Gwiazdy Hollywood zwykle kojarzą nam się z czymś niedostępnym. Spotkanie takiej osoby w metrze jest więc czymś nieoczekiwanym.
Do tej pory Keanu Reeves był znany od jakiegoś czasu jako człowiek, który nie ma wiele wspólnego ze staniem ponad innymi. Pomimo swojej sławy stara się prowadzić normalne życie i doceniać małe rzeczy. W prasie często pisano, że nie wiódł życia jak większość celebrytów. Zanim stał się sławny, był i pozostał pokorny. Jego życie naznaczone było trudną historią. Jego matka była prostytutką, a jego ojciec został uwięziony za handel narkotykami. Z drugiej strony, jego najlepszy przyjaciel zmarł po przedawkowaniu, a jego siostra miała białaczkę. Jednak udało jej się przezwyciężyć chorobę i aktor przekazał 70% wynagrodzenia za rolę w Matrixie szpitalom walczącym z chorobą. W młodości był zakochany, a kiedy jego dziewczyna zaszła w ciążę, mieli się pobrać. Niestety ich dziecko przyszło na świat martwe, a kobieta zginęła w wypadku samochodowym. Dzisiaj Keanu idzie swoją ścieżką i prowadzi proste życie. Jak sam twierdzi, nie potrzebuje willi, bo w swoim mieszkaniu ma wszystko czego mu trzeba.