w

Moje siostry żądają, bym podzieliła spadek po cioci, którą się zajmowałam. Nie mam zamiaru tego robić.

Kilka miesięcy temu niespodziewanie stałam się właścicielką warszawskiego mieszkania, które otrzymałam w spadku po mojej samotnej ciotce. Choć testament jasno wskazywał, że to ja mam odziedziczyć ten majątek, moje dwie siostry szybko wyraziły swoje niezadowolenie.

Ich zdaniem, mimo że nie były wpisane do testamentu, powinny również otrzymać część nieruchomości.

Samotna ciotka i moje zaangażowanie

Moja ciotka, przez lata pozostająca bez większego wsparcia ze strony rodziny, spędziła ostatnie lata swojego życia pod moją opieką. Byłam jedyną osobą, która pomagała jej, kiedy zdrowie zaczęło zawodzić, a codzienne obowiązki stały się dla niej zbyt trudne do samodzielnego wykonania.

Z tego powodu zapisała mi mieszkanie w testamencie – doceniła moją pomoc i troskę, którą jej okazywałam. Moje siostry natomiast przez cały ten czas nie angażowały się w opiekę nad nią, co teraz zdaje się im umykać.

Niespodziewane dziedzictwo – moje plany

Nigdy nie spodziewałam się, że odziedziczę tę nieruchomość, więc wiadomość o spadku była dla mnie miłym zaskoczeniem. Mimo to od razu wiedziałam, że nie zamierzam się z nim rozstać.

Mam już konkretne plany na to warszawskie mieszkanie – chcę przeprowadzić tam remont, a następnie wynajmować je, co stanowiłoby dla mnie stabilne, dodatkowe źródło dochodu. W końcu mieszkanie w stolicy daje możliwość uzyskania sporych zarobków, a to znacznie poprawiłoby moją sytuację finansową.

Rodzinne napięcia i „sprawiedliwość”

Kiedy moje siostry dowiedziały się o testamencie, szybko pojawiły się oskarżenia i żądania. Uważają, że powinnam sprzedać mieszkanie i podzielić się z nimi zyskami. Argumentują to wspólnym dobrem i ideą „sprawiedliwości” – według nich, pieniądze mogłyby pomóc każdej z nas powiększyć własne lokum.

Nie ukrywam, że każda z nas mieszka dość ciasno: ja dzielę dwupokojowe mieszkanie z synem, moja starsza siostra z mężem i dwójką dzieci również ma tylko dwa pokoje, a młodsza siostra wychowuje dwie córki w jeszcze mniejszym mieszkaniu.

Dlaczego nie podzielę się spadkiem?

Mimo trudnych warunków, nie zamierzam podzielić się dziedzictwem. Dlaczego miałabym to zrobić? Tylko ja dbałam o naszą ciotkę w jej ostatnich latach życia, ponosząc niemałe koszty opieki. Moje siostry, które teraz roszczą sobie prawo do spadku, nie kiwnęły palcem, gdy ciotka potrzebowała wsparcia. Dla nich mieszkanie, które otrzymałam, jest sposobem na poprawienie swojej sytuacji życiowej bez żadnego wysiłku.

Nie uważam, że to ja powinnam teraz rozwiązywać ich problemy kosztem swojego przyszłego bezpieczeństwa finansowego. Tak, zdaję sobie sprawę, że im także nie jest łatwo, ale to nie zmienia faktu, że mieszkanie zostało zapisane mi, z pełną świadomością tego, co zrobiłam dla naszej ciotki. Z tego powodu, choć kłócimy się już od tygodni, nie zamierzam ustąpić.

Czy to ja jestem bez skrupułów?

W moich rozmowach z siostrami nieustannie słyszę oskarżenia, że brakuje mi skrupułów, że jestem samolubna i nie potrafię postawić się na ich miejscu. Ale czy rzeczywiście tak jest? Moje decyzje są konsekwencją lat, które poświęciłam na opiekę nad ciotką, kiedy one miały inne priorytety.

Teraz, gdy nadszedł moment, w którym otrzymałam coś w zamian za swoje poświęcenie, moje siostry domagają się „sprawiedliwego” podziału. Ale czy sprawiedliwość nie polega właśnie na tym, że to ja otrzymuję to, co mi się należy?

Co zrobiłybyście na moim miejscu?

W tej chwili znajduję się w sytuacji, która wymaga od mnie zdecydowanego podejścia. Nie mogę pozwolić, by poczucie winy, które próbują we mnie wzbudzić siostry, wpłynęło na moje decyzje. Mieszkanie w Warszawie to dla mnie szansa na poprawienie mojego losu, zwłaszcza że sama wychowuję syna. Dlatego nie zamierzam sprzedawać tej nieruchomości ani dzielić się pieniędzmi.

Co wy byście zrobili w podobnej sytuacji? Czy podzielilibyście się dziedzictwem, wiedząc, że przez lata byliście jedynymi, którzy dbali o osobę, która je wam zapisała?