w

Postanowiłam poprosić babcię, by przepisała mi mieszkanie. Od 12 lat codziennie nią się zajmuję.

Od ponad dekady moje życie kręci się wokół pomocy babci. Każdego dnia odwiedzam ją, by wesprzeć w codziennych obowiązkach – robię zakupy, gotuję, sprzątam, piorę. Nikt mnie o to nie prosił, ale nie wyobrażałam sobie innej sytuacji, gdy dowiedziałam się, że jej zdrowie zaczyna szwankować.

Pamiętam, ile energii i serca włożyła w moje wychowanie, gdy byłam małą dziewczynką. To ona nauczyła mnie gotować, opowiadała o teatrze, który kochała, i zawsze była przy mnie, kiedy świat wydawał się nieprzyjazny. Teraz ja mogłam jej się odwdzięczyć, chociaż w tej codziennej pomocy.

Życie pełne obowiązków

Nie było mi łatwo pogodzić wszystkich ról, jakie na siebie wzięłam. Pracowałam w banku, wychowywałam swojego syna, a jednocześnie każdego dnia pomagałam babci. Mimo to, nigdy nie narzekałam. Co drugi dzień zjawiałam się z torbami pełnymi zakupów, gotowałam obiady, robiłam pranie, a w każdą sobotę przychodziłam na wielkie porządki.

Niezależnie od zmęczenia, nigdy nie żądałam podziękowań ani wdzięczności. Dla mnie to było naturalne – babcia tyle dla mnie zrobiła, że czułam, iż to mój obowiązek.

Trudne chwile i brak wsparcia

Wszystko zmieniło się, gdy straciłam pracę. Mimo lat poświęceń, nagle znalazłam się w trudnej sytuacji. Nie miałam możliwości uzyskania kredytu hipotecznego na zakup mieszkania, a przecież potrzebowałam stabilności dla siebie i mojego syna. Myślałam wtedy o przyszłości, o tym, co się stanie, gdy babci już zabraknie.

Mieszkanie, w którym babcia mieszkała, miało pewnego dnia trafić w ręce mojej mamy, która już miała swój dom. To wszystko wydawało się niesprawiedliwe. Przez te wszystkie lata mama ani razu nie pomogła w opiece nad chorą babcią. Czułam, że powinnam coś z tym zrobić.

Rozmowa, która zmieniła wszystko

Pewnej soboty, kiedy jak co tydzień przyszłam zrobić porządki, postanowiłam porozmawiać z babcią. Po zakończeniu sprzątania, usiadłam przy niej i delikatnie poruszyłam temat mieszkania.

Chciałam, aby przemyślała możliwość przepisania go na mnie. Przez te wszystkie lata byłam przy niej, opiekowałam się nią, nigdy nie prosząc o nic w zamian. Wydawało mi się to sprawiedliwe. Niestety, jej reakcja mnie zaskoczyła.

Boląca odpowiedź

Babcia była wstrząśnięta moją prośbą. Spojrzała na mnie z niedowierzaniem, jakby nie mogła uwierzyć, że ja, jej wnuczka, mogę o coś takiego poprosić. W jej oczach zobaczyłam rozczarowanie. Stwierdziła, że mieszkanie ma odziedziczyć moja mama, zgodnie z tym, co zawsze planowała.

„Potem róbcie, co chcecie” – powiedziała sucho, a ja poczułam, jak moje serce się kurczy. Nie chodziło mi przecież o pieniądze ani o materialne korzyści. Chciałam jedynie czuć, że moje poświęcenie miało sens.

Czuję się niezrozumiana

Byłam zdruzgotana. Przez wszystkie te lata opiekowałam się babcią z miłością i oddaniem, nie oczekując niczego w zamian. Teraz, kiedy sama znalazłam się w trudnej sytuacji, kiedy potrzebowałam jej wsparcia, ona odwróciła się ode mnie.

Czułam się, jakby wszystkie moje starania były niewidzialne. Czy to możliwe, że moja prośba została źle zrozumiana? Czy babcia pomyślała, że chodzi mi tylko o korzyści materialne? Zawsze myślałam, że rozumiemy się bez słów, ale ta rozmowa pokazała, jak bardzo się myliłam.

Co dalej?

Zastanawiam się, co powinnam teraz zrobić. Czy rozmawiać z babcią jeszcze raz? Jak wyjaśnić jej, że moja prośba wynikała z potrzeby bezpieczeństwa, a nie chciwości? Nie wiem, jak zacząć tę rozmowę, aby nie pogorszyć sytuacji.

Mam nadzieję, że znajdę sposób, by pokazać jej, że wciąż jest dla mnie najważniejsza, i że nasze relacje są ważniejsze niż jakiekolwiek mieszkanie. Babcia była zawsze moim oparciem, a teraz chcę, aby zrozumiała, że nie zmieniłam się, tylko próbuję sobie poradzić w trudnych czasach.