Mój mąż i ja jesteśmy razem już od kilku szczęśliwych, pełnych wspólnych doświadczeń lat. To dla mnie pierwsze i jedyne małżeństwo, ale dla niego, jak się okazuje, jest to już drugi związek, który zdecydował się zawrzeć.
W przeszłości był już żonaty, jednak jego poprzedni związek, zakończony rozstaniem, dobiegł końca niemal dwa lata przed naszym ślubem. Na początku naszej relacji wydawało się, że wszystko między nami układa się idealnie, że żadna jego przeszłość nie będzie miała wpływu na naszą wspólną przyszłość, ani nie zburzy harmonii naszego życia.
Jednak to, co wydarzyło się w ostatnich miesiącach, wywołało we mnie ogromne emocje, które trudno opisać, i całkowicie zmieniło moje postrzeganie naszego związku oraz tego, na czym jest on oparty.
Zanim doszło do mojego bolesnego odkrycia, byłam przekonana, że zbudowaliśmy razem z mężem naprawdę silną, opartą na zaufaniu i miłości więź.
Zawsze wierzyłam, że on definitywnie zakończył wszystkie sprawy związane ze swoją poprzednią żoną, a przeszłość, którą zostawił za sobą, nie będzie już w żaden sposób rzutować na naszą teraźniejszość ani przyszłość.
To było nasze wspólne życie, które miało rozwijać się spokojnie, bez wpływu wydarzeń sprzed lat, których nie byłam częścią.
Wydawało mi się wtedy, że czas jest najlepszym lekarstwem na wszelkie zranienia, trudności i wspomnienia związane z poprzednim małżeństwem, które mogły go jeszcze dręczyć.
Dodatkowo fakt, że z tego związku nie było dzieci, które mogłyby wymagać kontaktu, jeszcze bardziej utwierdzał mnie w przekonaniu, że nasza relacja będzie wolna od takich obciążeń.
Przecież on, jak sam mówił, nie miał już żadnych zobowiązań ani powodów, by utrzymywać relację z byłą żoną. Skoro ich małżeństwo zakończyło się niemal dwa lata przed naszym ślubem, żywiłam nadzieję, że ten rozdział jego życia został ostatecznie zamknięty na zawsze, a jego uczucia skupiły się wyłącznie na naszym wspólnym życiu.
Ale rzeczywistość, jak to często bywa, okazała się znacznie bardziej skomplikowana, niż mogłam sobie wyobrazić.
Niedawno odkryłam coś, co wstrząsnęło całym moim światem, odwracając moje życie do góry nogami, i sprawiło, że poczułam się zagubiona, zrozpaczona i, przede wszystkim, boleśnie oszukana przez osobę, której ufałam bezgranicznie.
Ukryta relacja: odkrycie kontaktu z byłą żoną
O całej sytuacji dowiedziałam się w zupełnie nieplanowany sposób, przez czysty przypadek, kiedy poprosiłam męża o pożyczenie jego telefonu na chwilę.
Mój aparat akurat przestał działać w najmniej odpowiednim momencie, a ja pilnie potrzebowałam skontaktować się z członkiem rodziny w sprawie, która nie mogła czekać. To był dzień pełen napięcia, w którym miałam naprawdę wiele spraw na głowie, więc bez zastanowienia zwróciłam się do niego o pomoc.
Niespodziewanie, podczas korzystania z jego telefonu, na ekranie pojawiła się wiadomość od „Gosi”, która brzmiała dość dwuznacznie: „Dziękuję za pomoc”.
Zaintrygowana i lekko zaniepokojona, zaczęłam dopytywać, kim jest ta osoba, ponieważ nigdy wcześniej nie słyszałam, by mąż wspominał o jakiejkolwiek Gosi.
Mąż, lekko zmieszany moim pytaniem, odpowiedział, że „Gosia” to jego była żona, której ostatnio pomógł finansowo, udzielając pewnej kwoty w formie pożyczki. Twierdził, że było to jednorazowe i miało charakter czysto praktyczny.
Ta odpowiedź wywołała we mnie prawdziwy huragan emocji, których nie potrafiłam zapanować. Przede wszystkim poczułam ogromne zaskoczenie, które szybko przerodziło się w rozczarowanie i żal.
Z jednej strony nie mogłam uwierzyć, że mąż, który przysięgał mi szczerość i wierność, wciąż utrzymywał kontakt z kobietą, z którą był związany przez tyle lat, mimo że nie mieli dzieci i ich związek zakończył się definitywnie dawno temu.
Z drugiej strony cała sytuacja wydała mi się dziwna i trudna do zaakceptowania, ponieważ nie mogłam zrozumieć, dlaczego ukrywał przede mną coś, co rzekomo było całkowicie niewinne i normalne w jego oczach.
Dalszy ciąg historii znajdziesz na następnej stronie…