Zrozumiałam, że ich gniew nie miał nic wspólnego z mną, a raczej z ich poczuciem zagrożenia i obawy przed tym, że ich dotychczasowy świat się zmienia.
Moja obecność w ich życiu wywróciła do góry nogami porządek, który znali przez całe swoje życie, co było dla nich niezwykle trudne do zaakceptowania.
Byli przyzwyczajeni do tego, że ich ojciec należy do nich, że w ich rodzinie nie było miejsca na nikogo innego, a teraz ta sytuacja wydawała im się zagrożeniem.
Moje próby naprawy sytuacji nie przynosiły efektów, bo dzieci stawały się coraz bardziej zamknięte i nieufne, a ich agresja nie miała granic.
Po jakimś czasie zniszczyły moje dokumenty, bazgrząc po nich flamastrami, co było dla mnie bolesnym przypomnieniem, jak bardzo ich gniew i złość mnie dotykały.
Każde ich działanie było bolesnym ciosem w serce, ponieważ nie mogłam pojąć, dlaczego nagle stałam się wrogiem, kimś, kogo należy odrzucić.
W tej całej sytuacji nie wiedziałam, co mam robić, jak naprawić nasze relacje, bo moje starania nie przynosiły żadnego rezultatu.
Starałam się być cierpliwa, tłumaczyć, że chcę dla nich jak najlepiej, ale czułam, jak moja rola w ich życiu staje się coraz bardziej marginalizowana i pozbawiona sensu.
Na początku próbowałam rozmawiać z nimi na spokojnie, tłumacząc im, że nie chcę zabierać ich ojca, że tylko pragnę, aby nasza rodzina była szczęśliwa i pełna zrozumienia.
Niestety, każde moje słowo, każda próba rozmowy wydawała się nie skutkować, jakby nie miały żadnego wpływu na ich postawy. Byli jak zamknięci na mnie, niczego nie chcieli słuchać, a ich opór wobec mnie stawał się coraz bardziej widoczny.
To, co działo się w naszym domu, było dla mnie coraz bardziej przerażające, jakby wszystko wymykało się spod kontroli. Niezrozumiałe.
Czułam się, jakbym straciła coś bardzo cennego – zaufanie ich ojca, ale także moje miejsce w ich życiu, które wydawało mi się tak ważne i stabilne jeszcze chwilę wcześniej.
Manipulacje z Odległości
Ojciec dzieci był przekonany, że to wpływ jego byłej żony, która wciąż miała ogromny wpływ na ich życie.
Mimo że od rozwodu minęło już kilka lat, a ona wyprowadziła się na wieś, wciąż utrzymywała kontakt z dziećmi, instruując je, jak mają mi uprzykrzyć życie i sprawić, by nasza relacja z ich ojcem była coraz trudniejsza.
Z perspektywy czasu zrozumiałam, że była to próba odzyskania kontroli nad sytuacją, którą ona straciła po rozwodzie.
Żona jego, choć formalnie rozwiedziona, miała na tyle silny wpływ na dzieci, że potrafiła je przekonać, iż moja obecność w ich życiu jest zagrożeniem, czymś, czego należy się bać i przeciwstawiać się temu.
Jej manipulacyjne działania miały na celu zniszczenie tego, co zaczęliśmy budować z ich ojcem, a ona nie zamierzała dać za wygraną.
Według niego, ich małżeństwo rozpadło się z powodu braku miłości, a żona wyszła za niego tylko dla pieniędzy, jakby jej uczucia w ogóle nie miały znaczenia.
Twierdził, że przez wiele lat żyła w związku bez uczucia, a jego rolą było zaspokajanie jej materialnych potrzeb, nawet kosztem własnego szczęścia.
Teraz, pozbawiona jakichkolwiek korzyści majątkowych, próbowała manipulować dziećmi, by zniszczyć to, co zaczynaliśmy budować razem, próbując postawić swoje własne interesy na pierwszym miejscu.
Ich matka miała swoje plany, które nie obejmowały mnie i tego, co próbowałam stworzyć z ich ojcem. Rozumiałam to, ale czułam, jak bardzo niewłaściwie traktowała dzieci, jak wykorzystywała ich złość i ból, by napędzać więcej nieporozumień.
I mimo że z perspektywy czasu mogłam dostrzec, dlaczego tak się zachowywała, w tamtej chwili nie mogłam pojąć, jak ktoś, kto kiedyś stanowił część tej rodziny, mógł tak bardzo zaszkodzić i zniszczyć wszystko, co próbowałam zbudować.
Z perspektywy czasu widzę, jak wielki wpływ miała na ich postawy i zachowanie.
Wydawało mi się, że dzieci, będąc starsze, powinny były bardziej rozumieć, jednak manipulacja ich matki sprawiała, że jeszcze bardziej nienawidziły mnie za to, że byłam w ich życiu, jako część ich ojca.
Kontynuację historii znajdziesz na następnej stronie…