Kiedy z żoną podjęliśmy decyzję o zakupie mieszkania na kredyt hipoteczny, wiedzieliśmy, że przed nami sporo pracy. Remont, transport rzeczy, urządzanie wnętrza – to wszystko zajęło nam nieco czasu, ale w końcu mogliśmy poczuć się u siebie.
Po miesiącu od przeprowadzki postanowiliśmy poznać naszych sąsiadów. Mieszkanie naprzeciwko zajmowali starsi państwo, więc zaprosiliśmy ich na herbatę, licząc na sympatyczne spotkanie.
Jednak nasze pierwsze spotkanie z sąsiadami było zaskakująco krótkie. Po krótkiej rozmowie i wypiciu herbaty, kiedy tylko dowiedzieli się, że moja towarzyszka to moja żona, a nie córka, szybko znaleźli wymówkę, by opuścić mieszkanie. Wieczór minął, ale ich zachowanie pozostawiło nas w lekkim zakłopotaniu.
Nieoczekiwana wizyta policji
Sobotni poranek zaczął się dla nas dość nietypowo. Obudził nas dźwięk dzwonka do drzwi. Za progiem stał policjant, który poprosił o dokumenty tożsamości zarówno moje, jak i mojej żony.
Zdziwieni, ale posłuszni, zaczęliśmy szukać naszych dowodów oraz świadectwa zawarcia małżeństwa, co wcale nie było proste wśród jeszcze nieuporządkowanych po przeprowadzce rzeczy. Po kilku minutach udało nam się w końcu odnaleźć wszystkie dokumenty.
Gdy pokazaliśmy policjantowi nasze papiery, jego reakcja była pełna zdziwienia, a może nawet zazdrości. Przeprosił za zakłócenie spokoju i poinformował, że otrzymał zgłoszenie, jakoby w naszym mieszkaniu mieszkał mężczyzna z nieletnią. Było to dla nas szokujące, ale zarazem wyjaśniało nagłe wyjście naszych sąsiadów poprzedniego wieczoru.
Różnice wieku – źródło zamieszania
Zaczęło do nas docierać, że cała sytuacja była wynikiem pewnych nieporozumień. Mam 24 lata, a moja żona 26. Mimo że różnica wieku jest niewielka, moja żona wygląda na znacznie młodszą, co często prowadzi do zabawnych sytuacji.
Zdarza się, że w sklepach proszą ją o dowód, kiedy próbuje kupić alkohol, a czasem nawet zostaje wzięta za licealistkę. W piątkowy wieczór, kiedy przyszli do nas sąsiedzi, moja żona miała splecione dwa warkocze i zmyty makijaż, co dodatkowo podkreślało jej młodzieńczy wygląd.
Choć z początku cała sytuacja wydawała się nieco niekomfortowa, teraz widzimy ją w zabawnym świetle. Nie zmienia to jednak faktu, że przydałoby się unikać podobnych pomyłek w przyszłości.
Zmiana wizerunku dla spokoju
Po tej całej sytuacji, zastanawiając się nad tym, jak zapobiec podobnym nieporozumieniom w przyszłości, postanowiłem wprowadzić małą zmianę w swoim wyglądzie.
Jako że noszę brodę, która dodaje mi lat, doszedłem do wniosku, że ogolenie jej może nieco zmniejszyć wrażenie, że wyglądam jak czterdziestoletni mężczyzna mieszkający z „córką”. Choć sytuacja wywołała u nas sporo śmiechu, mam nadzieję, że teraz sąsiedzi nie będą mieli wątpliwości co do naszego związku.
Ostatecznie cała historia, choć na początku nieco stresująca, okazała się zabawną anegdotą. Życie w nowym miejscu przynosi różne niespodzianki, a ten epizod był jednym z tych, które zapamiętamy na długo.