w

Nie zabraniam mężowi utrzymywania kontaktów z synem z pierwszego małżeństwa. Ale nie zgadzam się, by to dziecko zamieszkało z nami!

Damian pojawił się w moim życiu w momencie, kiedy byłam gotowa na coś poważniejszego. Miałam 28 lat i choć wcześniej bywały jakieś krótkie relacje, to właśnie z nim poczułam, że może to być coś więcej. Był dojrzały, miał swoje doświadczenia, w tym również rozwód, ale to mnie nie zniechęciło. Wiedziałam, że ma syna z poprzedniego małżeństwa, ośmioletniego Sebastiana, jednak temat jego wcześniejszego życia rodzinnego nie był dla mnie kluczowy.

Damiana poznałam już po rozwodzie, kiedy jego syn miał cztery lata. Nie czułam potrzeby wnikać w to, jak wyglądała jego przeszłość z byłą żoną. Ważne było dla mnie to, co tworzymy teraz. Na początku nie wprowadzał mnie w życie swojego syna, tłumacząc, że jest na to za wcześnie. Szczerze mówiąc, w tamtym czasie też nie czułam presji, by angażować się w tę relację.

Nowy etap w naszym związku

Moje życie było poukładane. Pracowałam, mieszkałam w kawalerce, którą kupiłam sama, z pieniędzy zarobionych uczciwą pracą. Regularnie spłacałam kredyt i byłam dumna, że mam swoje miejsce na ziemi. Damian nie miał własnego mieszkania, więc po jakimś czasie przeprowadził się do mnie. Wszystko układało się dobrze, do momentu, kiedy sytuacja zaczęła się zmieniać. Początkowo Sebastian miał zostać z nami tylko na krótki okres – jego mama musiała wyjechać służbowo. Oczywiście zgodziłam się, przecież nie mógł zostać sam. Jednak z biegiem czasu, pobyty Sebastiana zaczęły być coraz częstsze, a jego obecność stawała się czymś więcej niż tylko chwilową pomocą.

To właśnie wtedy zaczęłam czuć, że coś mi nie pasuje. Choć moja przyjaciółka próbowała mnie uspokoić, mówiąc, że Damian ma swoje obowiązki jako ojciec i że muszę to zaakceptować, czułam wewnętrzny sprzeciw. Przecież to nie ja byłam odpowiedzialna za jego dziecko. Mówiłam Damianowi jasno, że Sebastian jest jego synem, a nie naszym wspólnym. Nie tworzyliśmy jeszcze rodziny w pełnym tego słowa znaczeniu, tylko mieszkaliśmy razem. To ja byłam właścicielką mieszkania, a on po prostu zajął w nim miejsce.

Rosnące napięcia

Kiedy Damian zaczynał przynosić Sebastiana coraz częściej, nie mogłam już dłużej ignorować swoich uczuć. Powiedziałam mu wprost, że owszem, może spędzać z synem czas, ale niekoniecznie w moim domu. Chciałam mieć swoją przestrzeń, w której mogę się zrelaksować, zwłaszcza w weekendy. Przez te wszystkie sytuacje, Damian zdecydował się przenocować u swoich rodziców.

Następnego dnia jego matka zadzwoniła do mnie. Powiedziała mi coś, co sprawiło, że wręcz zagotowałam się z wściekłości: „Skoro jesteście w związku, Sebastian jest również twoim synem. Musisz go zaakceptować i pokochać”. Te słowa wzbudziły we mnie bunt. Nie byłam gotowa pełnić roli matki dla dziecka z poprzedniego związku Damiana. Chciałam mieć swoje własne dziecko, które będzie owocem mojego związku, a nie zmuszać się do miłości do chłopca, który nie był częścią mojej wizji przyszłości.

Kryzys w związku

Rozmowy z Damianem stawały się coraz trudniejsze. Nasze spojrzenia na to, jak powinno wyglądać nasze życie, zaczęły się rozchodzić. Oczywiście, rozumiałam, że Sebastian nie jest niczemu winny. To dorośli, zarówno ja, jak i Damian, musieliśmy podjąć decyzje, które miały wpływ na to, jak potoczy się nasza relacja. Ale czy naprawdę musiałam akceptować wszystko, co wynikało z jego przeszłości? Już na początku naszej relacji jasno zaznaczyłam, że nie chcę angażować się w wychowanie jego syna. Damian wtedy zgodził się ze mną. A teraz? Nagle miałam czuć się winna za to, że trzymam się swoich zasad?

Przyjaciółka próbowała mnie przekonać, że moje podejście może zniszczyć nasz związek. Wspominała, że mogę stracić Damiana, jeśli nie zaakceptuję Sebastiana. Ale jak mogłam zaakceptować to, co nie pasowało do mojej wizji przyszłości? Nie chciałam stawać się matką zastępczą dla chłopca, który pojawił się w moim życiu nie z mojej woli, a z powodu decyzji Damiana.

Podjęcie decyzji

Ciągle zadawałam sobie pytanie, gdzie w tym wszystkim jestem ja. Moje potrzeby, moje plany na przyszłość. Czy mam rezygnować z własnych marzeń o rodzinie, żeby dostosować się do sytuacji Damiana? W końcu nie jestem odpowiedzialna za to, co wydarzyło się w jego poprzednim małżeństwie. Chciałam stworzyć związek, w którym obie strony są na równi. A tu nagle zaczęłam czuć się jak intruz we własnym domu, który musi dostosowywać się do cudzych decyzji.

Na razie nasza przyszłość pozostaje pod znakiem zapytania. Kocham Damiana, ale czy jestem gotowa na to, by poświęcić swoje plany i uczucia dla jego przeszłości? Tego jeszcze nie wiem. Wiem tylko, że nie chcę żyć w cieniu jego dawnych zobowiązań. Chcę budować coś własnego, coś, co będzie naszą wspólną przyszłością, a nie kontynuacją jego poprzedniego życia.

Źródła grafik: Pixabay, Imgur, Freepik