Jakże się myliłam. Pierwsze słowa, jakie usłyszałam od teścia, zburzyły moje nadzieje i wszelkie wyobrażenia o tym, że wszystko się zmieni na lepsze.
– Będziesz dostawać zasiłek macierzyński, prawda? – zapytał, a ja kiwnęłam głową, choć nie rozumiałam, do czego zmierza.
– Powinnaś nam go oddać. Pomożesz nam w ten sposób z remontem. To w zamian za naszą pomoc przy weselu, o którym wcześniej rozmawialiśmy.
Niesprawiedliwe Żądania
Byłam w szoku, gdy usłyszałam takie słowa. Zasiłek macierzyński miał być przeznaczony na potrzeby naszego dziecka, na pieluszki, ubranka, zabawki, a może i na jakieś drobne przyjemności dla nas jako rodziców.
Tymczasem teść domagał się, żebym oddała te pieniądze na remont ich domu! Siedziałam w samochodzie, próbując przetrawić to, co właśnie usłyszałam, i nie mogłam uwierzyć w to, co się działo.
Wiedziałam, że nie mogę na to przystać, ale obawiałam się, jak ta sytuacja wpłynie na nasze relacje i jakie będą tego konsekwencje.
Rozmowy o moim zasiłku macierzyńskim nie ustępowały, mimo że starałam się unikać tego tematu.
Teściowie wywierali coraz większą presję, próbując mnie zmusić do zgody, a mój mąż, ku mojemu ogromnemu zdziwieniu, nie stawał po mojej stronie, jakby zaakceptował ich roszczenia. Pewnego wieczoru, kiedy już nie wytrzymałam, oznajmił mi bez ogródek:
– Powinnaś oddać te pieniądze. Przecież wiesz, że on nie przestanie. Widzisz to, nie udawaj, że nie rozumiesz.
Byłam wściekła i zrozpaczona. Jak mógł tak mówić? Czy naprawdę uważał, że powinnam oddać swoje ciężko wypracowane pieniądze, które miały być przeznaczone na nasze dziecko, tylko dlatego, że jego ojciec nie odpuści?
Odpowiedziałam ostro, czując, jak narasta we mnie frustracja:
– To są moje i naszego dziecka pieniądze, na naszą przyszłość i potrzeby malucha. Dlaczego miałabym je oddać? Ktoś tu chyba pomylił priorytety!
Mój mąż nie próbował mnie bronić, nie stanął po mojej stronie. Wręcz przeciwnie, jego słowa zabolały mnie jeszcze bardziej, a jego postawa była zupełnie niezrozumiała:
– Nie narzekaj tyle. Już dawno moglibyśmy znaleźć naszemu synowi lepszą kobietę – powiedział z ironią, jakby cała ta sytuacja była moją winą.
– A zasiłek oddasz, bo to nie takie wielkie pieniądze. Będziemy wymieniać dach. To i tak kiedyś będzie Wasze, wiesz o tym.
Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę, i poczułam, że grunt zaczyna mi się usuwać spod nóg. Nie chciałam ich domu, ani teraz, ani w przyszłości, bo nie miałam do niego żadnej więzi. Odpowiedziałam, czując, że muszę wyrazić swoje zdanie:
– Nie chcę Waszego domu. Jeśli chcecie go naprawić, róbcie to na własny koszt, ale zapomnijcie o moim zasiłku. To moja decyzja i moje pieniądze.
Samotność i Decyzje
Od tamtej pory minęły trzy miesiące, a atmosfera w domu była coraz bardziej napięta. W tym czasie nie rozmawiałam z teściami ani razu, nie szukałam żadnego kontaktu.
Nie próbowali się ze mną skontaktować, a ja również nie miałam ochoty na jakikolwiek kontakt, bo czułam, że każda rozmowa prowadzi donikąd. Czułam się wykończona psychicznie i emocjonalnie, a brak wsparcia ze strony męża pogłębiał moje poczucie osamotnienia.
Byłam zmęczona ciągłym tolerowaniem ich roszczeniowej postawy, ich nieustannym brakiem szacunku wobec mnie oraz mojego dziecka.
Przez cały ten czas próbowałam się skupić na naszym synku, który był dla mnie najważniejszy, bo tylko jego obecność dawała mi poczucie sensu.
Teściowie nie interesowali się wnukiem. Nie zadzwonili, nie zapytali, jak się czuje, czy czegoś potrzebuje, jakby nie istniał dla nich żaden związek rodzinny.
Z jednej strony było mi przykro, że mój syn nie ma normalnych relacji z dziadkami, ale z drugiej strony czułam ulgę, że nie muszę znosić ich towarzystwa, które zawsze wiązało się z napięciem.
Moi rodzice starali się jak mogli, żeby mnie wspierać, ale wiedziałam, że ich pomoc ma swoje granice – mieszkali daleko i nie mogli być z nami na co dzień, co sprawiało, że czułam się jeszcze bardziej izolowana.
Dalszy ciąg historii znajdziesz na następnej stronie…