w

Mój syn ma tylko 23 lata i nie potrzebuje dziewczyny. Ja jestem mu najbliższa.

Niedawno mój świat stanął na głowie – mój syn, Stasiek, ogłosił, że ma dziewczynę. I od razu pojawiło się pytanie: *po co mu ona?* Od zawsze byłam dla niego wszystkim – gotowałam, sprzątałam, troszczyłam się o jego komfort.

Wydawało mi się, że to ja wypełniam wszystkie jego potrzeby. A przecież on wciąż jest młody! Zaledwie wczoraj wydawał się być dzieckiem, którym trzeba było się opiekować.

Niezrozumiałe zmiany

Od tamtego momentu Stasiek zaczął się zachowywać inaczej. Nagle jego wieczory stały się tajemnicze – znikał z domu, zamykał się w swoim pokoju albo wracał późno w nocy. Martwiłam się o niego, obawiając się najgorszego. Może wpadł w złe towarzystwo? Może coś ukrywał przede mną? W końcu tyle złego dzieje się na świecie… Każda matka ma prawo być zaniepokojona.

Pytałam go, co się dzieje, lecz odpowiedzi były zawsze te same:

– Mamo, nie martw się, wszystko jest w porządku.

Ale jak miałam się nie martwić? Po śmierci jego ojca Stasiek stał się jedynym sensem mojego życia. Właśnie dlatego jego nieobecności bolały mnie tak bardzo.

Wszystko wskazuje na dziewczynę…

Nie mogąc znaleźć spokoju, opowiedziałam o swoich obawach sąsiadce Marcie. Ona, nieco rozbawiona, rzuciła:

– Pewnie ma dziewczynę. Przystojny chłopak, nie ma co się dziwić!

Dziewczyna? Ale po co? Przecież to ja dbam o niego! Gotuję, piorę, sprzątam… Czy to nie wystarcza? Sprawy sercowe to przecież coś, co przychodzi później, a nie w tak młodym wieku! Nie mogłam pogodzić się z myślą, że mój syn mógłby potrzebować kogoś innego poza mną.

Jednak słowa Marty pozostały w mojej głowie. Zaczęłam bacznie obserwować Staśka. Coraz częściej udawałam, że wychodzę na spacer, tylko po to, by sprawdzać, gdzie się udaje i z kim spędza czas. Każdy jego krok budził moje podejrzenia.

Treningi i długie wieczory

Rzeczywiście coś się zmieniło. Z dnia na dzień zaczął bardziej dbać o swój wygląd. Zainwestował w nowe ubrania, zaczął regularnie trenować. Ale te treningi trwały wyjątkowo długo – od 18 do 22? Często wracał po północy, tłumacząc się spotkaniami z przyjaciółmi czy urodzinami znajomych.

Mimo jego uspokajających słów, czułam się coraz bardziej niepewna. Moje lęki się nasilały, aż pewnego dnia, kiedy Stasiek znowu wrócił późno, wybuchłam:

– Dlaczego mi nie powiedziałeś, że wychodzisz tak późno? Martwię się!

Zauważyłam, że czuł się zakłopotany. Ale to dobrze – powinien wiedzieć, że jego zachowanie mnie rani. Mimo to jego odpowiedzi były coraz bardziej zuchwałe, a ja stawałam się coraz bardziej niepewna. W końcu przestałam pytać – zaczęłam dzwonić. Każde jego wyjście kończyło się moim telefonem, bo ból, który czułam, był zbyt silny, by milczeć.

Rozmowa, która zmienia wszystko

Minął prawie rok, kiedy Stasiek w końcu zdecydował się na szczerość. Pamiętam, że jego słowa wstrząsnęły mną do głębi:

– Mamo, spotykam się z dziewczyną. Ma na imię Kasia. Nie mogę już dłużej cię okłamywać.

Chciałam zaprzeczyć, ale czułam, że nie mogę powstrzymać łez.

– Po co ci ona? Czy nie jesteś szczęśliwy w domu? – zapytałam, choć znałam odpowiedź. Moje serce było złamane.

Stasiek jednak kontynuował:

– Kocham cię, mamo, ale musisz zrozumieć, że chcę żyć swoim życiem. Kasia jest ważna dla mnie. Chcę budować z nią przyszłość.

Te słowa zraniły mnie bardziej, niż mogłam przypuszczać. Jak to możliwe, że mój syn wybierał kogoś innego, a nie mnie? Przecież to ja byłam jego matką, osobą, która zawsze była przy nim…

Prawda, której nie chciałam usłyszeć

Kiedy emocje opadły, Stasiek usiadł przy mnie i zaczął mówić. Mówił o tym, jak bardzo mnie kocha, ale również o tym, jak czuje się przytłoczony. Przypomniał mi o jego siostrze, która odeszła, bo nie mogła znieść mojej kontroli nad jej życiem. I wtedy Stasiek otworzył się całkowicie:

– Mamo, musisz przestać trzymać mnie na tak krótkiej smyczy. Mam prawo do własnego życia. Kocham Kasię i chciałbym, abyś dała jej szansę.

Jego słowa były jak cios. Byłam zła i rozżalona. Jak mógł mi to zrobić? Czy naprawdę byłam taka, jak on mówił? Czy rzeczywiście próbowałam kontrolować jego życie? Wszystko, co robiłam, wynikało z troski i miłości, a on tego nie rozumiał.

Nowa decyzja

Gdy emocje opadły, zrozumiałam jedno – nie mogłam stracić mojego syna. Nie chciałam go odtrącać ani odpychać jego miłości. Podjęłam więc decyzję: zaproszę Kasię na kolację. Spotkam się z nią, porozmawiam, spróbuję ją poznać. Nie mogłam pozwolić, aby jakaś nieznana mi dziewczyna zniszczyła moją relację z synem, ale nie mogłam też dalej żyć w takim napięciu. Może, jeśli dam jej szansę, odkryję, że nie jest moim wrogiem.

Czy to dobry plan? Czas pokaże, ale jedno wiem na pewno – nie mogę już więcej walczyć ze Staśkiem. Muszę nauczyć się dzielić jego miłością.

Źródła grafik: Pixabay, Imgur, Freepik