w

Za każdym razem mój syn staje po stronie swojej żony. Byłam w szoku, gdy poznałam jego narzeczoną, a teraz nie wiem co robić.

Nie potrafię zrozumieć, co poszło nie tak – z wielkim smutkiem zaczynam rozważać, jak moje relacje z synem Mikołajem i jego żoną Julią stały się tak skomplikowane. Zawsze myślałam, że będę dla niego wsparciem, że będzie mógł liczyć na moje doświadczenie i radę.

Jednak im bardziej próbuję pomóc, tym bardziej mam wrażenie, że odpycha mnie na bok. Niezmiennie staje po stronie swojej żony, bez względu na to, co powiem czy jaką radę dam. Gdy próbuję zwrócić mu uwagę na rzeczy, które widzę jako problem, słyszę tylko: „Mamo, nie martw się, Julia ma wszystko pod kontrolą, wie co robi”.

Niełatwe początki z synową

Z Julią nigdy nie nawiązałam bliskiej więzi. Kiedy po raz pierwszy przyprowadził ją do domu, byłam w szoku. Była kompletnie inna niż wyobrażałam sobie żonę dla mojego syna – długie paznokcie, przesadny makijaż, obcasy i powiększone usta. Jej wygląd odbiegał od tego, co uznawałam za odpowiednie. Kiedy opowiadałam o niej mojej przyjaciółce, ledwo mogłam ukryć swoje zdziwienie. „Krótka spódnica, tatuaż na karku – to naprawdę ona ma być żoną mojego syna?” – myślałam z niepokojem. Byłam przekonana, że to przejściowe, że ich relacja szybko się rozpadnie. A jednak, ku mojemu zaskoczeniu, wkrótce wzięli ślub, a ich związek trwał.

Przez pierwsze lata ich małżeństwa starałam się nie wtrącać. Ograniczałam kontakt do sporadycznych telefonów, pytań o zdrowie i pozdrowień dla Julii. Dopiero kiedy na świat przyszedł mój wnuk, relacja z synową zaczęła się nieco intensyfikować. I niestety, już od początku nie układała się tak, jak bym tego chciała.

Matka kontra młoda matka

Kiedy urodził się mój wnuk, Pawełek, myślałam, że będę mogła pomóc Julii w opiece nad dzieckiem. Jednak już na drugi dzień po wypisie ze szpitala zauważyłam, że moje podejście do wychowania wnuka nie spotkało się z jej aprobatą. Kiedy zobaczyłam ją z manicurem, od razu pomyślałam: „Przecież to niebezpieczne, może przez przypadek zrobić dziecku krzywdę!” Oczywiście, Julia nie widziała w tym problemu. „Poradzę sobie”, powiedziała krótko i jasno dała do zrozumienia, że nie potrzebuje moich wskazówek. Każda próba interwencji spotykała się z oporem, a Mikołaj tylko powtarzał: „Mamo, to nie twoja sprawa”.

Mój wnuk rósł, a wraz z nim rosło moje zaniepokojenie. Dom był w nieładzie, Julia unikała gotowania, a na każdą moją radę odpowiadała, że Pawełek „nie je zupy”. Nie mogłam tego zrozumieć – przecież gdy był u mnie, jadł wszystko. Próbowałam wpłynąć na Julię za pośrednictwem Mikołaja, jednak zawsze stawał w jej obronie. Cokolwiek bym powiedziała, Julia była w jego oczach nieomylna.

Uzależnienie od technologii czy zaniedbanie?

Ostatnio moje zmartwienie przybrało nowy wymiar. Julia dosłownie nie rozstaje się z telefonem. Zawsze jest online, przegląda coś na ekranie, a ja martwię się, że zaniedbuje swoje dziecko. Mój wnuk potrzebuje uwagi, rozmów, zabaw – a Julia wciąż siedzi z nosem w telefonie. Kilka tygodni temu sytuacja wymknęła się spod kontroli.

Pewnego dnia, jak zwykle, pojechałam do nich z wizytą. Nie zastałam ich w domu, więc udałam się na pobliski plac zabaw, gdzie Pawełek często się bawił. Zobaczyłam ich – Julia siedziała na ławce, zapatrzona w telefon, a Pawełek bawił się w piaskownicy. Nagle zauważył mnie i zaczął iść w moim kierunku, a Julia nawet tego nie zauważyła! Dziecko przeszło poza ogrodzenie, zbliżając się do drogi, gdzie – na szczęście tym razem – nie było samochodów.

Nie mogłam uwierzyć w to, co widziałam. Chwyciłam wnuka na ręce i podeszłam do Julii, która wciąż była pochłonięta Instagramem. Wybuchłam: „Zaraz wyrzucę ten telefon! Zacznij pilnować swojego dziecka, zamiast siedzieć w mediach społecznościowych!” Słowa wypadły z moich ust głośno i zbyt emocjonalnie. Julia, w szoku, zabrała Pawełka i uciekła do domu, nie zamieniając ze mną ani słowa.

Ciche dni i rozczarowanie

Synowa zamknęła się w mieszkaniu i przestała odbierać telefony. Dzwoniłam do Mikołaja, próbując wytłumaczyć mu, co się stało, ale on tylko odpowiedział, że „przesadzam” i „powinnam się uspokoić”. Uważał, że Julia jest dobrą matką i doskonale opiekuje się dzieckiem. Ale ja widziałam to na własne oczy! To nie była odpowiedzialność, którą powinna wykazywać się matka.

Teraz minął już miesiąc, odkąd ani Mikołaj, ani Julia nie odezwali się do mnie. Nie otwierają drzwi, nie odpowiadają na telefony. Czuję, jakbym traciła kontakt z własnym synem i wnukiem, i nie wiem, jak to naprawić. Nie wiem, co Julia powiedziała Mikołajowi, ale boję się, że nasze relacje mogą się już nigdy nie odbudować.

Czy syn ma rację?

Zastanawiam się, czy może rzeczywiście Mikołaj postępuje słusznie, broniąc swojej żony. Może to ja za bardzo się wtrącam, może powinnam dać im więcej przestrzeni? A może, mimo wszystko, to ja mam rację? W końcu chodzi o dobro mojego wnuka.

Trudno mi się z tym pogodzić, że syn stoi zawsze po stronie Julii, nawet kiedy, jak mi się wydaje, ona popełnia błędy. Wciąż jednak nie mogę znaleźć odpowiedzi na pytanie: czy syn postępuje słusznie, stawiając zawsze żonę na pierwszym miejscu?

Źródła grafik: Pixabay, Imgur, Freepik