Już nie tylko mój pokój stał się strefą naruszoną przez dzieci, ale także inne części mieszkania, które dotychczas traktowałem jako przestrzeń, w której czułem się komfortowo i bezpiecznie.
Czułem, że nie są świadome tego, co oznacza respektować cudzą przestrzeń i prawo do prywatności, co wywoływało we mnie poczucie braku szacunku.
Pewnego wieczoru, wracając zmęczony z pracy, zastałem bałagan w kuchni. Na stole walały się resztki jedzenia, naczynia były porozrzucane, a dzieci biegały po mieszkaniu, krzycząc i bawiąc się w najlepsze, co tylko potęgowało moje zmęczenie.
Kuzynka zniknęła gdzieś na dłużej, a ja poczułem, jak narasta we mnie złość i bezradność, ponieważ wiedziałem, że jeśli nie zareaguję, sytuacja może się pogorszyć.
Wiem, że każdy może mieć gorszy dzień, ale byłem zdenerwowany brakiem odpowiedzialności z jej strony, zwłaszcza w sytuacji, która wymagała współpracy i wzajemnego szacunku.
Po krótkiej chwili emocji, postanowiłem porozmawiać z nią na ten temat, aby ustalić, co się dzieje i co możemy zrobić, by poprawić naszą sytuację i uniknąć dalszych nieporozumień.
Granice zostają przekroczone
Gdy kuzynka wróciła, wzięła mnie całkowicie z zaskoczenia, widząc w moich oczach, że coś się zmieniło.
W moim głosie dało się wyczuć wyraźne rozczarowanie i frustrację, której nie potrafiłem już ukryć, ponieważ nie mogłem dłużej udawać, że wszystko jest w porządku.
Powiedziałem jej, że czuję, iż sytuacja wymyka się spod kontroli i nie mogę już tego dłużej znosić, bo czuję się coraz bardziej wypalony tą sytuacją, która mnie przytłaczała.
Zdałem sobie sprawę, że nasze dotychczasowe ustalenia przestały obowiązywać, a ja nie mogę być dla nich jedynie osobą, która zapewnia dach nad głową, nie ponosząc równocześnie żadnej odpowiedzialności za resztę obowiązków.
Powiedziałem jej stanowczo, że powinna ponieść odpowiedzialność za swoje dzieci i w końcu ustalić jasne zasady w naszym wspólnym życiu, jeśli mamy kontynuować ten układ i w jakiś sposób sprawić, by sytuacja wróciła do normy.
Wiedziałem jednak, że bez ustalenia wyraźnych zasad ta nowa rzeczywistość może mnie przerosnąć i zdominować. Pierwszą i najważniejszą regułą, jaką ustaliłem, była niedostępność mojego pokoju dla kuzynki i jej dzieci.
Moje rzeczy, dokumenty i wszystkie przedmioty osobiste znajdowały się właśnie tam, i potrzebowałem miejsca, które będzie tylko moje, gdzie będę mógł zachować choć odrobinę prywatności.
Oczekiwałem, że wszyscy będą szanować tę granicę, rozumiejąc moją potrzebę prywatności i przestrzeni.
Był to jeden, ale bardzo ważny wymóg, który, jak miałem nadzieję, pomoże zachować pewien porządek w codziennym życiu, które z dnia na dzień stawało się coraz bardziej skomplikowane.
Pierwsze dni przebiegały całkiem spokojnie. Kuzynka często wychodziła z dziećmi na długie spacery po okolicy lub wizyty u lekarzy, co pozwalało mi na chwilę oddechu.
Wydawało się, że wszyscy dostosowują się do nowej rzeczywistości, ale to pozorne poczucie spokoju szybko się zakończyło, a wraz z nim zaczęły się pierwsze poważne problemy, które pokazały, że wszystko nie będzie tak łatwe, jak się początkowo wydawało.
Kuzynka początkowo broniła się, mówiąc, że stara się jak może, ale z każdym dniem sytuacja stawała się coraz bardziej nie do zniesienia i coraz bardziej przytłaczająca dla mnie.
Obiecywała, że poprawi się i zacznie bardziej angażować w codzienne obowiązki domowe.
Choć chciałem jej uwierzyć i dać jej jeszcze jedną szansę, miałem coraz większe wątpliwości co do jej intencji i tego, czy rzeczywiście coś się zmieni.
Miałem wrażenie, że kuzynka traktuje to wszystko jak jakąś przygodę, a nie poważną, życiową sytuację, w której mogłaby wykazać się jako odpowiedzialna matka.
Z coraz większym zdenerwowaniem i niepokojem obserwowałem, jak dzieci wciąż biegają po mieszkaniu, a ich obecność staje się coraz bardziej uciążliwa, wywołując we mnie poczucie chaosu.
Dalszy ciąg historii znajdziesz na następnej stronie…