Siedząc z moją córką, nie mogłyśmy powstrzymać łez. Obie zostałyśmy opuszczone niemal jednocześnie. Ja – po dwudziestu latach małżeństwa, ona – po krótkiej, ale intensywnej relacji. Zostawił ją chłopak, mnie – mąż. Co najgorsze, żaden z nich nie miał odwagi powiedzieć tego wprost.
Ania otrzymała krótką wiadomość na portalu społecznościowym, a ja zostałam poinformowana przez SMS. Tchórzliwy, krótki komunikat po dwóch dekadach wspólnego życia. Czy naprawdę nie zasłużyłam na więcej niż kilka słów wysłanych elektronicznie?
Nieoczekiwane rozstanie
Po tej wiadomości mąż zjawił się w domu, spakował swoje rzeczy i wyszedł. Sprawa została zamknięta bez jakichkolwiek wyjaśnień. Chłopak Ani zniknął równie niespodziewanie, gdy nikogo nie było w domu. Długie godziny płaczu wspólnie z córką uświadomiły nam, że nie możemy się poddać. Po chwili smutku przyszedł czas na działanie.
Zaczęłyśmy od zmiany zamków. Nie mogłyśmy ryzykować, że ktoś, kto opuścił nasze życie, nagle do niego wróci bez zaproszenia. Ania miała rację – pozbyłyśmy się wszystkiego, co przypominało nam o tych, którzy nas zostawili. Wszystkie pamiątki po nich wylądowały w workach na śmieci. To, co zostało, podzieliłyśmy się z sąsiadami lub sprzedałyśmy. W domu zapanował nowy porządek – nasz porządek.
Cisza, spokój i nowe życie
Dzięki temu, że byłyśmy same, nasze życie stało się znacznie prostsze. Cisza, która początkowo była przygnębiająca, teraz dawała ukojenie.
Rachunki spadły, codzienne obowiązki stały się mniej uciążliwe, a do domu zawitał nowy członek rodziny – kot, którego adoptowałyśmy, bo mąż miał na nie alergię. Było nam dobrze. Wieczorami oglądałyśmy filmy, jadłyśmy lody i cieszyłyśmy się spokojem.
Odbudowa życia po rozstaniu
Musiałam zacząć od nowa. Ania miała przed sobą całe życie – była jeszcze bardzo młoda. Ja natomiast miałam czterdzieści lat, ale to nie oznaczało końca. Wystąpiłam o rozwód i ostatecznie zakończyłam małżeństwo.
Mój były mąż nie miał nic przeciwko wymeldowaniu się z mieszkania w zamian za samochód. Szybko znalazł sobie nową partnerkę, która była tylko kilka lat starsza od naszej córki. Jednak to mnie już nie obchodziło – ruszyłam naprzód.
Kiedy on próbuje wrócić
Minęło pół roku. Ania zaczęła spotykać się z kimś nowym, a ja w tym czasie skupiłam się na pracy i własnym rozwoju. Znalazłam siłownię, fryzjera, a w pracy byłam doceniana za nową energię.
Wszystko układało się coraz lepiej. Nagle, pewnego dnia, mąż wrócił. Z walizkami i nadzieją, że znowu będzie częścią mojego życia. Jego nowa partnerka nie doceniła go tak, jak oczekiwał.
Odrzucenie przeszłości
Jednak ja nie byłam tą samą osobą, którą zostawił pół roku wcześniej. Nie wpuściłam go do domu. Wiedziałam, że to byłaby największa pomyłka. Córka również była zdecydowana – nie chciała więcej widzieć tego człowieka. Mimo to, wszyscy wokół oczekiwali, że mu wybaczę.
Matka, teściowa, siostra – wszyscy twierdzili, że powinnam dać mu drugą szansę. Twierdzili, że sama sobie nie poradzę. Ale ja wiedziałam, że to nie jest prawda.
Rodzina czy obcy ludzie?
Ludzie wokół mnie powtarzali: „Przecież jesteście rodziną!”, ale czy naprawdę? Po rozwodzie nie jesteśmy już niczym więcej jak obcymi sobie ludźmi.
Były małżonek nie jest częścią mojego życia, tak samo, jak nie istnieje coś takiego jak „byłe dziecko”. Nasze relacje zakończyły się definitywnie.
Nie do wybaczenia
Mój były mąż nie mógł zrozumieć, jak mogłam odrzucić dwadzieścia lat wspólnego życia z powodu jednej „pomyłki”. Ale to nie był zwykły błąd. To nie była chwilowa zdrada, którą mogłabym zapomnieć. To było porzucenie – bez żadnych wyjaśnień, bez rozmowy. SMS-em.
Po tylu latach. Nie mogłam wybaczyć tego, że nie miał odwagi spojrzeć mi w oczy i szczerze porozmawiać. Dla mnie ta zdrada była czymś więcej niż tylko romansem – to było upokorzenie, z którym nie mogłam się pogodzić. Nigdy tego nie wybaczę.