Ten gest był dla mnie czymś nieoczekiwanym, a jednocześnie symbolicznym – to była jedyna forma uznania, jaką kiedykolwiek otrzymałam za lata wyrzeczeń i nieustającej troski.
Zrozumiałam wtedy, że dla dziadka byłam kimś więcej niż tylko opiekunką, byłam jego rodziną, osobą, na którą mógł liczyć w najtrudniejszych chwilach.
Wiedział, że gdyby zapisał mieszkanie swojemu wnukowi, czyli mojemu mężowi, ten szybko by się go pozbył, przekazując je matce lub Alicji, co świadczyło o braku odpowiedzialności w tej sprawie.
Dziadek, mimo swojego wieku, widział, że nikt poza mną nie jest gotów na tak wielkie poświęcenie, i miał nadzieję, że moje działanie nie pozostanie niezauważone.
Jego słowa – „Nie chcę, żeby Twoje życie przeszło Ci koło nosa bez żadnej nagrody za Twoją ciężką pracę” – na długo zapadły mi w pamięć, dając mi poczucie, że moja codzienna walka ma sens.
Były one wyrazem troski o mnie i moje dzieci, które widział jako jedynych prawdziwych spadkobierców swojego dziedzictwa, dając mi poczucie, że to, co robię, jest naprawdę ważne.
Wiedziałam, że przekazując mi to mieszkanie, chce zabezpieczyć przyszłość naszych dzieci, dać im choć namiastkę stabilności, której sama nigdy nie miałam, i której tak bardzo pragnęłam dla swojej rodziny.
Rodzina zaczyna walczyć o majątek
Kiedy stan zdrowia dziadka zaczął się pogarszać, nagle zainteresowanie jego osobą wzrosło w sposób, który wcześniej wydawał mi się niewyobrażalny i niezrozumiały.
Jego dzieci, wnuki, nawet dalsi krewni, których wcześniej nie widywałam, zaczęli go odwiedzać, przynosić drobne upominki, zapewniając o swojej trosce, co wydawało mi się nieco wymuszone, a zarazem bolesne.
Teściowa, która wcześniej w ogóle nie utrzymywała z nim kontaktu, zaczęła pojawiać się regularnie, zawsze z jakimś wymuszonym uśmiechem na twarzy i pozorną gotowością do pomocy, której nigdy wcześniej nie oferowała, co wydawało się co najmniej podejrzane.
Wszyscy nagle wykazywali „troskę”, a ja czułam, że jest to tylko zasłona dymna, za którą kryła się chęć przejęcia majątku, który dziadek pozostawił po sobie.
Dziadek, pomimo swojego słabnącego zdrowia i coraz częstszych wizyt u lekarzy, był jednak daleki od naiwności.
Rozumiał, co się dzieje wokół niego, i często mrugał do mnie porozumiewawczo, gdy widział wizytę kolejnych „zatroskanych” członków rodziny, co było jego sposobem na wyrażenie swojego sprzeciwu wobec ich prawdziwych intencji.
Wiedział, że jego dzieci i wnuki przyszły po majątek, a nie z potrzeby serca, co było dla niego jasne mimo pogarszającego się stanu zdrowia.
Śmierć dziadka była dla mnie przeżyciem skomplikowanym emocjonalnie, pełnym sprzecznych uczuć i myśli.
Z jednej strony czułam smutek i stratę, bo był dla mnie kimś bliskim, kimś, komu poświęciłam wiele lat życia i serca, co sprawiało, że jego odejście dotknęło mnie głęboko.
Wolność po latach opieki
Z drugiej strony pojawiło się uczucie ulgi – pierwszy raz od lat mogłam wyjść na spacer bez nieustannej troski o innych, poczuć się choć na chwilę wolna od codziennych obowiązków.
Mogłam zająć się sobą i dziećmi, nie będąc już związana obowiązkiem, który zdominował całe moje życie przez ostatnie lata.
Zaraz po jego śmierci rodzina rozpoczęła prawdziwą batalię o mieszkanie, pełną napięcia i wzajemnych oskarżeń.
Alicja i teściowa zaczęły wywierać presję na moim mężu, próbując przekonać go, aby zrzekł się swojego udziału w spadku na rzecz siostry, oferując mu obietnice, które były dalekie od rzeczywistości.
Obiecywały mu, że w przyszłości otrzyma mieszkanie matki, co miało go przekonać do ich propozycji, choć były to jedynie puste słowa.
Niestety, mój mąż, jakby nie dostrzegając manipulacji, zgodził się, choć wiedziałam, że teściowa nigdy nie zamierzała mu niczego przekazać, co sprawiało, że czułam się coraz bardziej rozczarowana.
Odejście męża i nowy początek
Pewnego wieczoru mój mąż wrócił do domu i powiedział, że odchodzi, co było dla mnie ogromnym szokiem.
Tłumaczył, że jest zmęczony, że to, co między nami się wydarzyło, przestało mieć dla niego znaczenie i nie potrafił już dłużej żyć w tym związku.
Dalszy ciąg historii znajdziesz na następnej stronie…