w

Po wielu latach w końcu odwiedziliśmy córkę w jej domu. Po tym, jak nas potraktowali, więcej tam nie pojedziemy!

Rozmawialiśmy o codziennych sprawach, o tym, jak wygląda życie na emeryturze, jakie mamy plany na nadchodzące miesiące, oraz o ich codziennych wyzwaniach związanych z pracą i rodziną.

Wszyscy zgodziliśmy się, że tempo życia jest coraz szybsze, a obowiązki domowe i zawodowe potrafią być wyczerpujące i trudne do pogodzenia.

Jednak od wtorku nasza sytuacja zaczęła wyglądać nieco inaczej. Córka i zięć musieli wrócić do pracy, zostawiając nas samych w domu z wnuczką.

Spodziewaliśmy się, że nasz przyjazd będzie okazją do wspólnego spędzenia większej ilości czasu, ale codzienność wciągnęła ich w swoje tryby, a my, choć wiedzieliśmy, że trudno im o dłuższy urlop, nie mogliśmy ukryć lekkiego rozczarowania.

Kłopotliwe Poranki

Pierwszego ranka, gdy córka i zięć szykowali się do pracy w pośpiechu, poczułam delikatny, ale narastający niepokój. W głowie krążyły mi liczne pytania, jak damy sobie radę w zupełnie nowym środowisku, zwłaszcza że nasza wnuczka, pełna niespożytej energii, nie miała najmniejszej ochoty na długie, spokojne zajęcia ani chwilę wytchnienia.

Starałam się zachować spokój i przekonywałam siebie, że może uda nam się jakoś zorganizować dzień we własnym tempie, dostosowując się do nowych warunków.

Jednak na pierwszy rzut oka wszystko wydawało się nieco obce i przytłaczające – począwszy od nowoczesnych sprzętów kuchennych, przez które nie mogłam odnaleźć się w podstawowych czynnościach, aż po ich skomplikowany ekspres do kawy, którego działanie pozostawało dla mnie zagadką.

Nawet zrobienie prostej herbaty okazało się wyzwaniem, bo system podgrzewania wody różnił się od tego, do czego byliśmy przyzwyczajeni w naszym domu.

Byłam lekko zdenerwowana i czułam narastający dyskomfort związany z nową sytuacją. Kiedy tylko nadarzyła się odpowiednia okazja, powiedziałam spokojnym, ale stanowczym tonem do córki:

– Dlaczego zostawiacie nas tutaj zupełnie samych w obcym otoczeniu? Gdybyśmy wiedzieli wcześniej, że cały dzień spędzimy w ten sposób, szczerze mówiąc, nie przyjechalibyśmy.

Córka próbowała tłumaczyć się, wyjaśniając, że przecież nie mogą tak po prostu wziąć kilku dni wolnego z pracy bez uprzedzenia, bo mają mnóstwo obowiązków i napięte terminy.

Jednak nie byłam do końca przekonana. Wyobrażałam sobie, że mimo wszystko znajdą trochę czasu, aby spędzić go z nami, a teraz wszystko wskazywało na to, że to my mamy przejąć rolę „opiekunów” ich córki, podczas gdy oni wrócą do domu dopiero po całym dniu pracy, zmęczeni i zajęci swoimi sprawami.

Kolejne Dni Wizyty

Następne dni upływały niemal identycznie – codziennie rano córka i zięć wychodzili do pracy, zostawiając nas z wnuczką, a my przez cały dzień byliśmy sami w ich domu, starając się sprostać nowym wyzwaniom. Każdy poranek zaczynał się od ich szybkiego pożegnania w drzwiach, po którym automatycznie przejmowaliśmy rolę „babci i dziadka na pełen etat”.

Nasze dni wypełnione były po brzegi zabawą z Oliwką, która z entuzjazmem angażowała nas w swoje ulubione gry, spacerami po okolicy, której zupełnie nie znaliśmy, a także przygotowywaniem posiłków dostosowanych do jej potrzeb – co, choć dawało nam mnóstwo radości z bycia blisko wnuczki, okazało się również dość wymagające.

Nie byliśmy już przyzwyczajeni do tak intensywnego tempa, a codzienne obowiązki, choć pełne ciepłych chwil, były męczące.

Wieczorem, gdy córka i zięć wracali do domu po całym dniu pracy, siadali razem w salonie, zajmując się swoimi sprawami. Czasem oglądali telewizję, a czasem przeglądali telefony, wyglądając na zmęczonych.

My, po całym dniu wypełnionym opieką nad wnuczką, byliśmy równie wyczerpani i zwykle nie mieliśmy już siły na dłuższe rozmowy czy rodzinne plany na kolejne dni.

Zaczęłam odczuwać narastającą frustrację, która odbierała mi część radości z tego wyjazdu. Oczekiwaliśmy, że ten pobyt będzie czasem wspólnych rozmów, rodzinnych chwil i planowania wspólnych aktywności, a tymczasem czuliśmy się nieco jak opiekunki we własnym domu, zmuszone do wypełniania całego dnia zajęciami z dzieckiem.

Powoli zaczęłam zdawać sobie sprawę, że ten wyjazd wygląda zupełnie inaczej, niż to sobie wyobrażałam.

W końcu, gdy poczułam, że nie mogę już dłużej tego w sobie tłumić, postanowiłam spokojnie, ale szczerze powiedzieć córce, co myślę o tej sytuacji:

– Przyjechaliśmy do was, aby spędzić czas razem, a wy nas zostawiacie tutaj samych. Myślałam, że chociaż trochę czasu spędzimy wspólnie, na rozmowach czy wspólnych zajęciach – wyraziłam swoje rozczarowanie, licząc na zrozumienie z jej strony.

Dalszy ciąg historii znajdziesz na następnej stronie…

Źródła grafik: Pixabay, Imgur, Freepik