Od lat żyję z mężem, Michałem, który nigdy nie angażował się w domowe obowiązki. Przez większość naszego wspólnego życia nie zwracałam na to większej uwagi. Sama nie pracowałam, więc zajmowanie się domem i dziećmi było moim naturalnym zadaniem.
Jednak teraz, gdy starzeję się i czuję zmęczenie, zaczynam dostrzegać, jak bardzo brak mi wsparcia. Mój mąż uwielbia dobrze zjeść, ale ani myśli, by pomóc przy gotowaniu czy chociaż zmywać naczynia po posiłku. Z każdym dniem coraz mocniej czuję, że już tak nie chcę żyć.
Decyzja o rozwodzie – trudna, ale konieczna
Od dłuższego czasu myślałam o rozwodzie, jednak nigdy nie byłam w stanie podjąć tej decyzji. Zawsze było coś, co mnie powstrzymywało – dzieci były jeszcze małe, a ja nie wyobrażałam sobie, jak mogłoby wyglądać życie po rozstaniu. Teraz, kiedy moje córki są dorosłe, a ja otrzymuję emeryturę, postanowiłam w końcu postawić na siebie.
To ja zainicjowałam rozwód, chcąc żyć własnym życiem, w zgodzie ze sobą. Michał nie daje mi szczęścia, a jedynie pogłębia moje frustracje. On się nie zmieni, bo nigdy nie próbował. Nic go nie interesuje poza telewizją, a poza sezonem letnim, kiedy wyjeżdża do naszego domku letniskowego, nie ma ochoty wychodzić z domu.
Reakcja Michała – brak zaskoczenia
Dla Michała moja decyzja o rozwodzie nie była szokiem. Ostatnie miesiące wypełniały liczne narzekania i niezadowolenie z mojej strony, więc zapewne przeczuwał, że prędzej czy później dojdzie do tego momentu. Mój mąż przez lata pracował w fabryce i choć zarobki nie były imponujące, zapewniały nam wystarczające utrzymanie.
Nigdy nie brakowało nam jedzenia ani odzieży, kupił nawet domek letniskowy i samochód – stary, ale sprawny. Jednak w domu Michał nie robił dosłownie nic. Całe życie zwracał uwagę wyłącznie na pracę, uważając, że resztą powinna zająć się kobieta.
Nieprzyzwyczajony do domowych obowiązków
Michał nie krył przed Weroniką, naszą młodszą córką, że nie potrafi i nie chce angażować się w prowadzenie domu. Zwyczajnie nie jest do tego przyzwyczajony. Kiedy pracował, wracał zmęczony i nie miał sił na pomoc w kuchni czy sprzątanie. Zresztą w jego domu rodzinnym obowiązki domowe zawsze należały do kobiet, a on nie widział powodu, by to zmieniać.
„Twoja matka zawsze dbała o wszystko – jedzenie, ubrania, zakupy. Nie musiałem o nic się martwić. Wstyd się przyznać, ale nie wiem nawet, gdzie w kuchni leżą widelce” – przyznał Weronice, gorzko się uśmiechając. Michał tłumaczył, że na początku starał się okazywać troskę, pytać, co może zrobić dla mnie, ale z czasem przestał.
Rodzinne role, które trudno zmienić
Weronika, zawsze bliska tacie, starała się go zrozumieć. Zauważyła, że przez lata, gdy Michał zarabiał, byłam zadowolona z naszej sytuacji. Wtedy nie narzekałam na jego charakter czy brak zaangażowania. Mój mąż zawsze był uparty i trudny w kontaktach, ale kiedy przynosił do domu pieniądze, a ja mogłam się skupić na rodzinie, te cechy wydawały się mniej ważne.
Gotowałam dla niego, prałam jego rzeczy i dbałam o dom. Teraz, kiedy Michał przeszedł na emeryturę i już nie zarabia, nagle czuję, że nie mogę dłużej tego wszystkiego znosić.
Alicja – krytyczne spojrzenie na ojca
Z kolei nasza starsza córka, Alicja, patrzy na tę sytuację zupełnie inaczej. Uważa, że ojciec jest trudnym człowiekiem o niełatwym charakterze. Gdyby to ona była na moim miejscu, już dawno nie tolerowałaby jego zachowań.
Zgadzam się z nią w wielu aspektach, bo rzeczywiście Michał często bywał nieczuły i milczący. Jego brak zainteresowania moimi potrzebami przez lata narastał, aż doszło do momentu, w którym przestałam liczyć na jakiekolwiek zmiany.
Siostrzany konflikt – kto ma rację?
Niestety, teraz moje córki – Weronika i Alicja – często kłócą się o to, kto lepiej rozumie całą sytuację. Weronika broni ojca, twierdząc, że zachowywał się tak zawsze, a ja po prostu zmieniłam swoje podejście, kiedy przestał zarabiać.
Alicja z kolei uważa, że nie można tolerować jego zachowań i powinnam była podjąć decyzję o rozstaniu znacznie wcześniej. Obie kochają swoich rodziców, ale różnią się w ocenie naszej sytuacji. Każda z nich ma swoje argumenty, a ja widzę, że nasze problemy rodzinne wpływają teraz również na nie.
Próba pogodzenia się z rzeczywistością
Choć decyzja o rozwodzie była trudna, czuję, że musiałam ją podjąć. Potrzebuję spokoju, chcę wreszcie zadbać o siebie, a nie tylko o innych. Nasze małżeństwo przestało mi dawać jakiekolwiek poczucie wsparcia, a lata poświęcone na dbanie o dom sprawiły, że teraz jestem wyczerpana.
Michał, mimo swoich wad, nie jest złym człowiekiem, ale nie potrafi dostosować się do nowych realiów. Przestał dostrzegać moje potrzeby i nie ma zamiaru się zmieniać. Czas, bym żyła swoim życiem.