w

Na Wigilię zaprosiłam do siebie byłą synową z wnukami, a synowi zabroniłam przychodzić.

Przygotowując się do corocznej, rodzinnej kolacji wigilijnej, jak zwykle miałam pełne ręce roboty, starając się zadbać o każdy szczegół.

To był moment, kiedy cała rodzina miała się spotkać, zasiąść razem przy stole, a tradycyjne, świąteczne potrawy miały wypełnić dom zapachem, który kojarzy się z ciepłem i miłością.

Zbliżający się wieczór, pełen magicznej atmosfery, wymagał wielu przygotowań, które jak co roku zaczynałam z radością, mimo że wiedziałam, że nie będzie to łatwe zadanie, pełne stresu i drobnych komplikacji.

W kuchni unosił się zapach świeżo gotowanych pierogów, a stół, na którym stopniowo pojawiały się kolejne dania, zaczynał powoli nabierać charakterystycznego świątecznego wyglądu, który tak bardzo kochałam.

Gałązki świerku zdobiły stół, a świece płonęły ciepłym, przyjemnym blaskiem, tworząc nastrojową atmosferę.

Migoczące światełka na choince, układające się w cudowną mozaikę kolorów, dodawały całości uroku, nadając przestrzeni wyjątkowy i magiczny klimat.

Wszystko to miało na celu stworzenie atmosfery pełnej ciepła, miłości, radości i spokoju – takiej, jaką wyobrażam sobie każdą Wigilię, która na długo zostaje w pamięci.

Chociaż każde święta spędzałam z rodziną, w tym roku postanowiłam wykonać krok, który nie był łatwy, ale wydawał mi się konieczny.

Chciałam zaprosić Gosię, moją byłą synową, by zasiadła z nami przy wigilijnym stole, co wcale nie było prostą decyzją. Choć nasze drogi rozeszły się w wyniku rozwodu mojego syna, nigdy nie straciłam więzi z Gosią.

Wciąż była częścią mojego życia, mimo że formalnie nie byłyśmy już rodziną, a to dla mnie miało ogromne znaczenie. Gosia miała swoje trudności, a jej dzieci, moje ukochane wnuki, były niezmiernie ważną częścią mojego serca.

Zdecydowałam, że mimo wszystko, chcę, by ten wyjątkowy wieczór spędziła z nami, bo czułam, że rodzina powinna się wspierać w trudnych chwilach.

Czułam, że święta powinny być czasem pojednania, czasem, kiedy dajemy sobie szansę na odbudowanie zniszczonych relacji, przynajmniej w jakiejś części.

W tym roku nie chciałam, by czuła się samotna, tym bardziej w tak ważnym dla nas wszystkich czasie.

Jednak ta decyzja była trudna z wielu powodów. Wiedziałam, że ta rozmowa, choć od serca, będzie pełna emocji i trudnych momentów.

W tej samej rozmowie, w której zapraszałam Gosię na kolację wigilijną, musiałam jednak wyjaśnić coś, co nie było łatwe do zaakceptowania przez nią i mogło wywołać rozczarowanie.

Mój syn – jej były mąż – nie był zaproszony, co było oczywiste i trudne do przełknięcia. Moje serce nie wyobrażało sobie tej Wigilii bez Gosi, ale równocześnie nie mogłam zaakceptować zachowania mojego syna, które w moich oczach było nie do wybaczenia.

Uważałam, że jego postępowanie przez ostatnie lata nie zasługiwało na żadną pochwałę, ani na moje zaakceptowanie, zwłaszcza w tak ważnym dniu jak Wigilia, kiedy rodzina powinna być razem. Byłam pewna tej decyzji, jak nigdy dotąd.

To Gosia była tą osobą, którą będę kochać i akceptować, mimo wszystko. Czułam, że to ona zasługiwała na moje wsparcie, a nie syn, który zniszczył rodzinę w sposób, który uważam za niewybaczalny, bez względu na wszystko.

Nieodpowiedzialne Zachowanie Mojego Syna

Wszystko zaczęło się kilka lat temu, kiedy to mój syn podjął decyzję, która miała zmienić całe nasze życie i wstrząsnąć moimi podstawowymi przekonaniami.

Pięć lat temu, kiedy jego najmłodsze dziecko miało zaledwie kilka miesięcy, zdecydował się odejść od swojej żony i dzieci, co było dla mnie całkowicie niepojęte i niezrozumiałe.

Jego wybór był dla mnie absolutnie niepojęty, jak można porzucić własne dzieci, rodzinę, by tak po prostu zacząć życie od nowa z kimś innym, bez jakiejkolwiek refleksji?

Nigdy tego nie mogłam zrozumieć, bo jak można się tak łatwo poddać? Wybierał nową partnerkę, a wszystkie obietnice, które wcześniej złożył, okazały się nic nie warte, co było dla mnie czymś, czego nie potrafiłam zaakceptować.

Dla mnie to była zdrada, zdrada nie tylko wobec rodziny, ale i wobec siebie, wobec odpowiedzialności, jaką każdy rodzic powinien mieć względem swoich dzieci, a on po prostu ją porzucił.

Kontynuację historii znajdziesz na następnej stronie…

Źródła grafik: Pixabay, Imgur, Freepik