w

Kiedy otworzyłam drzwi, zobaczyłam na progu płaczącą teściową. Okazało się, że okradła ich kochanka.

Na szafce nocnej znalazłam list, którego treść nie była wcale tym, czego się spodziewałam.

Drżącymi rękami zaczęłam go czytać, nie rozumiejąc do końca, co się dzieje i co to wszystko oznacza.

Słowa Wiktora były jak cios w serce: napisał, że zakochał się w kimś innym i zdecydował się odejść, zostawiając mnie i nasze dzieci.

Zostawił mnie, nasze dzieci, całe nasze wspólne życie, nie dając żadnych wyjaśnień, nie odbierając telefonów ani nie odpowiadając na wiadomości.

Czułam się, jakby świat, który razem budowaliśmy przez wszystkie te lata, runął w jednej chwili.

Zdezorientowana, pełna bólu i niewyobrażalnego smutku, próbowałam znaleźć odpowiedzi, ale Wiktor po prostu zniknął, obiecując, że to dla mojego dobra, że dam sobie radę i wszystko będzie w porządku.

Jak mogłam uwierzyć w te słowa, skoro zostałam sama, porzucona i bez żadnego wsparcia w tak trudnej chwili?

Z każdą kolejną godziną moje serce pękało, bo nie wiedziałam, jak poradzić sobie z tą sytuacją, szczególnie mając na uwadze dobro naszych dzieci, które teraz musiały przejść przez tę samą, niewyobrażalną stratę.

Telefon do teściowej – bolesne słowa i oskarżenia

W stanie głębokiej rozpaczy i niepewności, nie wiedząc, co dalej robić, postanowiłam zadzwonić do teściowej, licząc na to, że być może ona, jako osoba z rodziny, będzie mogła mi w jakiś sposób pomóc, udzielić jakiejś rady, a może przynajmniej pocieszyć mnie w tym trudnym czasie.

Niestety, to, co usłyszałam w słuchawce, było kolejnym ciosem, który zadał mi ból. Zamiast wsparcia, otarłam łzy, słuchając słów pełnych triumfu, które wstrząsnęły mną do głębi.

Teściowa stwierdziła, że to wszystko było do przewidzenia i że cała wina leży całkowicie po mojej stronie, jakby cała sytuacja była moją winą.

W jej głosie słychać było wyraźną satysfakcję, jakby to wydarzenie, które miało zniszczyć moje życie, tylko potwierdzało jej wcześniejsze, negatywne przekonania o mnie jako żonie niewartej jej ukochanego syna.

Poczułam się, jakby grunt osunął mi się dosłownie spod nóg, jakby cała moja rzeczywistość właśnie runęła.

Zaczęłam analizować każdy nasz krok, każde słowo, zastanawiając się, czy mogłam postąpić inaczej, czy może byłam winna upadku naszego małżeństwa i tego, co się wydarzyło.

W głębi serca wiedziałam jednak, że zrobiłam wszystko, co w mojej mocy, by być dobrą żoną i matką, a mimo to czułam się osamotniona.

Teściowa, zamiast okazać choćby trochę współczucia, tylko pogłębiała moją samotność i poczucie winy, które powoli zaczęło mnie przytłaczać, sprawiając, że niemal traciłam nadzieję.

Przetrwanie – samotne macierzyństwo bez środków do życia

Po odejściu Wiktora zostałam sama z dwójką małych dzieci, nie mając dostępu do żadnych oszczędności ani wsparcia finansowego z zewnątrz.

Mimo że byłam pełna obaw o naszą przyszłość, nie miałam innego wyjścia, jak tylko zmierzyć się z tą brutalną nową rzeczywistością, która spadła na mnie jak grom z jasnego nieba.

Przypomniałam sobie o swoich umiejętnościach i pracy, którą kiedyś wykonywałam – pisaniu prac naukowych, co w tej sytuacji wydawało się być moją jedyną opcją.

Dzięki tej pracy, choć niełatwej i wymagającej wielu godzin pracy przy komputerze, udało mi się zdobyć pieniądze na podstawowe potrzeby, co pozwoliło mi przetrwać ten trudny okres.

Z dnia na dzień, krok po kroku, budowałam nową rzeczywistość, w której musiałam sama zadbać o naszą przyszłość, stawiając na siebie i swoje siły.

Było to jednak życie pełne niepokoju i stresu. Wiedziałam, że moja sytuacja jest naprawdę trudna, a każde kolejne dni były dla mnie wyzwaniem, które wymagało ogromnej wytrwałości.

Wiktor w tym czasie nie odezwał się ani razu, co tylko pogłębiało moje poczucie osamotnienia i bezradności.

Przez długi czas czułam się zagubiona, nie wiedziałam, jak poradzić sobie z tym wszystkim, byłam bezradna, a jednocześnie pełna determinacji, aby przetrwać, nie poddawać się i walczyć o przyszłość moich dzieci.

Moje dzieci były moją motywacją – ich uśmiechy, ich niewinność, ich codzienne pytania przypominały mi, że muszę walczyć i nie mogę się poddać, niezależnie od tego, jak trudne były nasze dni.

Dalszy ciąg historii znajdziesz na następnej stronie…

Źródła grafik: Pixabay, Imgur, Freepik