w

Mama ciągle męczyła mnie i mojego męża swoimi problemami z najemcami. Znosiliśmy to do czasu, aż zadzwoniła o 7 rano i powiedziała te słowa.

Od najmłodszych lat mama wpajała mi, że muszę radzić sobie sama i nie liczyć na pomoc innych. Po ukończeniu osiemnastego roku życia zostałam grzecznie wyrzucona z domu, co zmusiło mnie do rozpoczęcia samodzielnego, dorosłego życia.

Wydawało się to być normalne – pracowałam i studiowałam jednocześnie, nie mając na co narzekać.

Spotkanie męża i wspólne plany

Wkrótce potem poznałam swojego przyszłego męża. Razem wynajmowaliśmy mieszkanie, marząc o przeprowadzce za granicę. Nigdy nie oczekiwałam wsparcia od matki, zwłaszcza że jej sytuacja mieszkaniowa się poprawiła – odziedziczyła mieszkanie po babci.

Nie rościliśmy sobie pretensji do tego lokum, mimo że rodzice męża nie mogli zrozumieć chłodnego podejścia mojej mamy.

Problemy z najemcami

Mama zdecydowała się wynajmować odziedziczone mieszkanie, co początkowo przynosiło jej radość i dodatkowy dochód. Jednak z czasem zaczęła mnie coraz częściej angażować w sprawy związane z lokatorami. Telefonowała, prosząc o pomoc w rozwiązaniu różnych problemów – od hałasujących najemców, przez awarie lodówki, po zalania.

Początkowo starałam się pomagać, mimo że pracowałam na pełen etat. Jednak z biegiem czasu rozmowy z mamą stawały się coraz częstsze i bardziej uciążliwe. Mój mąż, będący informatykiem, był przez nią regularnie proszony o naprawy, na których się nie znał. Czułam, że mama przypomina sobie o moim istnieniu tylko wtedy, gdy potrzebowała pomocy.

Kulminacja frustracji

Ostatecznym punktem zapalnym był telefon mamy w niedzielę o 7 rano. Zaczęła mówić o problemach z lokatorami, co wywołało we mnie ogromną frustrację. W końcu zdecydowałam się powiedzieć, co myślę:

– Mamo, to Twoje mieszkanie i Twoi lokatorzy. Ja nie mam z tym nic wspólnego. Nawet nie dostaję części pieniędzy z wynajmu. Jeśli coś trzeba załatwić, musisz to zrobić sama. Przecież nauczyłaś mnie być samodzielna.

Skutki szczerości

Po mojej wypowiedzi mama nazwała mnie egoistką i rozłączyła się. Było to dla mnie bolesne, ale wiedziałam, że muszę postawić granice. Życie nauczyło mnie, że samodzielność to nie tylko umiejętność radzenia sobie z problemami, ale także umiejętność mówienia „nie” i dbania o własne granice.

Mam nadzieję, że mama zrozumie, że jej podejście, które miało na celu uczynienie mnie silną i niezależną, nie może oznaczać ciągłego wykorzystywania. Czas pokaże, czy nasza relacja ulegnie poprawie, ale teraz wiem, że muszę dbać o siebie i swoje życie.

Źródła grafik: Pixabay, Imgur, Freepik