Rodzina Kowalczyków, od pokoleń słynąca ze swojego rzemiosła krawieckiego, mieszkała na spokojnych przedmieściach. Dzięki doskonałym umiejętnościom i wysokiej jakości materiałom, ich warsztat przyciągał zamożnych klientów z całego miasta.
Jednak w społeczeństwie, gdzie deficyt tkanin był powszechny, wielu zastanawiało się, skąd Kowalczykowie zdobywali swoje luksusowe surowce. Odpowiedź na to pytanie nigdy nie ujrzała światła dziennego, gdyż rodzina skrywała swoje sekrety przed światem.
Tragiczne spotkanie z nieznajomą
Wkrótce po wojnie do drzwi Kowalczyków zapukała kobieta z małym dzieckiem. Była wyczerpana i prosiła o odrobinę jedzenia dla siebie i dziecka. Gospodyni, przyzwyczajona do obcowania wyłącznie z elitą, nie miała zamiaru udzielać pomocy żebrakom. Zamiast współczucia, dziewczyna została bezlitośnie wyrzucona na zewnątrz. Usadzona pod płotem, trzymała swoje dziecko, które cichło z każdą minutą, aż w końcu odeszło na zawsze. Matka, mimo ogromnego cierpienia, siedziała pod ogrodzeniem do wieczora, obejmując martwe dziecko, zanim zniknęła.
Niedługo później Kowalczykowie zaczęli borykać się z trudnościami, których nikt nie mógł przewidzieć. Ludzie szeptali, że ich kłopoty są karą boską za odmowę pomocy nieszczęsnej matce. Rodzina, która niegdyś cieszyła się powodzeniem, teraz musiała zmierzyć się z tragedią: wszystkie kobiety z ich rodu rodziły martwe dzieci, a jeśli któreś z dzieci przeżyło, cierpiało na ciężkie choroby.
Próby ułożenia życia córki
Anna, jedyna córka Kowalczyków, była ukochaną i najcenniejszą osobą w życiu swoich rodziców. Choć mieli troje dzieci, dwaj synowie odeszli w młodym wieku, co tylko pogłębiało troskę i miłość, jaką otaczali Annę. Rodzice starannie przyglądali się wszystkim jej adoratorom, marząc o zięciu, który zapewniłby ich córce dostatnie i bezpieczne życie. Wierzyli, że tylko związek z kimś z wyższych sfer ochroni ich rodzinę przed dalszymi tragediami.
Gdy jeden z narzeczonych Anny, pracujący jako sanitariusz, zaczął stosować przemoc, rodzice nie wahali się ani chwili – nakazali zakończyć ten związek. Nauczyciel matematyki również nie zyskał ich sympatii. Kowalczykowie pragnęli, aby Anna znalazła męża daleko od miasta, w którym ich rodzinę prześladowała ponura legenda.
Dziadek Anny, zdeterminowany, by wnuczka wyszła za osobę o wysokim statusie społecznym, wielokrotnie powtarzał, że mężczyźni kochają tylko pieniądze, a do reszty można się przyzwyczaić. W końcu Anna wyszła za mąż za syna wysokiego urzędnika z sąsiedniego miasta. To małżeństwo zadowoliło całą rodzinę, a młodzi zamieszkali w pięknym domu.
Poszukiwanie cudu
Choć Anna i jej mąż mieli wszystko, czego mogliby pragnąć, brakowało im jednego – dziecka. Po wielu bezskutecznych konsultacjach z lekarzami, nadzieja zaczęła gasnąć. Jednak pewnego dnia starsza kobieta zasugerowała Annie, by udała się do klasztoru, gdzie żył mnich słynący z pomocy bezdzietnym parom. Kowalczykowie, choć sceptyczni wobec takich rozwiązań, postanowili spróbować.
Mnich wysłuchał ich historii, ale wydawało się, że dostrzegł ukrywaną prawdę, której sami nie chcieli przyznać. W końcu zaproponował, aby adoptowali sierotę, obiecując, że w zamian otrzymają własne dziecko. Zastrzegł jednak, że adoptowanego dziecka nigdy nie wolno będzie wyrzucić z domu.
Adopcja i konsekwencje
Kowalczykowie, po długim namyśle, zdecydowali się adoptować dwuletniego chłopca. Gdy dziecko skończyło pięć lat, Anna niespodziewanie zaszła w ciążę. Radość z oczekiwanego potomka przyćmiła uczucia względem adoptowanego syna. Rodzice Anny zaczęli naciskać, aby chłopiec wrócił do sierocińca, obawiając się, że adopcja może przyciągnąć kolejne nieszczęścia.
Mąż Anny, choć sprzeciwiał się odesłaniu chłopca, nie zdołał przekonać żony. Anna, w zaawansowanej ciąży, kazała mężowi usunąć chłopca podczas jej pobytu w szpitalu. Następnego dnia jednak, kobieta potknęła się na schodach i straciła ciążę. Wstrząśnięta, obwiniała adoptowanego syna za swoje nieszczęście i zażądała, by natychmiast się go pozbyć.
Mąż, nie mogąc znieść tego, co się stało, zabrał chłopca i opuścił Annę. Później ożenił się z inną kobietą, z którą miał dwóch zdrowych synów. Adoptowany chłopiec znalazł miłość i ciepło w nowej rodzinie, która otoczyła go troską i nazywała „aniołem stróżem”.
Trudne zakończenie
Kowalczykowie, porzuceni przez zięcia, trwali w przekonaniu, że to on był źródłem ich nieszczęść. Anna, pogrążona w żalu, nie mogła pogodzić się z utratą męża i syna, a każda próba ułożenia życia na nowo kończyła się niepowodzeniem.
Legenda rodziny Kowalczyków, zamiast tracić na sile, stawała się coraz bardziej realna, a los wydawał się nieubłaganie przypominać o dawnych błędach.