Mój były mąż nie tylko tęskni za naszym wspólnym domem, ale i za synem, którego ma z tamtą kobietą.
Od czasu, gdy wrócił, odwiedza go, zabiera do naszego domu, być może pragnąc, aby dziecko miało stałe miejsce, w którym może się wychowywać, a także poczuć więź z ojcem.
Choć chciałby przejąć pełną opiekę nad synem, sytuacja jest skomplikowana. Ktoś musi zajmować się dzieckiem na co dzień, a moja mama nie ma już sił i zdrowia, aby być odpowiedzialną za wychowywanie małego dziecka, co tylko komplikuje sprawę.
Moja córka, choć mieszka w domu, pracuje i również nie może przejąć wszystkich obowiązków związanych z opieką nad synem mojego byłego męża, mając swoje własne życie.
Choć próbuje pomagać, jej życie jest pełne zobowiązań zawodowych, a także planów na przyszłość, które wymagają jej pełnej uwagi i zaangażowania.
Sytuacja staje się coraz bardziej napięta, a mój były mąż, z każdym dniem, coraz wyraźniej sugeruje, że powinno mnie tam być, by pomóc mu w tej trudnej sytuacji.
Wspomina o tym, jak ważna jest obecność rodziny, a także przypomina, jak wiele razem przeszliśmy i jakie mieliśmy wspólne plany.
Mówi, że zrozumiał swoje błędy, że każdy może się potknąć i że zasługujemy na drugą szansę, chcąc odbudować nasze życie razem.
Wiem, że dla niego mój powrót byłby rozwiązaniem wszystkich problemów, szczególnie tych, które teraz wiążą się z opieką nad jego synem, który potrzebuje ojca.
Wiem jednak, że taki powrót oznaczałby ogromne zmiany w moim życiu i wymagałby ode mnie poświęcenia wszystkiego, co udało mi się osiągnąć w Niemczech, a także zrezygnowania z dotychczasowej niezależności.
Przez te lata zbudowałam tu swoją niezależność, zdobyłam nowe doświadczenia zawodowe, a także poznałam ludzi, którzy stali się dla mnie jak druga rodzina, co sprawia, że decyzja o powrocie jest naprawdę trudna.
Mimo tego, że nadal czuję pustkę po naszym rozstaniu, udało mi się odnaleźć nową drogę i na nowo zdefiniować swoje cele, które stały się dla mnie bardzo ważne.
Co dalej?
Teraz staję przed trudnym wyborem, który może na zawsze zaważyć na mojej przyszłości, nie tylko zawodowej, ale i osobistej.
Z jednej strony myślę o powrocie do Polski, aby dać mojemu byłemu mężowi i sobie kolejną szansę, ale boję się, że to może oznaczać rezygnację z tego, co udało mi się stworzyć tutaj.
Przez te lata zrozumiałam, że przebaczenie może przynieść ulgę, otwierając drzwi do wewnętrznego spokoju, a także pomóc w odbudowie poczucia własnej wartości, które zostało zniszczone przez wcześniejsze wydarzenia.
Ale czy mogłabym zaufać mu na nowo, po tym wszystkim, co się stało? Moje obawy są głębokie i niełatwe do przezwyciężenia.
Co jeśli jego prośby o powrót wynikają nie z prawdziwej potrzeby naprawienia naszych relacji, ale z wygody, chęci znalezienia opiekunki dla syna, a może też osoby, która na nowo poprowadzi dom i uporządkuje wszystko, co zostało zrujnowane?
Boję się, że w jego oczach mogę być postrzegana wyłącznie jako ktoś, kto zajmie się jego obowiązkami i pomoże mu naprawić błędy, które popełnił, nie uwzględniając moich własnych potrzeb i pragnień.
Mam też obawy, czy powrót do domu, który kiedyś był pełen miłości i ciepła, a teraz kryje w sobie tyle smutnych wspomnień, nie będzie dla mnie dodatkowym ciężarem emocjonalnym, którego nie będę w stanie unieść.
Z drugiej strony życie, jakie zbudowałam w Niemczech, choć samotne, daje mi poczucie stabilności i pozwala na chwilę zapomnieć o przeszłości.
Udało mi się znaleźć pracę, która sprawia mi satysfakcję, poznałam ludzi, którzy pomagali mi, gdy było ciężko, i zyskałam pewną niezależność, której w Polsce, u boku męża, nigdy bym nie osiągnęła.
Chciałabym zostać tutaj i kontynuować to, co zaczęłam, ale wiem, że wiąże się to z definitywnym odcięciem od przeszłości i zamknięciem tamtego rozdziału na zawsze, co może okazać się bardzo trudne.
Dalszy ciąg historii znajdziesz na następnej stronie…