Moi rodzice nie mogli zrozumieć, dlaczego postanowiłam zatrzymać ciążę, zamiast pójść w kierunku edukacji, kariery i realizacji swoich młodzieńczych marzeń, które mieli dla mnie w głowie.
Konflikty stawały się coraz bardziej intensywne, aż w końcu moja matka podjęła dramatyczną decyzję – wyrzuciła mnie z domu. Było to dla mnie ogromnym szokiem i przeżyciem, które wpłynęło na mnie na bardzo długo.
Czułam się zdradzona i odrzucona, zwłaszcza, że w tym momencie byłam już w zaawansowanej ciąży, a perspektywa życia na ulicy wydawała się przerażająca i beznadziejna.
Na szczęście Leszek miał przy sobie wsparcie swojej kochanej babci, pani Teresy, która bez wahania przyjęła nas pod swój dach, oferując nam pomoc w tym trudnym okresie.
Dzięki niej nie musieliśmy szukać schronienia w trudnych warunkach, a nasza sytuacja, choć daleka od idealnej, stała się bardziej stabilna. Babcia Tereska nie tylko zaoferowała nam miejsce do życia, ale również dała nam ogromne wsparcie emocjonalne, które w tej trudnej sytuacji było nieocenione i pozwoliło nam przetrwać ten burzliwy okres.
Dzięki niej mogliśmy spokojnie czekać na narodziny naszego dziecka i przeżyć ten wyjątkowy moment w miarę stabilnych warunkach, co było dla nas niezwykle ważne w tym trudnym czasie.
Choć życie pod jej dachem nie było łatwe – wynajmowała ona małe mieszkanie, w którym mieszkaliśmy w trójkę, co wiązało się z pewnymi ograniczeniami – to czułam się o wiele lepiej, wiedząc, że mamy kogoś, kto nas rozumie, wspiera i oferuje pomoc w trudnych chwilach.
Nowe życie i ciężka praca
Nasz syn urodził się zdrowy, co było dla nas ogromnym szczęściem, na które czekaliśmy przez długi czas. Byliśmy pełni radości, ale równocześnie pełni obaw o naszą przyszłość, nie wiedząc, co nas czeka.
Leszek, który skończył 18 lat, znalazł pracę na stacji benzynowej, co było pierwszym krokiem ku niezależności finansowej. Choć zarobki były niewielkie, zaczęliśmy stopniowo budować nasze życie, krok po kroku stawiając solidne fundamenty.
Oboje wiedzieliśmy, że musimy starać się jak najlepiej, aby zapewnić przyszłość naszemu dziecku. Choć praca Leszka na stacji benzynowej była niewystarczająca, by utrzymać całą rodzinę, był to jednak ogromny krok naprzód, dający nam nadzieję na lepsze jutro.
Uczyliśmy się, jak żyć oszczędnie, jak mądrze planować nasze wydatki i starać się odłożyć chociaż trochę pieniędzy na przyszłość, co nie było łatwe w naszej sytuacji.
Z pomocą przyszła nam także babcia Tereska, która poprosiła swoich znajomych o pomoc w gromadzeniu niezbędnych rzeczy dla dziecka, co bardzo nam pomogło.
Dzięki ich hojności mogliśmy kupić niektóre ubranka, zabawki i inne potrzebne artykuły, które sprawiły, że czuliśmy się nieco bardziej gotowi na przyjście na świat naszego syna.
Ja wróciłam do pracy, robiąc manicure w domu, co pozwalało nam zarobić dodatkowe pieniądze i odetchnąć finansowo. Choć zarobki były małe, były dla nas ogromnym wsparciem, ponieważ pomagały w pokryciu codziennych wydatków, a to w tej chwili było najważniejsze.
Czułam, że zaczynamy odzyskiwać kontrolę nad naszym życiem, chociaż wciąż borykaliśmy się z licznymi trudnościami, które zdawały się nie ustępować.
Relacje z rodzicami Leszka i ich zmieniająca się sytuacja
Po dłuższym czasie rodzice Leszka postanowili ponownie nawiązać kontakt z nami, co było dla nas zaskoczeniem. Wiedzieli, że jego ojciec dostał awans w pracy i że rodzina mogła sobie pozwolić na nowe mieszkanie, co miało poprawić ich sytuację finansową.
Tymczasem my wciąż mieszkaliśmy z babcią Teresą w jej jednopokojowym mieszkaniu, co stawiało nas w niezbyt komfortowej sytuacji.
Choć nasza sytuacja finansowa była trudna, staraliśmy się o własne mieszkanie i z czasem otworzyliśmy własny mały sklep sportowy, który dał nam poczucie niezależności.
To był duży krok naprzód, który pozwolił nam na pewną stabilizację finansową. Dzięki temu mogliśmy się przeprowadzić do wynajmowanego mieszkania, by nie przeszkadzać już babci, która miała coraz więcej problemów zdrowotnych.
Dalszy ciąg historii znajdziesz na następnej stronie…