W końcu, po czterech długich latach, postanowiliśmy z mężem odwiedzić naszą córkę w jej domu. Dotychczas to ona z rodziną odwiedzała nas, jednak teraz, kiedy już jesteśmy na emeryturze i czas mamy bardziej elastyczny, postanowiliśmy sami wybrać się w drogę i odwiedzić ich na własną rękę.
Ostatni raz widzieliśmy ich w naszym domu, a córka zawsze podkreślała, że wyjazdy z małym dzieckiem bywają dla nich trudne i męczące. Cieszyliśmy się na tę podróż, pełni nadziei na wspólne chwile i rozmowy.
Planowanie Wizyty
Cała ta sytuacja zaczęła się od niewinnej rozmowy telefonicznej, którą odbyłam z córką dwa tygodnie wcześniej. Córka zadzwoniła z codziennymi wieściami, a ja mimochodem wspomniałam, jak bardzo tęsknię za naszą ukochaną wnuczką, Oliwką.
Tęsknota stawała się coraz bardziej dokuczliwa, ponieważ w miarę jak Oliwka rośnie, zmienia się, a my mogliśmy oglądać to tylko na zdjęciach i filmach, które córka przesyłała. W końcu przez ekran nie poczuje się dziecięcego śmiechu, nie dotknie się małych rączek ani nie przytuli. Na wspomnienie mojej tęsknoty córka odpowiedziała z entuzjazmem:
– Mamo, daj spokój. Przecież to my zawsze do was jeździmy, a teraz macie więcej czasu. Zróbcie sobie przerwę od codzienności, spakujcie kilka rzeczy, zabierz tatę i przyjedźcie do nas na kilka dni.
Przyznam, że początkowo byłam nieco zaskoczona propozycją, bo w głowie od razu miałam różne wymówki – a to, że daleko, a to, że przecież nie podróżujemy już tyle, co kiedyś, że przecież mają małe dziecko i jak to będzie z noclegiem i wygodą.
Jednak córka miała rację, my mieliśmy czas i energię, by wybrać się na kilka dni z wizytą. Powiedziała nawet, że przygotują dla nas wygodne miejsce do spania, a my nie musimy się martwić o żadną organizację.
Przekonała mnie, że warto spróbować czegoś nowego i zmienić otoczenie. Zaczęłam rozmawiać z mężem o wyjeździe, a on – co rzadkie – zgodził się niemal natychmiast.
– Pomyśl tylko, ile czasu spędzimy z wnuczką! – powiedział z uśmiechem.
Planowanie wyjazdu zajęło nam kilka dni. Zrobiliśmy listę rzeczy, które chcieliśmy ze sobą zabrać, zaplanowaliśmy trasę i upewniliśmy się, że wszystko w domu jest w porządku na czas naszej nieobecności.
Było przy tym sporo emocji, bo dawno nie ruszaliśmy się z domu na tak długi czas, ale w końcu spakowani i gotowi, wyruszyliśmy w drogę.
Początek Wizyty
Do domu córki przyjechaliśmy w poniedziałek, późnym popołudniem. Było to specjalnie wybrane popołudnie, kiedy oboje mieli wolne od pracy, więc mogli nas przywitać bez pośpiechu i organizacji „na szybko”.
Nasze spotkanie rozpoczęło się bardzo dobrze, córka i zięć przywitali nas serdecznie, przygotowali dla nas pyszny obiad, a Oliwka nie odstępowała nas na krok. Wspólnie spędziliśmy czas, rozmawiając przy stole i delektując się każdym momentem razem.
Przy kolacji dowiedzieliśmy się o najnowszych wydarzeniach z ich życia, a nasza wnuczka z zapałem opowiadała o swoich nowych zabawach i przyjaciołach z przedszkola.
Wieczorem, kiedy wnuczka poszła spać, mieliśmy chwilę na spokojną rozmowę w gronie dorosłych. Rozmawialiśmy o codziennych sprawach, o tym, jak to jest na emeryturze, jakie mamy plany na najbliższe miesiące, i w końcu – jakie są ich codzienne wyzwania. Wszyscy zgodziliśmy się, że tempo życia jest coraz szybsze, a obowiązki domowe i zawodowe mogą być bardzo męczące.
Jednak już od wtorku nasza sytuacja zaczęła wyglądać nieco inaczej. Córka i zięć musieli wrócić do pracy, zostawiając nas samych w domu z wnuczką. Spodziewaliśmy się, że przyjazd będzie okazją do spędzenia czasu razem, jednak codzienność ich wciągnęła, i choć wiedziałam, że trudno im o dłuższy urlop, czułam się lekko rozczarowana.
Kłopotliwe Poranki
Pierwszego ranka, gdy córka i zięć szykowali się do pracy, poczułam niepokój. W głowie krążyły mi pytania, jak damy sobie radę, zwłaszcza że wnuczka pełna była energii i nie miała ochoty na długie, spokojne zajęcia.
Starałam się zachować spokój i myślałam, że może uda nam się jakoś zorganizować dzień we własnym tempie, lecz na pierwszy rzut oka wszystko wydawało się obce – od sprzętów kuchennych po sposób działania ich ekspresu do kawy, który okazał się zbyt skomplikowany. Nawet zrobienie prostej herbaty stanowiło wyzwanie, bo system podgrzewania wody różnił się od naszego.
Dalszy ciąg historii znajdziesz na następnej stronie…