To ona była moją prawdziwą rodziną. To ona mnie wychowała, to ona postawiła na nogi. To ona zawsze była przy mnie, kiedy wszystko inne zawodziło. Moja babcia nie oczekiwała, że będę kimś, kim nie jestem.
Nie zmuszała mnie do spełniania jej oczekiwań. Kochała mnie taką, jaka byłam. I choć wiem, że miała swoje trudności, swoje problemy, to nigdy nie czułam się przez nią odrzucona, nie czułam się niechciana. Dla niej byłam ważna.
Nie mogłam tego powiedzieć wtedy, ale to ona stała się moim wsparciem, kiedy Ty mnie odrzuciłaś. To ona była moją oazą spokoju, moim miejscem, gdzie czułam się bezpiecznie.
Kiedy wszystko w moim życiu wydawało się być zagubione, kiedy czułam się jak zupełnie niepotrzebna część układanki, ona była tym, co trzymało mnie przy życiu.
To ona, mimo że była w trudnej sytuacji, potrafiła mnie pocieszyć, poczuć się ze mną, kiedy świat wydawał się nie mieć dla mnie miejsca.
To ona zostawiła mi w spadku mieszkanie, bo wiedziała, jak wiele dla mnie znaczyło, jak ważne było to, bym miała swoje miejsce na świecie. Było to dla mnie największe dobro, jakie mogłam otrzymać.
Było to coś, co dawało mi poczucie, że mam coś, co jest tylko moje, że mam gdzie być, że mam dokąd wrócić.
A Ty, mamo, Ty z Twoją rodziną nawet nie byliście w stanie przyjść na jej pogrzeb. Nie przyszliście. Nawet wtedy nie potrafiliście być ze mną. Pamiętam, jak sama musiałam przejść przez to wszystko, bez Was.
Bez tej, którą nazywałam matką. Pamiętam, jak czułam się wtedy jeszcze bardziej samotna. Tak bardzo chciałam, byś tam była, byś mnie pocieszyła, byś choć raz postawiła mnie na pierwszym miejscu.
Ale nie, nie przyszłaś. Ty znowu wybrałaś swoją drogę, wybrałaś swoich ludzi, którzy byli dla Ciebie ważniejsi niż ja. A ja zostałam sama, w tej samej sytuacji, w której zawsze byłam – bez wsparcia, bez zrozumienia.
Ostateczne Zatracenie
Wszystkie moje żale skierowałam do Ciebie, mamo. Wszystko to, co przez tyle lat tłumiłam w sobie, wyszło w tej rozmowie.
Zawsze trzymałam to w sobie, bo nie potrafiłam powiedzieć Ci tego wszystkiego, co mnie dręczyło. I choć wiem, że może to nie rozwiązało niczego, to przynajmniej poczułam, że powiedziałam, co musiałam.
Po tej rozmowie matka trzasnęła drzwiami i wyszła. To była jej reakcja. I choć nie czuję wyrzutów sumienia, to wiem, że to nie zmieni niczego w naszym życiu. Nikt nie stoi po mojej stronie.
Cała rodzina uważa, że odcięłam się od nich, że jestem wyrodnym dzieckiem, które nie potrafi docenić tego, co dostaje. Ale prawda jest inna. To oni nie potrafili mnie zrozumieć, nie potrafili docenić tego, co przeżyłam.
To oni mnie odrzucili, to oni mnie porzucili, kiedy najbardziej ich potrzebowałam. I to właśnie dlatego nie mam już siły, by walczyć o coś, czego nie ma. Coś, co nigdy nie istniało.
Tylko moja babcia, gdy jeszcze żyła, rozumiała, przez co przechodziłam. To ona była moim opoką, moim fundamentem. Bez niej nie wiem, gdzie bym teraz była. A Ty, mamo, znowu to wszystko zniszczyłaś.