Kilka dni temu, mieszkańcy jednego z rosyjskich osiedli zaniepokoili się strasznym krzykiem 15-latka. Chłopiec został bowiem spalony żywcem. Ten widok zostanie w głowach sąsiadów chłopca na długo. Ciało nastolatka zostało spalone w 98%. Na pomoc było już za późno.
Dramat miał miejsce w północno-zachodniej części Moskwy. Późnym wieczorem ludzie usłyszeli krzyki i wyjrzeli przez okna. W ciemności można było zobaczyć płonącego człowieka, uderzającego bezradnie w ściany bloku i próbującego ugasić ogień. 15-latkowi pomogły dwie osoby, które natychmiast wrzuciły go w śnieg. Inna osoba wezwała natomiast karetkę. Kiedy na miejsce zdarzenia przybyli ratownicy medyczni, chłopiec był nadal przytomny, ale nie mógł mówić. Zabrano go do jednego z najlepszych szpitali w Moskwie. Medycy przez kilka dni próbowali ratować mu życie.
Niestety oparzenia były zbyt duże. Nastolatek zmarł kilka dni później. Wszczęto dochodzenie w sprawie umyślnego uszkodzenia ciała. Okazuje się, że przed tragedią chłopiec był w towarzystwie dwóch przyjaciół. W budynku, z którego uciekł, znaleziono kanister z benzyną. Według rodziny 15-latka przyjaciele celowo polewali go benzyną, a następnie podpalili. Oboje zostali aresztowani. Jednak jej rodzice uważają ją za niewinną. Według wersji kolegi 15-latek przypadkowo wylał na siebie benzynę. Nastolatek zapłonął natomiast, gdy próbował zapalić papierosa.