Matka mojego męża mieszka w Niemczech od lat. Postanowiliśmy zwrócić się do niej o pomoc finansową, mając nadzieję na wsparcie. Dotychczas wysyłała nam jedynie symboliczne sumy z okazji naszych urodzin. Byłam przekonana, że teściowa nas wesprze w trudnej sytuacji. Jakież było moje zaskoczenie, kiedy otrzymaliśmy jej odpowiedź!
Teściowa poleciła nam, abyśmy nie poniżali się prosząc o pomoc, lecz posłali syna do przedszkola. Mój synek nie ma jeszcze nawet trzech lat, a ona zasugerowała, że powinnam iść do pracy. Według niej to rozwiązałoby nasze problemy finansowe.
Wyzwania Macierzyństwa i Brak Wsparcia
Nasze dziecko ma dopiero dwa i pół roku. W pełni rozumiem, że czasy są trudne, ale mój mąż nie dostrzega, że nie mogę teraz wysłać malucha do żłobka ani przedszkola. On pracuje jako sprzedawca w sklepie sportowym. Ma elastyczny grafik, który pozwalałby mu na dodatkowe zajęcia, ale twierdzi, że nie zamierza pracować za dwóch. Wciąż powtarza, że potrzebuje czasu dla swoich przyjaciół.
Mieszkamy w mieszkaniu jego matki, która od lat przebywa w Niemczech. Teściowa nie wspiera nas finansowo, z wyjątkiem drobnych kwot na urodziny. Jesteśmy jej wdzięczni za mieszkanie, w którym żyjemy. Sami kupiliśmy samochód na raty, ale ostatnio synek zachorował, co pochłonęło sporo pieniędzy na leki i wizyty u lekarzy. W związku z tym zabrakło nam środków na spłatę raty za samochód, więc mąż zadzwonił do swojej matki z prośbą o pomoc.
Niespodziewana Odpowiedź
Teściowa stwierdziła, że żadna szanująca się kobieta nie powinna siedzieć tak długo z dzieckiem w domu. Uważała, że powinnam posłać syna do przedszkola i iść do pracy, aby zarabiać na nasze potrzeby. Nie pomogła nam finansowo, więc musieliśmy pożyczyć pieniądze od dalszej rodziny.
Od tego czasu mój mąż, pod wpływem słów swojej matki, nalega, abym znalazła pracę. Pytałam, kto będzie zajmował się gotowaniem, sprzątaniem i odbieraniem dziecka z przedszkola. Odpowiada mi, że problemy same się rozwiążą, kiedy będziemy mieli więcej pieniędzy.
Trudności Codziennego Życia
Nie zdaje sobie sprawy, że dzieci w przedszkolu często chorują. Kto zostanie wtedy z synem, skoro oboje będziemy pracowali? Zrozumiałabym, gdyby mąż pracował fizycznie, nosząc worki z cementem czy pracując na budowie. Tymczasem on pracuje w sklepie, gdzie nie ma wielkiego wysiłku fizycznego, a mógłby podjąć się dodatkowych zajęć.
A co Wy myślicie? Czy powinnam pójść do pracy i podporządkować się żądaniom teściowej oraz męża, czy może pozostać przy dziecku, póki jeszcze mogę? Decyzja nie jest łatwa, a każdy głos w tej sprawie jest dla mnie cenny.