Niedawno dowiedziałam się, że moja wnuczka odziedziczyła mieszkanie po dziadkach ze strony ojca. Nie minęło wiele czasu, a już zamieszkała tam z mężczyzną, z którym niedawno się zaręczyła.
Moje obawy
Nie ukrywam, że cała ta sytuacja budzi we mnie niepokój. Zawsze podkreślałam wnuczce, jak istotne jest zachowanie niezależności, posiadanie własnego miejsca i samodzielne kształtowanie swojego życia.
Radziłam jej, aby zawsze dokładnie wiedziała, czego pragnie i na co jest gotowa. Niestety, Kasia wydaje się być pod silnym wpływem tego mężczyzny. Jak inaczej wytłumaczyć fakt, że tuż po otrzymaniu mieszkania, pozwoliła mu tam zamieszkać?
Nieznany partner
Prawda jest taka, że znam tego człowieka jedynie z opowieści. Być może jest wspaniałą osobą, ale fakt, że w wieku trzydziestu lat nie ma własnego mieszkania i niemal od razu zamieszkuje z moją wnuczką, nie budzi we mnie zaufania.
Kasia twierdzi, że jest wyjątkowy, ale ja mam wątpliwości. Boję się, że zamiast cieszyć się swoją niezależnością i nowym mieszkaniem, wpadnie w kłopoty.
Sytuacja mężczyzny
On znalazł się w komfortowej sytuacji: Kasia ma już mieszkanie. Normalny mężczyzna powinien zaprosić kobietę do swojego domu. A tutaj jest na odwrót. Jaki mężczyzna tak postępuje? Żaden odpowiedzialny. Podobno pomaga jej przy remoncie i kupuje materiały za swoje pieniądze. Ale czy to wystarczający powód, aby zasłużył na miejsce w jej życiu i jej nowym mieszkaniu?
Dla mnie to wygląda na próbę zdobycia zaufania i sympatii. Zresztą, powinien skupić się na remoncie własnego mieszkania, a nie mieszkania mojej wnuczki. W końcu, to jej przestrzeń, jej azyl, gdzie powinna czuć się bezpieczna i niezależna.
Jaki mężczyzna decyduje się na wspólne życie z kobietą tylko dlatego, że ma mieszkanie? To nie jest prawdziwa miłość, to wygodnictwo.