w

Nie mam zamiaru utrzymywać kontaktu z krewnymi mojej żony. Mam dość ich chorobliwej zazdrości.

Niedawno życie mojej żony i moje zmieniło się diametralnie, gdy jej krewni postanowili przenieść się do Warszawy. Wyprowadzili się z prowincji, gdzie mieli duży dom, i zamienili go na znacznie mniejsze mieszkanie w stolicy. Ta zmiana lokalizacji sprawiła, że teraz mieszkają zaledwie kilka ulic od nas.

Podczas gdy oni zadowolili się małym lokum, my cieszymy się komfortem w nowym domu w prestiżowej dzielnicy. Nasze życie w stolicy nie jest jednak wynikiem przypadku – każdy element naszej codzienności został zdobyty dzięki ciężkiej pracy od wczesnych godzin porannych aż po późny wieczór. Niestety, krewni mojej żony zdają się tego nie rozumieć.

Nieproszeni Goście

Życie stało się mniej spokojne od momentu, gdy zaczęli nas regularnie odwiedzać. Często przychodzą do nas pojedynczo, czasem w najmniej odpowiednich momentach. Choć ich wizyty nie przynoszą nic poza frustracją, staram się powstrzymywać, z szacunku dla mojej żony. Jednak ich zachowanie nie przestaje mnie irytować – nigdy nie przynoszą ze sobą nawet drobnego podarunku, ale lodówkę opróżniają bez skrupułów.

Wróciłem pewnego wieczoru do domu, zmęczony po całym dniu pracy, z nadzieją na chwilę relaksu w ciszy i spokoju. Zamiast tego, zastałem dwóch mężczyzn – ojca z synem – rozsiadających się wygodnie z piwem w rękach. W tym momencie moja frustracja osiągnęła apogeum, jednak starałem się zachować zimną krew.

Prośba o Pomoc, Która Przekroczyła Granice

W trakcie tej niezapowiedzianej wizyty usłyszałem, że planują wesele dla córki, która planuje wyjść za mąż. Początkowo myślałem, że chcieli się tylko pochwalić, ale szybko wyszło na jaw, że mają wobec mnie inne zamiary.

Nie otrzymali kredytu na organizację wesela, więc oczekiwali, że to ja sfinansuję ich uroczystość.

Odmowa i Spokój

Moja odpowiedź była jednoznaczna – odmówiłem im pomocy finansowej. Krewni nie ukrywali swojego niezadowolenia i obrażeni opuścili nasze mieszkanie. Od tego momentu dom wypełniła błoga cisza, której tak bardzo brakowało w ostatnich tygodniach.

Moja żona, choć nieco zmartwiona, widzi, jak bardzo cieszę się z powrotu do spokoju. Gdyby tylko wcześniej stanowczo postawiłbym granice, uniknęlibyśmy tych nieprzyjemnych sytuacji i szybciej moglibyśmy cieszyć się naszym życiem bez niechcianych gości.