w

Gdy mama leżała w szpitalu, zapytałam ojczyma, gdzie jest nasze auto. Powiedział, że zamienił je na zdrowie mojej mamy.

Moja mama urodziła mnie bardzo młodo, mając zaledwie osiemnaście lat. Nigdy nie znałam swojego biologicznego ojca – był kimś, o kim mama nie mówiła, a ja sama nie odczuwałam potrzeby, aby zgłębiać tę część mojego życia. Zamiast tego, skupiłam się na więzi, która łączyła mnie z mamą, uważając nas za idealną, zamkniętą rodzinę.

Gdy miałam dziesięć lat, mama przedstawiła mi swojego nowego partnera. Pamiętam, że przyjęłam go z dużą rezerwą i niechęcią. Nie rozumiałam, dlaczego miałabym dzielić mamę z kimś jeszcze, skoro według mnie wszystko, czego potrzebowałam, to była ona.

Niedługo po tym wydarzeniu mama wyszła za mąż, a my obie przenieśliśmy się do mieszkania jej nowego męża. Po raz pierwszy miałam własny pokój, a wspólne wyjścia do parku czy kawiarni stały się codziennością. Mimo że ojczym starał się dać mi miłość, której wcześniej mi brakowało, ja byłam przekonana, że tylko ja i mama stanowimy pełną rodzinę.

Choroba mamy i poświęcenie ojczyma

Dwa lata po naszym zamieszkaniu razem, mama nagle zachorowała. Trafiła do szpitala, gdzie przeszła poważną operację. Mimo że została wypisana do domu, jej stan nie ulegał poprawie. Gorączka nie ustępowała, a mama zaczęła majaczyć. Ojczym, pełen niepokoju, natychmiast podjął działanie – dzwonił gdzieś, organizował coś w pośpiechu. Pamiętam, że pojechał z mamą do szpitala, a wrócił bez niej i bez samochodu, który niedawno kupił.

Dopiero po latach dowiedziałam się, jak ogromne poświęcenia były za tym ukryte. Okazało się, że mama przeszła kolejną operację w prywatnej klinice, a ojczym sprzedał swój samochód, aby pokryć koszty leczenia. Nie tylko samochód – pozbył się również swojej cennej kolekcji win, którą zbierał latami. Gdy zapytałam go wtedy, co się stało z autem, odpowiedział:

– Zamieniłem go na zdrowie twojej mamy.

Te słowa zapadły mi głęboko w pamięć i stały się momentem, w którym zaczęłam widzieć go w zupełnie innym świetle. Od tamtej pory nazywałam go tatą, co wcześniej nie przyszłoby mi do głowy.

Wsparcie i miłość, która zmieniła moje życie

Z biegiem lat mój tata okazywał się być nieocenionym wsparciem, nie tylko dla mamy, ale i dla mnie. Kiedy przyszła pora na wybór studiów, to właśnie on pomógł mi finansowo, gdy zabrakło mi punktów, by dostać się na uczelnię publiczną. Jego zaangażowanie i troska nie ograniczały się tylko do kwestii materialnych. Pamiętam, jak wspólnie spędzaliśmy czas – pomagając mi w nauce, grając razem w siatkówkę, czy przygotowując proste, ale pełne miłości desery.

Teraz, z perspektywy czasu, zastanawiam się, jakby wyglądało moje życie, gdyby pojawił się wcześniej. Jednak wiem, że te rozważania nie mają większego znaczenia. Najważniejsze jest to, co przeżyliśmy razem. Każdy moment, każda rozmowa, każda wspólna chwila była dowodem na to, jak bardzo się o nas troszczył.

Podziękowania i refleksje

Kiedy teraz myślę o tamtych latach, wypełnia mnie ogromna wdzięczność. Wiem, że tata będzie czytał te słowa, więc chcę mu powiedzieć: Dziękuję ci, tato, za wszystko, co dla nas zrobiłeś. Za to, że stworzyłeś dla mnie i mamy prawdziwy dom, pełen miłości i ciepła.

To dzięki tobie stałam się tym, kim jestem dzisiaj. Twoja miłość była i jest dla mnie największym darem. Dziękuję, że uczyniłeś nas szczęśliwą rodziną, mimo że nasze początki nie były łatwe.

Źródła grafik: Pixabay, Imgur, Freepik