w

Mój mąż wciąż się śmieje, że nie ucieknę od niego, a los nas znowu połączy, nieważne gdzie będziemy.

Siedemnaście lat temu, wybrałam się na służbową podróż do pobliskiego miasta, w towarzystwie moich przyjaciółek. Spacerując po okolicy, zupełnie nieświadoma tego, jak ta chwila wpłynie na moje życie, zaczęłam przyglądać się nowemu otoczeniu. Nagle, zupełnie niespodziewanie, podszedł do mnie mężczyzna, który z uśmiechem próbował nawiązać rozmowę.

Jego zachowanie wydawało mi się dziwne, a jego upór w propozycji znajomości zniechęcający. Odmówiłam stanowczo, ale on nie odpuszczał. W końcu, chcąc uniknąć dalszej konfrontacji, popchnęłam go i odeszłam, śmiejąc się z całej sytuacji razem z przyjaciółkami. To wydarzenie szybko odeszło w niepamięć, stało się jedynie zabawną anegdotą z tamtego wyjazdu.

Codzienny pasażer tramwaju

Trzy lata później, kiedy przygotowywałam się do obrony dyplomu, moje życie przeniosło się do innego miasta. Codziennie podróżowałam tym samym tramwajem na uniwersytet. Zawsze o tej samej porze widziałam tego samego mężczyznę, który niezmiennie zajmował miejsce, zasypiał i zrzędził mi na nerwach.

Zazdrościłam mu, bo podczas gdy on smacznie spał, ja musiałam stać zmęczona, po kolejnych nocach zarwanych nad pisaniem pracy dyplomowej. Nie wiedziałam, że ten irytujący pasażer odegra w moim życiu tak kluczową rolę. W tamtym momencie był dla mnie po prostu przeszkodą w zdobyciu upragnionego miejsca siedzącego.

Nieoczekiwane spotkanie w pociągu

Po sześciu miesiącach dostałam awans i udałam się na kolejną podróż służbową, by przedstawić efekty mojej pracy. Podczas powrotu na stację odprowadził mnie przyjaciel, z którym dawno nie miałam okazji rozmawiać. Nasze rozmowy tak mnie pochłonęły, że zupełnie zapomniałam o czasie, a nagle ktoś gwałtownie uderzył mnie torbą. Zdezorientowana, szybko spojrzałam w stronę tego człowieka, ale on już biegł dalej. Zaskoczona, zorientowałam się, że mam niewiele czasu do odjazdu pociągu, więc rzuciłam się biegiem na peron.

Gdy wsiadłam do wagonu, znalazłam miejsce obok innego pasażera, a ku mojemu zdziwieniu, był to ten sam człowiek, który chwilę wcześniej prawie mnie przewrócił swoją torbą. Przypadek? Może. Spojrzałam na jego książkę i zorientowałam się, że mamy ten sam tytuł – tylko inne części. To było pretekstem do rozmowy, która szybko przerodziła się w długą dyskusję. Odkryliśmy wiele wspólnych zainteresowań i wymieniliśmy się numerami telefonów. Jeszcze nie wiedziałam, jak bardzo to spotkanie odmieni moje życie.

Od przypadkowego spotkania do oświadczyn

Nazajutrz mój telefon dosłownie rozgrzał się od rozmów i wiadomości. Z każdą kolejną rozmową nasze relacje stawały się coraz bliższe. Miesiąc później przyjechał do mnie z całym swoim dobytkiem, a po dwóch kolejnych miesiącach – oświadczył mi się. Nasze życie zaczęło toczyć się wspólnie, w naturalny sposób, jakby przeznaczenie od dawna planowało nasze spotkanie.

Rok później, w otoczeniu przyjaciół, opowiadaliśmy sobie śmieszne historie z naszych wcześniejszych żyć. W pewnym momencie podzieliłam się opowieścią o tej nieprzyjemnej sytuacji, która miała miejsce siedemnaście lat temu podczas pierwszej służbowej podróży. Mój mąż, dotychczas wesoły, nagle spoważniał i zapytał: „Czy miałaś wtedy na sobie brązowy płaszcz i różowe buty? I byłaś z trzema koleżankami przed dużym sklepem?” Zaskoczona zamilkłam, a moje przyjaciółki potwierdziły szczegóły. Zorientowałam się wtedy, że ten mężczyzna, z którym miałam nieprzyjemne starcie, był moim przyszłym mężem!

Śpiący w tramwaju mężczyzna – kolejne przypadkowe spotkanie

To jednak nie był koniec zaskakujących zbiegów okoliczności. Po chwili milczenia mój mąż zaczął się śmiać i powiedział, że to nie jedyne nasze spotkanie sprzed lat. Okazało się, że ten śpiący pasażer tramwaju, którego codziennie widywałam w drodze na studia, to również on!

Nie mogłam w to uwierzyć – nasze drogi przecinały się kilkukrotnie, zanim naprawdę się poznaliśmy. Życie, jakby za każdym razem dawało nam szansę na spotkanie, jednak dopiero wtedy, podczas tej przypadkowej rozmowy w pociągu, nasze losy połączyły się na dobre.

Siła przeznaczenia

Mój mąż do dziś żartuje, że niezależnie od tego, jak bardzo bym próbowała, nie udałoby mi się od niego uciec. Los z uporem godnym najlepszych scenariuszy filmowych wielokrotnie prowadził nas do siebie, rzucając w nasze życie różne sytuacje i przypadki. Te wszystkie spotkania, które mogłyby wydawać się przypadkowe, teraz widzę jako element większej układanki. Każde z nich miało swój sens i ostatecznie doprowadziło nas do siebie. Czasami trudno uwierzyć, jak bardzo życie potrafi być przewrotne – z małych, nieistotnych momentów rodzą się historie, które zmieniają całe nasze życie.

Los nieustannie krzyżował nasze ścieżki, nawet gdy nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy. To, co zaczęło się od przypadkowych spotkań, przerodziło się w historię naszego życia. Dziś, patrząc wstecz, widzę, że przeznaczenie działa w nieprzewidywalny sposób – czasem wystarczy jedna chwila, jedno spojrzenie, aby rozpoczęła się zupełnie nowa przygoda.

Źródła grafik: Pixabay, Imgur, Freepik