w

Teściowa chciała podarować swojej córce mieszkanie, które należało do mnie.

Wiedziałam, że absolutnie nie mogę się na to zgodzić, a mimo to czułam się coraz bardziej osaczona przez rodzinne spojrzenia i niepisaną presję otoczenia.

W mojej głowie nieustannie krążyły chaotyczne myśli – czy naprawdę wszyscy sądzili, że mamy obowiązek oddać część naszego majątku? Czy nikt nie zastanowił się nad tym, jakie konsekwencje miałaby dla nas tak wielka strata?

Byłam świadoma, że jeśli nie zabiorę głosu w tej sprawie natychmiast, to prawdopodobnie wszyscy potraktują to jako milczącą zgodę na przekazanie mieszkania.

Marek stał tuż obok mnie, wyraźnie skonsternowany, a ja wyczuwałam, że również czuje się w tej sytuacji niezwykle niezręcznie.

Tymczasem Alina, niemal promieniejąc radością, objęła mojego męża i zapytała z widocznym entuzjazmem: „Bracie, naprawdę? Dasz mi to mieszkanie? Kiedy mogę się wprowadzić?”.

Jej ton, jej gesty, a nawet sposób, w jaki na nas patrzyła, nie pozostawiały żadnych wątpliwości – traktowała całą sprawę jako fakt dokonany.

Spojrzałam jej prosto w oczy, próbując dostrzec w nich choćby cień wahania, może odrobinę zawstydzenia czy refleksji nad tym, jak wielką prośbę właśnie wystosowała.

Jednak zamiast tego zobaczyłam jedynie pełne przekonania oczekiwanie, że spełnimy to życzenie, niezależnie od tego, jakie mieliśmy na ten temat zdanie.

Wiedziałam doskonale, że ostateczna decyzja dotycząca jego losu będzie należała wyłącznie do mnie, dlatego pod żadnym pozorem nie zamierzałam przekazywać go nikomu innemu, nawet na chwilę, poza naszym ukochanym dzieckiem, dla którego chciałam zapewnić jak największą stabilność i bezpieczeństwo.

Nie mogłam więc dłużej siedzieć cicho i milczeć, gdy Alina, pełna entuzjazmu i ekscytacji, z ogromnym zaangażowaniem opowiadała, jak planuje urządzić swoje nowe mieszkanie, dodając przy tym z rozczuleniem, że nasze wsparcie finansowe i pomoc w tej sprawie to „największy prezent, jaki kiedykolwiek mogła sobie wymarzyć i którego zupełnie się nie spodziewała”.

Z całą stanowczością, bez cienia wahania, oświadczyłam więc: „Alina, muszę to powiedzieć jasno – to mieszkanie, które obecnie wynajmujemy, formalnie należy do mnie.

Równocześnie spłacamy kredyt na nowe lokum, które będzie naszym przyszłym domem. Natomiast mieszkanie, o którym teraz rozmawiamy, jest moją prywatną własnością i nikt, absolutnie nikt, nie ma prawa go sobie rościć.

Nie zamierzam go oddać ani przekazać nikomu innemu, nawet tobie, niezależnie od twoich oczekiwań i planów”.

Na sali nagle zapadła głęboka, pełna napięcia cisza, a wszystkie spojrzenia członków rodziny, zwrócone w moją stronę, wyrażały niekłamane zdziwienie i szok.

Nikt w pomieszczeniu nie spodziewał się, że będę miała odwagę tak otwarcie i bezkompromisowo przeciwstawić się planom teściowej.

W tamtym momencie jeszcze nie miałam pojęcia, że teściowa nie zamierza tak łatwo odpuścić i szybko podejmie kolejne, zdecydowane kroki, by postawić na swoim.

Stanowcze „nie” wobec roszczeń

Zanim zdążyłam dokończyć swoją wypowiedź i w pełni uzasadnić swoje stanowisko, teściowa, wyraźnie zirytowana i z ogromnym rozdrażnieniem w głosie, przerwała mi w pół zdania.

Z oburzeniem oświadczyła: „Jesteś żoną mojego syna, a co za tym idzie, cały wasz majątek, niezależnie od formalnych zapisów, powinien należeć do was obojga i być traktowany jako wspólna własność.

Marek, jako jedyny brat Aliny, ma moralny obowiązek troszczyć się o swoją młodszą siostrę, zwłaszcza teraz, gdy jako rodzina jesteście w stabilnej i komfortowej sytuacji finansowej i stać was na gest dobrej woli”.

Jej słowa sprawiły, że ogarnął mnie nagły niepokój, jakby instynktownie wyczuwałam, że nie są to jedynie puste argumenty, lecz próba wpłynięcia na Marka i przekonania go do decyzji, która mogłaby zaważyć na naszym małżeństwie.

Wzięłam głęboki oddech i odpowiedziałam, starając się zachować spokój: „Doskonale zdaję sobie sprawę, że Marek ma rodzinne zobowiązania i powinien pamiętać o swoich bliskich, ale my również mamy swoje plany, priorytety i odpowiedzialność względem naszej własnej przyszłości.

Nie zamierzam oddawać mieszkania, które chcę zabezpieczyć przede wszystkim dla naszego dziecka, aby miało solidny fundament na przyszłość.

Kontynuację historii znajdziesz na następnej stronie…

Źródła grafik: Pixabay, Imgur, Freepik