedzać i pomagać, co byłoby dla nas ogromnym ciosem.
Nie wiem, jak powinniśmy się zachować. Czy powinniśmy podjąć rozmowę i ryzykować rodzinny konflikt, czy też przymknąć na to oko, licząc na to, że sytuacja się nie pogorszy? Obawiam się, że jeśli nic nie powiemy, mogą poczuć się jeszcze śmielej, a my nie będziemy mieli nad tym żadnej kontroli. To trudna sytuacja, z której nie widać łatwego wyjścia.