w

Kiedy wraz z dziećmi sprzątałam mieszkanie, zjawiła się teściowa, by zabrać najmłodsze z nich na spacer. Odkąd jej odmówiłam, więcej do nas nawet nie zadzwoniła.

Jestem w trakcie drugiego małżeństwa, które przyniosło mi zarówno radość, jak i nowe wyzwania. Mam córeczkę z poprzedniego związku, która właśnie rozpoczęła naukę w szkole, oraz synka z obecnego małżeństwa. Teraz oczekuję trzeciego dziecka, a jego przyjście na świat planowane jest za dwa miesiące.

W tym intensywnym okresie życia, zamiast odpoczywać, staram się być aktywna. Regularnie zajmuję się sprzątaniem domu, a moje dzieci, już od najmłodszych lat, pomagają mi w domowych obowiązkach. Z uwagi na to, że dzień był wyjątkowo pracowity, postanowiłam nagrodzić je pizzą zamiast gotowania obiadu.

Niespodziewana wizyta i narastające napięcie

Mój mąż w tym czasie przebywał w pracy, gdzie został na nadgodziny. Było już późne popołudnie, gdy zadzwonił, by poinformować mnie, że jego mama chciałaby odwiedzić nas i zabrać synka na spacer. Grzecznie odmówiłam, tłumacząc, że jesteśmy zajęci sprzątaniem, a dzieci są zmęczone i głodne, czekając na dostawę jedzenia. Co więcej, od dawna czułam się zaniepokojona tym, jak teściowa traktowała mojego syna i córkę. Wyraźnie faworyzowała wnuka, co raniło moją córkę, która czuła się pomijana.

Mimo mojego jasnego przekazu, teściowa nie zamierzała odpuścić. Po chwili pojawiła się w naszym domu, twierdząc, że poczeka, aż skończymy sprzątanie. Nie omieszkała również wtrącić swoich uwag na temat moich metod wychowawczych. Krytykowała to, że angażuję syna w domowe obowiązki, uważając, że to zbyt wielki ciężar dla tak małego dziecka. Nie omieszkała również skrytykować mojej decyzji o zamówieniu pizzy, twierdząc, że dobra matka powinna przygotować dzieciom zdrowy, domowy posiłek.

Obrona swoich zasad i konflikt z teściową

Mój syn nie wykazywał chęci wyjścia na spacer z babcią, więc postanowiłam stanąć po jego stronie. Zdecydowanie, acz uprzejmie, poprosiłam teściową, by opuściła nasz dom. Wyjaśniłam, że nie planowaliśmy gości i że na przyszłość proszę, by informowała mnie z wyprzedzeniem, jeśli zamierza zabrać wnuka na wycieczkę.

Niestety, ta sytuacja przerodziła się w poważny konflikt. Teściowa poczuła się urażona i przez dłuższy czas nie kontaktowała się z nami. Co więcej, mój mąż obwinił mnie o to, że zniszczyłam jego relację z matką, a nasze dzieci ucierpią przez ograniczony kontakt z babcią.

Czy miałam rację broniąc swojej rodziny?

Zastanawiam się, czy moja reakcja była słuszna. Z jednej strony, moje podejście mogło wydawać się zbyt surowe, ale z drugiej strony, czułam, że muszę wyznaczyć granice, aby chronić swoje dzieci i naszą rodzinę. Nie zgadzam się na to, by ktoś ingerował w nasze życie, szczególnie gdy chodzi o decyzje dotyczące moich dzieci. Wierzę, że jeśli moje dzieci czegoś nie chcą, nie można ich do tego zmuszać.

Może moje zachowanie nie było idealne, ale jestem przekonana, że musiałam postawić na pierwszym miejscu dobro swojej rodziny. Czas pokaże, czy ta decyzja była właściwa, ale na ten moment jestem pewna, że postąpiłam zgodnie z tym, co uważałam za najlepsze dla swoich dzieci i dla mnie.

Źródła grafik: Pixabay, Imgur, Freepik