Zdaję sobie sprawę, że wielu może mnie osądzać, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że w tej sytuacji najbardziej szkoda mi mojego męża. Wczoraj cała rodzina została zaproszona przez jego matkę, aby omówić sprawy związane ze spadkiem.
Spotkanie miało miejsce w towarzystwie wnuków, dzieci i synowych. Decyzje, jakie zapadły, zaskoczyły nas wszystkich, a szczególnie mnie. Nie mogę przestać myśleć, że ten podział majątku jest daleki od sprawiedliwości.
Podział majątku – czy to naprawdę uczciwe?
Pani Malwina ogłosiła, kto otrzyma jaką część spadku, a jej decyzje wzbudziły niemałe kontrowersje. Młodszy syn ma odziedziczyć przestronne trzypokojowe mieszkanie w samym centrum miasta, podczas gdy mój mąż, jako starszy syn, dostanie tylko domek letniskowy.
Z kolei ja otrzymam jedynie rodzinne pamiątki, a reszta bliskich zostanie obdarowana drobnymi rzeczami, takimi jak zegarki, sprzęt AGD czy akcje. W efekcie, wszyscy zebrani byli nieco skonsternowani tym, jak całość majątku została rozdysponowana.
Najbardziej zaskoczyło mnie to, że taki podział wydaje się być kompletnie nieuzasadniony. Dlaczego młodszy brat mojego męża, Jarek, otrzymał tak dużą część majątku, podczas gdy my musimy zadowolić się czymś, co wydaje się być o wiele mniej wartościowe?
Wyjaśnienia teściowej
Po zakończeniu spotkania, Kamil, mój mąż, nie mógł powstrzymać się od pytań. Podszedł do swojej matki i zapytał o powody takiego rozdziału spadku. Był zdziwiony, ale jednocześnie starał się zachować spokój i zrozumieć, co kierowało jego matką przy podejmowaniu tej decyzji. Pytał, dlaczego wszystko potoczyło się w taki sposób, skoro teoretycznie on i jego brat powinni być traktowani na równi.
Teściowa odpowiedziała, że przez lata poświęcali starszemu synowi więcej uwagi i wsparcia, ponieważ pokładali w nim duże nadzieje. Marzyli, że Kamil osiągnie wielki sukces i zostanie profesjonalnym dyplomatą, co jednak się nie spełniło. Zorganizowali dla niego także wystawne przyjęcie weselne, a w międzyczasie pomagali w opiece nad jego dziećmi.
Z drugiej strony, Jarek, młodszy syn, według niej, został zaniedbany emocjonalnie. Rodzice nie poświęcili mu tyle uwagi, co starszemu bratu, co w jej oczach przyczyniło się do jego życiowych niepowodzeń. Jarek rzucił studia, nie zrealizował swojego potencjału sportowego, a w końcu ożenił się z przypadkową dziewczyną, bo brakowało mu wsparcia. Zdaniem Pani Malwiny, jego trudna sytuacja materialna – mieszkanie u teściów i brak możliwości zakupu własnego domu – zasługuje na rekompensatę w postaci mieszkania.
Sytuacja życiowa brata mojego męża
Życie Jarka rzeczywiście nie jest łatwe. Mieszka z żoną u jej rodziców, podczas gdy on opiekuje się dzieckiem, a jego żona pracuje, bo to ona zarabia więcej. Ich sytuacja finansowa jest na tyle trudna, że zakup własnego mieszkania wydaje się nierealny. Teściowa współczuje młodszemu synowi i stara się wynagrodzić mu to, co uważa za swoje zaniedbania z przeszłości.
Tymczasem my z Kamilem wzięliśmy kredyt i kupiliśmy własne mieszkanie, co w oczach teściowej zdaje się być wystarczającym argumentem, by nie przyznać nam nic więcej. Nie mogę jednak oprzeć się wrażeniu, że to, co się dzieje, jest po prostu niesprawiedliwe. Z jakiego powodu nasza odpowiedzialność i samodzielność mają być karane mniejszym spadkiem?
Niepewność i rozczarowanie
Nie wiem, dlaczego wciąż wracam do tej sprawy w myślach, ale nie potrafię pozbyć się uczucia niesprawiedliwości. Czy Kamil ma teraz po prostu zaakceptować fakt, że testament już został spisany, a jego matka podjęła ostateczną decyzję? Czuję, że przez ten podział mój mąż został w pewien sposób pokrzywdzony, a ja nie mogę nic zrobić, by to zmienić. Przykro mi z jego powodu i czuję wielkie rozczarowanie.
Po tym wszystkim nawet rozmowa z Panią Malwiną wydaje się być dla mnie trudna do wyobrażenia. Jak mogłabym podejść do kogoś, kto postanowił tak rażąco nierówno potraktować swoje własne dzieci? Trudno mi zrozumieć motywacje, które nią kierowały, a jeszcze trudniej pogodzić się z tym, co już się stało.