w

Historia kobiety, która ze mną podróżowała całkowicie zmieniła moje życie.

Po długiej podróży służbowej, która trwała niemalże tydzień, byłem wyczerpany, a jedyne, na co liczyłem, to choćby odrobina spokoju w drodze powrotnej.

Po wielu dniach intensywnej pracy, spędzonych poza domem i z dala od najbliższych, marzyłem o kilku cichych godzinach, które pozwolą mi zebrać myśli, zregenerować siły i zrelaksować się przed kolejnymi obowiązkami.

Kupiłem bilet na dolną półkę – w ten sposób, nie musząc wchodzić na górę, miałem większy komfort i nie byłem zależny od pasażerów siedzących nade mną.

Liczyłem na to, że będę mógł w spokoju odpocząć, zwłaszcza że czekał mnie jeszcze cały weekend spędzony na pracy przy raportach, które musiałem przygotować na poniedziałek.

Kiedy usiadłem na swoim miejscu, cicho westchnąłem z ulgą, czując, jak napięcie z moich pleców powoli ustępuje.

Już chciałem wyciągnąć książkę, by całkowicie odciąć się od otaczającego świata, gdy nagle obok mnie pojawiła się starsza pani, niosąca dużą walizkę na kółkach.

Miała może około siedemdziesięciu lat, ubrana była skromnie, ale schludnie, i patrzyła na mnie z delikatnym uśmiechem, jakby nie była w stanie zrozumieć moich zamiarów.

„No to pięknie – pomyślałem z rezygnacją – pewnie teraz zacznie mnie zasypywać swoimi opowieściami przez całą drogę” – przeleciało mi przez myśl, a wizja spokojnego odpoczynku, której tak bardzo pragnąłem, powoli się oddalała.

Szybko skarciłem się za to, że tak łatwo oceniłem ją po pozorach, ale irytacja wciąż gdzieś tam pozostała.

Może gdyby była młodsza, bardziej energiczna albo po prostu sprawiała wrażenie mniej rozgadanej, nie miałbym takich obaw… ale starsza pani z walizką zapowiadała, że nie będzie to podróż marzeń.

– Przepraszam, czy mógłby Pan sprawdzić, czy to moje miejsce? – zapytała, podając mi swój bilet z lekkim wahaniem, które wcale nie umknęło mojej uwadze.

Przyjrzałem się biletowi i po chwili musiałem przyznać, że miała rację. Miejsce, które zajmowałem, rzeczywiście było jej. Z westchnieniem ustąpiłem i zająłem miejsce na górnej półce.

W duchu narzekałem na swój pech, zastanawiając się, dlaczego osoby w takim wieku jeszcze gdzieś podróżują, zamiast odpoczywać w zaciszu domu.

Starsza pani rozłożyła swoje rzeczy z wdzięcznością i usiadła na swoim miejscu. Wagon stopniowo się wypełniał, a ja czułem lekki dyskomfort.

Byłem pewien, że zaraz zacznie opowiadać mi o swoich dzieciach, wnukach albo o czymś jeszcze bardziej nudnym, co z pewnością nie poprawiło by mojego nastroju.

Niespodziewana rozmowa

Po chwili podeszła do nas obsługa wagonu, rozdając pościel. Starsza pani szybko i z wprawą rozłożyła swoje rzeczy, po czym westchnęła, narzekając:

– Łóżko w domu mam wygodniejsze, tutaj jest strasznie twardo – powiedziała, jakby bardziej do siebie niż do mnie, a jej ton był pełen żalu.

Po chwili spojrzała na mnie z uśmiechem i dodała: – Mam na imię Aurelia. A Pan?

– Andrzej – odpowiedziałem, starając się nie wdawać w rozmowę bardziej, niż to konieczne, wciąż licząc na to, że rozmowa szybko się zakończy.

– A nazwisko? – zapytała, jakby była naprawdę zainteresowana poznaniem mnie bliżej, co zaczynało mnie nieco irytować.

– Po prostu Andrzej – odpowiedziałem krótko, mając nadzieję, że na tym zakończy się nasza rozmowa.

Niestety, Pani Aurelia wydawała się osobą upartą i zdeterminowaną, aby porozmawiać, co zmuszało mnie do udzielania coraz bardziej wymijających odpowiedzi.

Po kilku chwilach ciszy, której prawie już zacząłem się cieszyć, zapytała, czy jadę kogoś odwiedzić.

Z niechęcią wyjaśniłem, że wracam z pracy do domu, starając się jednocześnie zasygnalizować, że nie jestem zainteresowany długą rozmową.

Jednak Pani Aurelia, nie przejmując się moim tonem, zaczęła opowiadać swoją historię.

Wyjawiła, że również jedzie w odwiedziny – do swojej córki, której nie widziała od lat. Jej głos, z początku pełen spokoju, zaczął drżeć, a jej oczy zwilżyły się łzami.

Widząc jej smutek, poczułem wyrzuty sumienia, że tak szybko oceniłem ją jako kłopotliwą rozmówczynię.

W jednej chwili przypomniałem sobie, jak łatwo osądziłem ją na podstawie zewnętrznych pozorów.

Nie wiedziałem, jak wiele bólu i cierpienia mogło kryć się za jej cichym uśmiechem, który w tej chwili wydawał się tak bezbronny.

Dalszy ciąg historii znajdziesz na następnej stronie…

Źródła grafik: Pixabay, Imgur, Freepik