w

Teresa od zawsze okropnie traktowała swojego jedynego syna. Kiedy się ożenił, odwdzięczył się matce tym samym.

Teresa, będąc zaledwie 20-letnią kobietą, wyszła za mąż, a dwa lata później urodziła swoje pierwsze i jedyne dziecko. Od samego początku macierzyństwo nie było jej życiowym priorytetem. Po narodzinach syna,

Teresa i jej mąż postanowili, że opieką nad dzieckiem zajmie się babcia. Wysłali chłopca na wieś, a sami cieszyli się życiem na własnych zasadach, ograniczając kontakt z synem do minimum i przesyłając pieniądze babci jedynie raz w miesiącu.

Powrót Szymona do domu i trudne relacje

Po dwóch latach sielanki, zmuszeni byli zabrać syna do domu, gdyż babcia poważnie zachorowała. Teresa była niezadowolona z tego obrotu sprawy i szybko zdecydowała się umieścić Szymona w żłobku, a następnie w przedszkolu, aby jak najmniej spędzać z nim czas. W szkole chłopiec miał duże problemy z nauką i zachowaniem.

Nie słuchał nauczycieli, nie potrafił ani czytać, ani pisać. Próby kontaktu ze strony szkoły z rodzicami kończyły się niepowodzeniem, ponieważ Teresa zawsze znajdowała wymówki, by nie zajmować się sprawami syna.

Interwencja ojca i kolejne niepowodzenia

Dopiero kiedy ojciec Szymona zdecydował się pójść na zebranie rodziców, wyszło na jaw, jak poważne są problemy ich syna. Nauczyciele przekazali mu całą prawdę o zachowaniu chłopca, co doprowadziło do gwałtownej reakcji – po powrocie do domu ojciec ukarał Szymona pasem. Kiedy Szymon ukończył szkołę, Teresa, nie mając innego pomysłu, wysłała go do pracy w fabryce.

To tam spotkał swoją przyszłą żonę, z którą założył rodzinę. Dyrekcja fabryki przyznała młodemu małżeństwu mieszkanie, a wkrótce pojawiły się dzieci. Niestety, Teresa nie wykazywała większego zainteresowania wnukami, ograniczając swoje zaangażowanie do okazjonalnych przelewów na święta.

Ostatnie dni pracy i nieudana uroczystość

Po latach pracy Teresa przeszła na emeryturę i z tej okazji postanowiła zorganizować huczne przyjęcie. Skontaktowała się z synem, aby poprosić go o pomoc w przygotowaniach: „Wysłałam Ci pieniądze, idź z żoną do sklepu i kup wszystko, czego potrzebujemy na moją uroczystość.

Będziemy świętować u Was w domu.” Szymon i jego żona przygotowali wszystko, jak Teresa nakazała, a dzieci wysłali na wieś, aby nie przeszkadzały w uroczystości.

Gorzki finał rodzinnego spotkania

Gdy goście zaczęli się schodzić, Teresa powiedziała synowi i jego żonie: „Idźcie do kuchni, musimy z ojcem zająć się gośćmi. Jak wyjdą, wtedy będziemy świętować razem.” Młode małżeństwo posłuchało, spędzając całą noc w kuchni, podczas gdy goście bawili się do białego rana.

Po zakończeniu przyjęcia, Teresa weszła do kuchni i oświadczyła: „Został tylko jeden kawałek ciasta, podzielcie go między siebie. Jesteśmy zmęczeni, wracamy do domu.” Dla Szymona było to ostatnie upokorzenie, które przelało czarę goryczy.

Ostateczny zwrot i bolesna lekcja

Tydzień później, Teresa zadzwoniła do syna z prośbą o pomoc, ponieważ miała zostać przyjęta do szpitala na operację. Szymon odpowiedział jej chłodno: „Nie mam czasu, wyjeżdżamy z Marzeną na wakacje. Zadzwoń do taty.”

Była to gorzka lekcja dla Teresy, która zrozumiała, że nie zawsze może liczyć na to, że inni będą spełniać jej oczekiwania. Dopiero wtedy zdała sobie sprawę, że świat nie obraca się wokół jej osoby, a zbagatelizowanie potrzeb bliskich niesie ze sobą bolesne konsekwencje.

Źródła grafik: Pixabay, Imgur, Freepik