w

Od 27 lat żyje z mężem, którego nie kocham. Dlaczego ja mu to robię?

Jak mogę go tak zranić, kiedy przez te wszystkie lata był dobry i lojalny, mimo że ja nie byłam w stanie odwzajemnić jego uczucia?

Myśl o tym, że miałby dowiedzieć się, że nigdy go nie kochałam, wydaje się okrutna i nie do pomyślenia. On, który tyle dla mnie poświęcił, zasługuje na szczęście i prawdziwą miłość.

Czy mam prawo mu to odebrać, rujnując wszystko, co zbudowaliśmy przez te lata?

Jednocześnie pytam samą siebie, gdzie w tym wszystkim jestem ja. Czy moje życie ma polegać tylko na tym, by nie ranić innych, kosztem mojego własnego szczęścia?

Czy tak wygląda cena, jaką muszę zapłacić za wygodne życie? A może to wcale nie wygoda, tylko złota klatka, w której utknęłam, nie widząc wyjścia, a każda próba zmiany tej sytuacji wydaje się być coraz bardziej nierealna?

27 lat kompromisu

Dwadzieścia siedem lat – to ogromny kawałek życia, który zmienia człowieka w sposób, którego nie da się zignorować. Czasem myślę, że być może jest już za późno na zmiany, że nie mam już trzydziestu lat, by zaczynać wszystko od nowa.

Mam swoje przyzwyczajenia, swoje rutyny, swoją codzienność, którą powtarzam z dnia na dzień. A przede wszystkim – mam poczucie obowiązku wobec mojego męża, którego tak bardzo kocham, mimo braku tego głębszego uczucia, które powinno nas łączyć.

Wiem, jak wiele dla niego znaczy nasze małżeństwo, jak wiele włożył w naszą wspólną historię. Czasami, kiedy opowiada znajomym o naszej historii, w jego głosie słychać dumę i radość, jakby naprawdę był szczęśliwy.

Wznosi toasty na nasze rocznice, mówi miłe słowa, uśmiecha się do mnie z prawdziwą radością. I wtedy czuję się jeszcze gorzej, bo jak mogę zniszczyć coś, co dla niego jest tak ważne?

Jak mogę zrujnować jego szczęście, które on tak bardzo starał się zbudować przez te wszystkie lata?

Każdy jego gest miłości sprawia, że mój wewnętrzny konflikt staje się jeszcze bardziej bolesny.

Im bardziej on się stara, tym większe mam poczucie, że jestem złym człowiekiem. A jednak wiem, że nie mogę tak dalej żyć. Udawanie, że wszystko jest w porządku, zaczyna mnie wyniszczać.

Wewnętrzny konflikt

Nie zawsze mam siłę, by kontynuować tę grę. Bywają dni, kiedy codzienne obowiązki stają się dla mnie nie do zniesienia. Gotowanie, sprzątanie, dbanie o dom – wszystko to, co przez lata wydawało się normalne, teraz przypomina ciężar, którego nie mogę unieść.

Czasami, by uniknąć tej rutyny, udaję chorobę. Leżę w łóżku i próbuję na chwilę uciec od rzeczywistości. Mój mąż troszczy się wtedy o mnie, przynosi herbatę, mówi, żebym odpoczywała.

Jego dobroć jest wzruszająca, a jednocześnie przytłaczająca. Czuję, że zasługuję na to, by ktoś się mną opiekował, ale nie potrafię znieść tego, że to on.

Zastanawiam się, jak długo jeszcze wytrzymam. Czy dam radę przeżyć w takim stanie kolejne lata?

A może powinnam w końcu zrobić coś dla siebie, podjąć decyzję, która pozwoli mi odnaleźć własne szczęście? Ale co to właściwie znaczy – być szczęśliwą? Czy potrafiłabym żyć z myślą, że zraniłam człowieka, który mnie kocha?

Czy miłość jest naprawdę konieczna?

Często zadaję sobie pytanie, czy miłość jest naprawdę niezbędna, by być szczęśliwym. Patrząc na moje życie, wydaje się, że odpowiedź brzmi „tak”.

Mam wszystko – dom, stabilność, bezpieczeństwo – ale brak miłości sprawia, że czuję się pusta. Czuję, że bez niej życie traci sens.

Z drugiej strony wiem, że wielu ludzi żyje w związkach bez miłości. Znajdują inne wartości, które trzymają ich razem – przyjaźń, wspólne cele, dzieci.

Czy mogłabym zaakceptować taki układ? Czy mogłabym w końcu nauczyć się kochać mojego męża, choćby z wdzięczności za to, co dla mnie zrobił?

Co dalej?

Nie wiem, jaka będzie moja przyszłość. Nie wiem, czy znajdę w sobie siłę, by coś zmienić, czy będę trwać w tym związku do końca życia.

Jedno jest pewne: obecna sytuacja staje się dla mnie coraz trudniejsza. Brak uczuć do męża przestał być tylko moim problemem – stał się cieniem, który kładzie się na całym naszym życiu.

Dalszy ciąg historii znajdziesz na następnej stronie…

Źródła grafik: Pixabay, Imgur, Freepik