Zamiast usiąść przy stole i podziękować jej za wszystko, co robiła, wciąż miałem w sobie gniew, który narastał z dnia na dzień, zamiast zrozumieć jej trud i poświęcenie.
Siedząc w pokoju, nie zauważyłem, że Regina po raz kolejny starała się zaradzić moim brakom.
Kiedy weszła do pokoju, znalazła mnie śpiącego w fotelu, a w jej oczach można było dostrzec zmęczenie, które było dla niej czymś codziennym i nieuniknionym.
Nieuzasadnione zarzuty
Podczas posiłku nie szczędziłem Reginie krytyki, choć wiedziałem, że nie zasługuję na jej wyrozumiałość.
Znowu narzekałem, jak to wszystko robię sam, jakby moje ciężkie dni w pracy były znacznie trudniejsze niż jej codzienne obowiązki domowe.
Nie dostrzegałem, jak ciężką pracę wkładała w naszą rodzinę, w nasz dom. Zamiast to docenić, ja wciąż kopałem ją w swoich myślach, nie przyjmując do wiadomości jej poświęcenia.
Zawsze potrafiła znieść moje uwagi bez większej reakcji. Była silna, z natury cierpliwa, ale nawet ona miała swoje granice, których nie potrafiłem dostrzec.
Ja jednak nie zdawałem sobie sprawy, że moja żona dźwigała na swoich barkach nie tylko wszystkie obowiązki domowe, ale także te związane z naszą rodziną, i to wszystko, mimo jej własnych zmagań.
W każdym dniu pełnym pośpiechu, zmęczenia, stresu i codziennych trosk, starała się zawsze być obecna, zarówno fizycznie, jak i emocjonalnie, by wspierać mnie w trudnych chwilach.
Jednak ja wciąż dostrzegałem tylko swoje własne problemy i ignorowałem wszystko, co działo się wokół mnie, nie zauważając jej poświęcenia.
Po obiedzie, nie mówiąc ani słowa, wziąłem naczynia i zaniosłem je do pokoju, zostawiając bałagan w kuchni, który tylko ją przytłaczał.
Regina, jak zwykle, zajęła się zmywaniem naczyń, rozwieszeniem prania, gotowaniem zupy na kolejny dzień, mimo że ja nie doceniałem tego, co robiła, a jej trudy wydawały mi się mało ważne.
Zamiast jej pomóc, ignorowałem jej ciężką pracę, zanurzony w swoim własnym świecie, gdzie nie było miejsca na refleksję nad tym, co naprawdę miało znaczenie.
Wtedy jeszcze nie zdawałem sobie sprawy, że tak naprawdę jestem jedynym powodem jej zmęczenia i frustracji, których nie zauważałem.
Problemy zdrowotne Reginy
Wkrótce zaczęły pojawiać się sygnały, które miały zmienić moje spojrzenie na całą sytuację i sprawić, że zacznę dostrzegać, jak bardzo ją zaniedbałem.
Pewnego poniedziałku Regina poczuła się źle. Objawy przeziębienia, takie jak gorączka, ból głowy i ogólne osłabienie, były dla niej bardzo uciążliwe i sprawiały, że nie mogła normalnie funkcjonować.
Mimo tego wzięła tabletkę i poszła do pracy, bo nie chciała mnie zawracać głową swoimi problemami zdrowotnymi, chcąc uniknąć dodatkowego stresu.
Nigdy nie oczekiwała ode mnie, że będę się nad nią rozczulał, choć powinna była to zrobić.
Kiedy stan zdrowia Reginy pogorszył się, postanowiła wziąć dzień wolny, by odpocząć, ale wtedy zaczęła kaszleć, a ja wciąż nie zauważałem, jak bardzo była wyczerpana i jak bardzo potrzebowała odpoczynku.
Była gotowa walczyć, by nie pokazać, że coś jest nie tak, by nie wprowadzać mnie w dodatkowy stres.
To ona martwiła się o mnie i o nasze codzienne życie, podczas gdy ja byłem zbyt zapatrzony w siebie i swoje problemy.
Po kilku dniach jej stan zdrowia znacząco się pogorszył. W końcu zasłabła w pracy i została zabrana do szpitala, co mocno mnie zszokowało.
Diagnoza była poważna – zapalenie płuc, które mogło być wynikiem jej nieustannego zmęczenia i stresu.
Wiedziałem, że stan Reginy był bardzo poważny, a ja poczułem się okropnie, gdy uświadomiłem sobie, jak bardzo ją zaniedbałem.
Cała ta sytuacja była jak zimny prysznic, który obudził mnie ze snu. Czułem się jak idiota, ponieważ przez tyle lat nie dostrzegałem jej wysiłków, a teraz, kiedy naprawdę jej potrzebowałem, poczułem, jak bardzo ją zaniedbałem i jak niewdzięczny byłem.
Samotność i nowe odkrycia
Zostając sam w domu, musiałem zmierzyć się z rzeczywistością, której wcześniej unikałem.
Zasiadłem przy stole, otwierając koperty z rachunkami i zestawieniami wydatków, które Regina zawsze skrupulatnie układała w teczce, dbając o każdy szczegół.
Dalszy ciąg historii znajdziesz na następnej stronie…