w

Dlaczego ja mam zajmować się matką, skoro brat, jej ukochany synek, może to zrobić?

W wielu rodzinach, gdzie jest więcej niż jedno dziecko, często można zaobserwować zjawisko faworyzowania jednego z potomków. To dziecko staje się oczkiem w głowie rodziców, podczas gdy inne zostaje zepchnięte na margines, pozbawione emocjonalnego wsparcia i zainteresowania.

Taka sytuacja miała miejsce w moim życiu. Mój brat, Wojtek, był ulubieńcem, a ja byłam outsiderem, niechcianym dzieckiem w cieniu rodzinnych relacji.

Trudne słowa od matki

Z biegiem lat uświadomiłam sobie, że nie pasowałam do obrazu idealnej rodziny, który stworzyła moja matka. Kiedyś powiedziała mi wprost, że moje narodziny były przyczyną rozpadu jej małżeństwa z moim ojcem. Poczułam, jakby obarczała mnie winą za coś, na co nie miałam wpływu.

Zapytałam ją, dlaczego miałabym być odpowiedzialna za ich rozwód? Przecież nie miałam nic wspólnego z jej decyzją o ciąży. Mimo to, moje miejsce w rodzinie zawsze było na uboczu, podczas gdy Wojtek cieszył się pełnią uwagi i miłości.

Życie w cieniu brata

Wszystko kręciło się wokół Wojtka. Był dla matki najważniejszy, a ja zostałam wysłana do dziadków, rodziców mojego ojca. Byli dla mnie oparciem, ale czułam, że ich troska wynikała z poczucia winy za to, co zrobił mój ojciec.

Żyłam z nimi, rzadko widując się z matką, która w pełni poświęciła się opiece nad Wojtkiem. Ratowała go z tarapatów, wyciągała z kłopotów z policją, spłacała jego długi, a nawet sprzedała swoje mieszkanie, aby mógł mieć własne lokum.

Odmienne drogi życiowe

Podczas gdy matka nieustannie troszczyła się o Wojtka, ja dorosłam, ułożyłam sobie życie i założyłam własną rodzinę. Mieszkam z mężem poza miastem, a nasza córka, która także już ma swoją rodzinę, mieszka w dawnym mieszkaniu dziadków.

Żyłam swoim życiem, daleka od matki i brata, którzy nigdy nie próbowali zbliżyć się do mnie. Zresztą, nie miałam na to ochoty, bo ich ignorancja przez lata pozostawiała we mnie gorzki ślad.

Niespodziewane wyzwanie – opieka nad matką

Pewnego dnia dowiedziałam się, że matka złamała szyjkę kości udowej i potrzebuje operacji, na którą nie miała środków. Mimo wszystko postanowiłam jej pomóc i sfinansowałam operację.

Okazało się jednak, że po operacji konieczna była długotrwała rehabilitacja, a to wiązało się z koniecznością zapewnienia jej codziennej opieki. Wojtek natychmiast próbował zrzucić ten obowiązek na mnie, co wywołało u mnie zdecydowaną reakcję.

Decyzja o odmowie pomocy

Podjęłam stanowczą decyzję, że nie zamierzam przejmować odpowiedzialności za opiekę nad matką. Po latach zaniedbań i braku zainteresowania z jej strony, nie widziałam powodu, by teraz zmieniać swoje życie. Oczywiście, zarówno Wojtek, jak i matka zaczęli mnie krytykować, wytykając brak serca i odpowiedzialności.

Jednak ja przypomniałam matce, że to ona wybrała swojego ulubieńca. Przez całe życie inwestowała w Wojtka – czas, pieniądze, uczucia – więc teraz to on powinien przejąć opiekę nad nią.

Czytelne granice

Wszystko, co dzieje się w życiu, w końcu wraca na swoje miejsce. Z jednej strony było mi miło, że nagle przypomnieli sobie o moim istnieniu, ale jedynie w chwili, gdy pojawiły się problemy. Nikt nie zastanowił się nad tym, co ja czuję, czy potrzebuję wsparcia.

Przez cały ten czas nie odczuwałam niczego poza głębokim rozczarowaniem. Nikt nie zwrócił się do mnie z pytaniem o moje samopoczucie, a teraz oczekiwali, że stanę na wysokości zadania.

Uraza, która nie znika

Nie zamierzam ukrywać, że mam żal do matki. Przez lata byłam dla niej niewidoczna, a teraz, gdy potrzebuje pomocy, zwróciła się do mnie. Można by powiedzieć, że to ja jestem urażona, i rzeczywiście tak jest.

Urażona tym, jak niesprawiedliwie mnie traktowano, tym, jak bezinteresownie poświęcano mi tak mało uwagi. Czasami życie zmusza nas do wyciągnięcia własnych wniosków i postawienia granic, które pozwalają nam zadbać o siebie, zwłaszcza wtedy, gdy inni tego nie robili.