Dwadzieścia lat temu, kiedy moja najbliższa przyjaciółka Żaneta zaproponowała mi wspólny wyjazd do pracy za granicę, nie miałam pojęcia, że ta decyzja zaważy na reszcie mojego życia. Miałam wtedy 35 lat, pełną energii, ale również pełną obaw.
Dopiero co zakończyłam trudne małżeństwo z mężczyzną, który miał problemy z alkoholem i przemocą. Zostałam sama z córką, Kasią, i narastającymi długami. Na szczęście moja mama, która mieszkała na wsi, zaoferowała swoją pomoc. Prowadziła gospodarstwo, które pozwalało jej na skromne, ale stabilne życie, i mogła zająć się moją córką.
Pierwsze kroki za granicą
Kiedy wyjeżdżałam, nie było tak łatwo utrzymywać kontakt z domem. Telefony były drogie, a internet raczkował. Pierwsze dni pracy za granicą były dla mnie ogromnym wyzwaniem. Zostałam przydzielona do mycia naczyń w dużej restauracji, co nie było ani łatwe, ani przyjemne. Mimo że miałam rękawiczki, długie godziny spędzone na nogach dawały się we znaki.
Czułam jednak, że nie mam wyboru – musiałam zarobić na spłatę długów i utrzymanie rodziny. Dopiero po kilku tygodniach udało mi się zamienić kilka słów z mamą, co przyniosło mi trochę ulgi. Wiedziałam, że u niej i u mojej córki wszystko było w porządku.
Awans na kuchnię i dłuższy pobyt za granicą
Z czasem moje życie zawodowe zaczęło się poprawiać. Awansowałam na kuchnię, co było dla mnie znaczną ulgą. Dzięki temu mogłam wykorzystać swoje wykształcenie – skończyłam technikum gastronomiczne, więc praca przy przygotowywaniu warzyw była mi bliższa niż zmywanie naczyń.
Chociaż praca nie była prestiżowa, przynosiła stabilne dochody, co pozwoliło mi nie tylko na wynajęcie mieszkania, ale również na regularny kontakt z rodziną dzięki coraz lepszemu dostępowi do internetu.
Zmiany, które przyniosły nowe wyzwania
Lata mijały, a moja sytuacja finansowa się stabilizowała. Zmieniłam kilka miejsc pracy, szukając czegoś, co bardziej mnie interesowało. Zaczęłam regularnie przesyłać pieniądze do Polski, a moja mama i córka odkładały część z nich na zakup wymarzonego domu.
Planowałam, że kiedyś wszyscy zamieszkamy razem. Jednak życie miało inne plany. Kasia dorastała, a moja mama zaczynała się starzeć. Konflikty między nimi stawały się coraz częstsze. Moja córka nie mogła zrozumieć starszej kobiety, a mama, zaniepokojona wyborem narzeczonego Kasi, stawała się coraz bardziej nieufna.
Zakup domu i rozczarowanie
Po ślubie Kasi, na którym nie mogłam być obecna, wspólnie zdecydowaliśmy o zakupie domu, w którym mieliby zamieszkać z moją mamą. Niestety, na pełną kwotę brakowało środków, więc młodzi musieli zaciągnąć kredyt. Mimo to nadal pracowałam za granicą, starając się spłacać część zobowiązań.
Wszystko wydawało się układać dobrze, aż do momentu, gdy dowiedziałam się, że moja córka i jej mąż rozpoczęli remont tylko pierwszego piętra domu, gdzie sami mieszkali. Parter, na którym żyła moja mama, pozostawał nietknięty.
Niezrozumienie i decyzja o powrocie
Gdy dowiedziałam się o sytuacji, natychmiast skontaktowałam się z córką i zięciem, chcąc dowiedzieć się, dlaczego nie zrobili remontu na parterze. Ich odpowiedź mnie zaszokowała – twierdzili, że na razie skupiają się na swoim piętrze, bo chcą urządzić wszystko po swojemu.
Nie mogli pojąć, że ich babcia, osoba w podeszłym wieku, ma swoje potrzeby i oczekuje minimalnych wygód, takich jak brak wilgoci w mieszkaniu. Oczekiwali, że poczekam, aż znajdą czas na parter, ale jak mogłam się z tym zgodzić, widząc, jak moja mama cierpi?
Koniec wspierania i nowe priorytety
Ten brak empatii z ich strony sprawił, że zaczęłam poważnie zastanawiać się nad przyszłością. Moje nerwy były na skraju wytrzymałości. Ciągłe myślenie o zdrowiu i komforcie mojej mamy, o jej starości i o tym, jak jest traktowana przez wnuczkę, sprawiało, że nie mogłam normalnie funkcjonować. W końcu postanowiłam, że wracam do Polski.
To ja kupiłam ten dom i mam prawo zadbać o jego mieszkańców. Zamierzam przeprowadzić remont na parterze i zamieszkać z mamą, aby zapewnić jej spokój na starość. A co do młodych? Niech sami spłacają kredyt i uczą się odpowiedzialności. Są dorośli, a to ich obowiązek.
Nowy początek i przemyślenia
W tej sytuacji zaczęłam dostrzegać, jak wiele zmieniło się w mojej córce. Zdałam sobie sprawę, że jej relacja z babcią, która była dla niej przez lata jak druga matka, zupełnie się rozpadła. Zaczęłam też wątpić, czy Kasia byłaby w stanie zapewnić mi opiekę, gdybym kiedyś jej potrzebowała.
Postanowiłam, że więcej nie będę jej finansowo wspierać. Jest dorosłą kobietą z mężem, więc muszą poradzić sobie sami. Teraz czas, abym ja zadbała o siebie i moją mamę. Planuję wspólne wakacje, na które odłożyłam wystarczająco dużo pieniędzy. W końcu zasługujemy na trochę spokoju po tych wszystkich trudnych latach.