Jednak to, co dla mnie było krokiem naprzód i próbą samorealizacji, dla mojego męża zaczęło stanowić problem, którego nie przewidziałam. Z czasem jego podejście zaczęło się zmieniać.
Zaczął krytykować fakt, że często wracam późno do domu, a obiad nie jest gotowy na czas, co wcześniej nie stanowiło żadnego problemu.
Czułam, że moje starania nie były wystarczające, że nagle jego oczekiwania względem mnie stały się inne, niż mogłam przypuszczać.
Było mi przykro, że mąż zaczął postrzegać moje zaangażowanie w pracę jako coś negatywnego, jako zagrożenie dla naszej harmonii i stabilności w małżeństwie.
Jego krytyka była dla mnie trudna do zniesienia. Z jednej strony czułam, że rozwijam się jako osoba i mam własne miejsce w świecie, z drugiej – miałam poczucie, że płacę za to wysoką cenę, ponieważ relacje z mężem stawały się coraz bardziej napięte i pełne niezrozumienia.
Niezrozumienie i próby naprawienia relacji
Nie rozumiałam, dlaczego mój mąż, który początkowo chciał, abym podjęła pracę i rozwijała się zawodowo, nagle tak gwałtownie sprzeciwiał się mojemu nowemu zaangażowaniu zawodowemu, co zaczęło wpływać na naszą codzienność.
Starałam się zrozumieć jego punkt widzenia, a także robiłam wszystko, co w mojej mocy, aby pogodzić obowiązki domowe z pracą, której podjęłam się z nadzieją, że spełnię jego oczekiwania.
Wydawało mi się, że udało mi się stworzyć pewien rytm, dzięki któremu mogłam spełniać zarówno jego oczekiwania, jak i swoje, co dawało mi poczucie, że mimo trudności znajduję równowagę.
Miałam nadzieję, że po pierwszych trudnościach uda nam się wspólnie wypracować nową równowagę, ale z czasem zrozumiałam, że jego niechęć narasta, a jego reakcje stawały się coraz bardziej wyraźne i trudniejsze do zignorowania.
Próbowałam dowiedzieć się, co naprawdę kryje się za jego zachowaniem, zastanawiając się, czy jego reakcje nie mają głębszych przyczyn. Czyżby czuł, że oddalamy się od siebie?
A może jego problemem było to, że nie do końca rozumiał, co daje mi praca i jak bardzo wpłynęła ona na moje poczucie wartości i spełnienia?
Niestety, moje starania nie przynosiły rezultatów. Mąż coraz częściej wyrażał swoje niezadowolenie, a jego słowa były coraz bardziej stanowcze i krytyczne.
Wprost sugerował, że jeśli wybiorę karierę zamiast życia domowego, nasz związek może się rozpaść, co wywoływało we mnie silne poczucie niepokoju.
Dla mnie był to prawdziwy szok, ponieważ nigdy nie spodziewałam się, że tak bardzo to, co początkowo wydawało się krokiem do rozwoju, będzie miało takie konsekwencje.
Nie widziałam, w czym leży problem, skoro sama jego propozycja miała na celu mój rozwój zawodowy i osobisty.
Zaczęłam bardziej się starać, żeby uspokoić sytuację i sprostać oczekiwaniom męża, jednak jego reakcje nie stawały się łagodniejsze.
Każde moje staranie było kwitowane nowymi zarzutami, a ja zaczęłam odczuwać, że nasz związek wchodzi w coraz większy kryzys, którego nie potrafiłam zatrzymać.
Ultimatum – wybór między pracą a rodziną
W końcu doszło do tego, że mój mąż postawił mi ultimatum, które wydawało się dla mnie absolutnie nie do przyjęcia.
Oświadczył, że jeśli nie zrezygnuję z pracy i nie wrócę do dawnej roli w domu, nasze małżeństwo zakończy się rozwodem, co mnie załamało.
To był dla mnie cios, który z dnia na dzień zmienił całą moją perspektywę. Nigdy nie chciałam, aby nasz związek stanął w obliczu takiej decyzji.
Mimo wszystko nie rozumiałam, dlaczego praca, którą sam mi zasugerował, stała się teraz powodem tak poważnych problemów, na które nie byłam gotowa.
Próbowałam rozmawiać z nim o tym, co naprawdę leży u podstaw jego niezadowolenia, próbując dowiedzieć się, co mogło tak bardzo zmienić jego zdanie.
Niestety, nie potrafił jasno wyjaśnić, co jest dla niego tak trudne do zaakceptowania, a rozmowa nie prowadziła do rozwiązania.
Dalszy ciąg historii znajdziesz na następnej stronie…