w

Ksiądz i rabin mieli wypadek. Ubezpieczenie chyba tego nie obejmie!

Wypadki zdarzają się nawet najlepszym. Można przez wiele lat jeździć wręcz wzorowo, a przez jakieś zrządzenie losu można uczestniczyć w jakiejś kolizji drogowej. I choć jest to zwykle dość stresujące wydarzenie, nie ma czego się obawiać – jeśli nikomu nic się nie stało, ubezpieczenie oraz wypłata odszkodowania powinny załatwić sprawę.

Sytuacja komplikuje się, jeżeli jeden z uczestników zdarzenia był pod wpływem napojów wyskokowych. Wówczas ubezpieczyciel może odmówić wypłaty odszkodowania, i całość kosztów sprawca zdarzenia będzie musiał opłacić z własnej kieszeni, a uzyskanie odszkodowania przez poszkodowanego może być znacznie trudniejsze i konieczna może okazać się sprawa w sądzie. Tam jednak wynik sprawy jest z góry przesądzony – jeśli osoba kierowała pod wpływem procentów, to w większości przypadków ona będzie winna całemu zdarzeniu, niezależnie od faktycznych okoliczności.

 

 

Z takiego założenia wyszedł właśnie jeden z uczestników całkiem poważnie wyglądającego zderzenia czołowego, w którym udział brał ksiądz oraz rabin. Mimo iż z aut praktycznie został sam złom, to obaj wyszli z nich o własnych siłach, będąc tylko lekko potłuczeni, co było dla nich wręcz nieprawdopodobne, patrząc na siłę uderzenia.

 

 

Obaj duchowni zgodnie stwierdzili, że to, że przeżyli to znak od „szefa”, który chce, żeby przedstawiciele obu religii w końcu się pogodzili. Rabin stwierdził zatem, że to bardzo podniosła okazja i należy ją właściwie uczcić, dlatego wyciągnął piersiówkę i podał ją księdzu. Ten bez wahania wziął ją, odkręcił i wziął kilka porządnych łyków alkoholu.

 

 

Kiedy skończył, oddał piersiówkę rabinowi, a ten ją zakręcił i schował. Zdziwiony ksiądz zapytał, czemu teraz on się nie napije i nie uczci tego „cudu”, na co przebiegły rabin uśmiechnął i odpowiedział, że poczeka, aż przyjedzie policja. Wtedy księdzu z pewnością nie będzie do śmiechu, jeśli alkomat wykaże, że jest on po spożyciu!

Źródła grafik: Pixabay, Imgur, Freepik