Lena, choć z początku wydawała się idealna, okazała się kimś zupełnie innym, niż sobie wyobrażałem. Związek z nią przyniósł mi więcej frustracji niż radości.
Zastanawiam się teraz, dlaczego zamieniłem moją żonę na kogoś, kto nie potrafi zadbać nawet o podstawowe rzeczy. Czuję, że popełniłem nieodwracalny błąd, którego już nigdy nie naprawię.
Każdego dnia uświadamiam sobie coraz bardziej, że to nie Lena była powodem mojej decyzji o rozstaniu z Moniką, a jedynie moja własna słabość i potrzeba zmiany. Chciałem czegoś nowego, bo nie umiałem docenić tego, co miałem.
To ja sam, moje niewłaściwe oczekiwania i niezaspokojone ambicje, doprowadziły do tego, że zapomniałem o tym, co naprawdę jest ważne. Myślałem, że życie z Leną będzie lepsze, bardziej ekscytujące, ale teraz zdaję sobie sprawę, że było to jedynie złudzenie, w którym nie było miejsca na prawdziwe uczucie i codzienną troskę o drugą osobę.
Życie po stracie
Każdego dnia budzę się z myślą, że muszę sobie poradzić sam. Nie chodzi tylko o gotowanie czy sprzątanie, ale o cały ciężar życia, który wcześniej był dla mnie lżejszy, bo dzieliłem go z kimś, kto był gotów brać na siebie część obowiązków, nie oczekując niczego w zamian.
Gotuję dla siebie proste potrawy, próbując przypomnieć sobie smaki dawnych lat, ale nie mogę odtworzyć tych chwil. Tęsknię za smakiem placków Moniki, które czasem śnią mi się po nocach.
Patrzę na Lenę, która siedzi na kanapie, przegląda magazyny, planuje kolejną wizytę u fryzjera lub zabieg w spa, i zastanawiam się, jak mogłem tak bardzo się pomylić.
Jak mogłem uwierzyć, że to powierzchowne życie pełne blichtru i zewnętrznej elegancji zaspokoi moje potrzeby? Czasami czuję się, jakby moje życie z Leną było jedynie iluzją, w której zatraciłem to, co naprawdę ważne.
To, co kiedyś wydawało mi się przyciągające, teraz jest przyczyną mojego codziennego rozczarowania. Wiem, że jestem głodny – nie tylko jedzenia, ale także tego ciepła, które straciłem, tego, co dawała mi Monika.
Brakuje mi jej obecności, jej spokojnego głosu, poczucia, że ktoś naprawdę dba o mnie, nie z powodu wyglądu czy oczekiwań, ale dlatego, że jesteśmy razem i chcemy wspólnie budować nasze życie. Wiem, że już nigdy nie odzyskam tego, co utraciłem, że moje życie teraz jest jedynie cieniem tego, co mogłoby być.
Próba odnalezienia sensu
Czasem myślę, że może musiałem przez to przejść, żeby zrozumieć prawdziwe znaczenie miłości i poświęcenia. Monika była kimś, kto żył nie tylko dla siebie, ale i dla mnie, dla nas. Teraz, patrząc na to, co pozostało z mojego życia, widzę, jak wielką stratą było odejście od niej.
Może nigdy już nie spotkam osoby tak oddanej, jaką była ona, osoby, która swoje szczęście wiązała z moim i dla której nasze życie było równie ważne, jak jej własne.
Wiem, że nie mogę się cofnąć, że pewnych rzeczy nie da się naprawić, ale jedyne, co mi pozostaje, to próba zmiany swojego podejścia, by na przyszłość nie popełnić tych samych błędów.
Może kiedyś, w przyszłości, znajdę w sobie odwagę, żeby przebaczyć sobie i zaakceptować to, czego nie mogę już zmienić. Na razie jednak moje życie to nieustanna walka z samotnością i próba odnalezienia sensu po stracie, którą sam spowodowałem.
Przyszłość jest niepewna, ale wiem jedno – nigdy nie pozwolę sobie zapomnieć o wartości, którą miała dla mnie Monika. To ona nauczyła mnie, czym jest prawdziwa miłość, choć rozumiem to dopiero teraz, gdy jej już nie ma w moim życiu.
Każdego dnia będę starał się pamiętać o tym, że piękno nie tkwi w powierzchownych rzeczach, ale w codziennych gestach, trosce i gotowości, by dzielić z kimś swoje życie.