Kiedy rok temu postanowił się ożenić ponownie, byłam w szoku. To była dla mnie ogromna niespodzianka, która całkowicie zmieniła moją perspektywę na całą sytuację.
Wiele osób sądziło, że z czasem zaakceptuję jego nową żonę, że pozwolę sobie na wybaczenie i pogodzenie się z jego decyzją. Jednak nic z tych rzeczy się nie wydarzyło.
Dla mnie Gosia zawsze była tą osobą, którą będę traktować jak członka mojej rodziny. Choć wielu ludzi mogłoby powiedzieć, że powinnam zaakceptować nową rodzinę mojego syna, to ja nie potrafiłam tego zrobić.
Dla mnie nie istniała taka potrzeba, by budować więzi z kimś, kto nie był częścią tej samej historii, co Gosia. To dzieci Gosi były dla mnie moimi wnukami, to Gosia była tą osobą, której zawsze będę wierna.
Mój syn, choć starał się dbać o nowe życie i budować relacje z nową partnerką, nie rozumiał, jak bardzo zranił mnie swoją decyzją. I choć wiem, że życie toczy się dalej, i że on może kiedyś wrócić, nie będę w stanie zapomnieć tego, co zrobił.
Póki co, to Gosia i jej dzieci były moją rodziną. Miałam tego pewność. Nie musiałam tego nikomu tłumaczyć, bo to było dla mnie jasne. Zbudowałam z Gosią silną więź, więź, której nic nie było w stanie zniszczyć.
Wnuki Gosi to moja rodzina
Od samego początku miałam jasne zdanie na temat tego, co się stało. Moje wnuki to dzieci Gosi, nie ma żadnej potrzeby budować więzi z nową rodziną mojego syna.
Choć syn nie odwiedzał mnie od dłuższego czasu, nie rozumiał, jak bardzo zranił mnie swoją decyzją. Wiem, że z czasem może wrócić, ale na razie to Gosia i jej dzieci są moją rodziną.
Na to nie miałam żadnych wątpliwości. Byłam przy nich przez cały czas, wspierałam ich na każdym kroku.
Zawsze starałam się być blisko, zawsze pomagałam, kiedy tego potrzebowali, bo wiedziałam, że to moja rola. Byłam dla nich, bo to oni byli dla mnie rodziną, której nie chciałam utracić.
Z Gosią łączyła mnie wyjątkowa więź. Zawsze się wspierałyśmy nawzajem. Kiedy tylko mogłam, pomagałam jej, zabierałam wnuki do siebie, wspierałam finansowo, pomagałam w nauce.
Dzieci Gosi były dla mnie źródłem radości, a ona stała się niemal córką, której nigdy nie miałam. I to było coś, czego nie da się zniszczyć, nawet jeśli życie postawiło nas w trudnych okolicznościach.
To była więź, która budowała się przez lata, więź, której nie mogła złamać żadna decyzja mojego syna. Choć dla niego wszystko się zmieniło, dla mnie to Gosia była osobą, której będę wierna bez względu na wszystko.
Święta pełne miłości i wsparcia
Zbliżające się Święta Bożego Narodzenia zawsze niosły ze sobą wyjątkową atmosferę. Zawsze były czasem, w którym spędzałam chwile z rodziną, z bliskimi.
Mimo że teoretycznie powinnam spędzać je z rodziną mojego syna, z dala od jego decyzji, nie czułam się samotna. Święta spędzałam z Gosią i moimi wnukami, co było dla mnie najważniejsze.
Upiekłam dla nich ciasto, przygotowałam prezenty, a potem razem udekorowaliśmy stół i cieszyliśmy się każdą chwilą.
Dzieci wniosły do domu radość i energię, ich śmiech, kolędowanie – to wszystko dodawało magii tym dniom. Czułam, że to z nimi świętuję najważniejszy czas w roku, bo to właśnie oni byli moją rodziną.
Mam pełną świadomość, że póki będę mogła, zawsze będę wspierać Gosię i jej dzieci. Nic nie jest w stanie tego zmienić.
Przez wszystkie te lata zbudowaliśmy więź, która dla mnie jest bezcenna. Więź, którą nic nie złamie, która przetrwa wszelkie trudności i pomoże nam przezwyciężyć wszystko.