w

Od jakiegoś czasu dzieci wydzwaniają i pytają mnie o zdrowie. Podejrzewam, że chodzi im tylko o spadek.

Pamiętam dzień, w którym mój mąż odszedł, zostawiając mnie z trójką dzieci. Nie chciał już więcej mierzyć się z odpowiedzialnością rodzicielstwa, a hałas i chaos związany z wychowywaniem maluchów go przytłaczały.

Miałam wtedy zaledwie 30 lat, a moje dzieci były w wieku szkolnym, zaczynały właśnie swoją przygodę w pierwszej i drugiej klasie. Potrzebowały podstawowych rzeczy, jak jedzenie i ubrania, a ja stawałam na głowie, szukając jakiejkolwiek pracy, by im to wszystko zapewnić.

Nie było mowy o życiu prywatnym, ponieważ moim priorytetem było to, by moje dzieci czuły się bezpieczne i miały wszystko, czego potrzebują. Przez długi czas wydawało mi się, że najważniejsze są pieniądze, by im to zapewnić. Dopiero teraz, z perspektywy czasu, rozumiem, że bardziej niż materialne potrzeby, dzieciom brakowało mojej obecności i uwagi.

Choć mój mąż mógł być wsparciem w tych trudnych chwilach, wybrał inną drogę. Nie mam do niego żalu, to była jego decyzja. Dziś dzieci radzą sobie dobrze, mają własne rodziny, a ja od sześciu lat cieszę się emeryturą. Mimo że zdołałam odłożyć pewne oszczędności, dzięki którym mogę zapewnić sobie spokojną starość, brakuje mi towarzystwa. Często czuję, że nie mam nawet do kogo się odezwać.

Niespodziewana diagnoza

Kilka tygodni temu moje zdrowie nagle się pogorszyło. Musiałam wezwać karetkę, a lekarze postanowili zatrzymać mnie w szpitalu na dalsze badania. Po tygodniu otrzymałam diagnozę, która nie napawała optymizmem. Rokowania były niepokojące, a personel medyczny skontaktował się z moimi bliskimi, by ich o tym poinformować. Wkrótce wszyscy natychmiast przyjechali, by mnie odwiedzić.

Moja współlokatorka w szpitalu była zdziwiona i pełna zazdrości, widząc, jak wielu krewnych troszczy się o mnie. Jednak ja, patrząc na ich wizyty, zaczęłam zastanawiać się, czy ich nagłe zainteresowanie wynika z prawdziwej troski o moje zdrowie. Przez długi czas kontakt z dziećmi był sporadyczny, a teraz, nagle, dzwonią codziennie, pytając o moje samopoczucie. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że ich zaangażowanie ma inne podłoże.

Rodzinne relacje pełne nieufności

Moje dzieci zaczęły odwiedzać mnie znacznie częściej, ale ich obecność nie wydaje się autentyczna. Czuję, że za ich troską kryje się bardziej praktyczny powód – spadek. Nagle, po latach względnego dystansu, czuję, że moje oszczędności i mieszkanie są w centrum ich zainteresowania. Jest to dla mnie szczególnie bolesne, ponieważ zawsze wyobrażałam sobie swoją starość inaczej. Liczyłam na ciepłe i szczere relacje z dziećmi, a nie na relacje oparte na materialnych wartościach.

Nie tak wyobrażałam sobie ten etap życia. Zamiast spokojnych i pełnych wsparcia relacji rodzinnych, coraz bardziej zastanawiam się, jak powinien wyglądać mój testament. Mam zaoszczędzone pieniądze, ale zamiast przekazać je dzieciom, zaczynam poważnie rozważać przekazanie ich na cele charytatywne.

Co więcej, myślę o tym, by moje mieszkanie zostawić w spadku sąsiadce, która przez lata była przy mnie i okazywała mi szczerość i wsparcie. Nie tak chciałam, aby wyglądała moja starość, ale być może to najlepszy sposób, by pozostawić coś po sobie z godnością.

Źródła grafik: Pixabay, Imgur, Freepik