w

Brat nie chce, by mama znalazła się w domu opieki, ale i nie chce jej zabrać do siebie. Mam wyrzuty sumienia i wrażenie, że jestem niewdzięczną córką.

Od trzech miesięcy nie mogę znaleźć spokoju przez ciągłe konflikty z moim bratem, które dotyczą naszej mamy. Po udarze, który przeszła pół roku temu, stan psychiczny mamy znacznie się pogorszył. Jej pamięć zawodzi, a opieka nad nią stała się bardzo wymagająca.

Każdy dzień przynosi nowe wyzwania, a ja, niestety, nie mam już na to ani czasu, ani siły. Wydaje mi się, że jedynym rozsądnym rozwiązaniem jest znalezienie dla niej domu opieki, ale mój brat zdecydowanie się temu sprzeciwia.

Brat nie rozumie rzeczywistości

Mój brat twierdzi, że oddanie mamy do domu spokojnej starości jest nieludzkie. Jednak mimo jego głośnych deklaracji, wcale nie kwapi się, żeby zająć się nią osobiście. Tłumaczy, że mieszka w mieszkaniu swojej żony i nie ma tam miejsca dla naszej mamy.

Nasze relacje rodzinne, które kiedyś były pełne bliskości i wsparcia, teraz wydają się coraz bardziej napięte. Kiedyś byliśmy jednością – mama, tata, ja i mój brat – ale odkąd tata odszedł, wszystko się zmieniło.

Zmiana w rodzinie po śmierci taty

Nasza rodzina była zawsze zżyta, a rodzice starali się zapewnić nam wszystko, czego potrzebowaliśmy. Mama zaszła w ciążę dość późno, dlatego teraz ma już 70 lat, a ja i mój brat jesteśmy dorosłymi ludźmi, mającymi swoje życie. Mój brat opuścił rodzinne miasto na studia, założył rodzinę i teraz mieszka daleko.

Ja natomiast zostałam tutaj, w rodzinnym mieście, i z czasem ułożyłam sobie własne życie. Wyszłam za mąż, a z mężem zamieszkaliśmy razem w wynajmowanym mieszkaniu. Życie toczyło się spokojnie, aż do momentu, gdy tata zmarł.

Udar i konieczność opieki nad mamą

Śmierć taty była dla mamy ogromnym ciosem. Z dnia na dzień zaczęła się starzeć, jej stan zdrowia pogarszał się, aż w końcu przeszła udar. Na szczęście lekarze zdołali ją uratować, ale niestety, po tej tragedii jej umysł już nigdy nie wrócił do pełnej sprawności. Choć fizycznie powoli się regenerowała, to jej psychika pozostawała w rozsypce. Przestała myśleć logicznie, miała problemy z pamięcią, a jej zachowania stały się nieprzewidywalne.

Z mężem podjęliśmy decyzję o przeprowadzce do jej mieszkania, aby być blisko i się nią opiekować. Zrezygnowałam z dotychczasowej pracy, wybierając taką, którą mogę wykonywać z domu, co pozwala mi być przy mamie przez cały czas. Początkowo miałam nadzieję, że z czasem sytuacja się ustabilizuje, ale rzeczywistość okazała się zupełnie inna.

Codzienne wyzwania i rosnące zmęczenie

Opieka nad mamą stała się niezwykle wyczerpująca. Mama zaczęła opowiadać niestworzone historie, gubiła się we własnym mieszkaniu, często próbowała uciekać. Kilka razy wyszła bez uprzedzenia z mieszkania, co zmuszało mnie do biegu za nią i przekonywania, żeby wróciła. Pewnego dnia powiedziała, że tata czeka na nią przed apteką, choć tej apteki już od dawna tam nie było.

Moje życie stopniowo zmieniało się w koszmar. Nie mogłam spać, wciąż nasłuchiwałam, czy mama znowu nie wychodzi z domu. Nie mogłam się skupić na pracy, a każda chwila wydawała się coraz trudniejsza. Wtedy mój mąż zaproponował rozwiązanie – dom spokojnej starości dla mamy. Wiedziałam, że nie będzie to tanie, ale mąż zapewnił mnie, że jeśli uda mi się znaleźć dobrze płatną pracę, będziemy w stanie to sfinansować. Oprócz tego zasugerował, żebym porozmawiała z bratem.

Dom opieki jako najlepsze rozwiązanie

Po długim namyśle zdecydowałam, że mąż miał rację. Dla dobra mamy, jak i naszego, dom spokojnej starości byłby najlepszym wyjściem. Znalazłam odpowiedni ośrodek, pojechałam tam, aby na własne oczy zobaczyć, jakie warunki oferują i porozmawiać z personelem. Wszystko wyglądało na profesjonalne i bezpieczne, więc uznałam, że to najlepsza opcja.

Zaraz po powrocie z ośrodka zadzwoniłam do brata, licząc na wsparcie i zrozumienie. Niestety, zamiast tego spotkałam się z oskarżeniami.

Brak wsparcia ze strony brata

Mój brat nie zrozumiał mojej decyzji. Krzyczał, że nie mam serca, że chcę pozbyć się mamy i oddać ją w ręce obcych ludzi. Nie chciał nawet słyszeć moich argumentów. Oskarżył mnie o chęć przejęcia mieszkania mamy, co było kompletnym absurdem. Zrezygnowałam z dalszej rozmowy, ale wciąż wracałam myślami do jego słów.

Przez kolejny miesiąc nic się nie zmieniało. Nadal byłam jedyną osobą, która opiekowała się mamą, a mój brat nie wykazywał żadnej chęci, by pomóc. W końcu nie wytrzymałam i ponownie poruszyłam temat. Tym razem reakcja była równie ostra – mój brat twierdził, że oddanie mamy do domu opieki to zdrada.

Ostateczna decyzja i wyrzuty sumienia

Rozmowa z bratem zakończyła się kłótnią. Kiedy powiedziałam mu, że skoro uważa, iż opieka nad mamą to nasz obowiązek, może zabrać ją do siebie, stwierdził, że nie ma takiej możliwości, bo mieszka z żoną. W ten sposób cała odpowiedzialność spadła na mnie.

Zaczęłam mieć wyrzuty sumienia. Czy naprawdę jestem taką złą córką, że chcę oddać mamę do domu spokojnej starości? Z jednej strony czułam, że to konieczność, ale z drugiej – wciąż towarzyszyło mi poczucie winy. Mój mąż jednak nieustannie mnie wspierał, przekonując, że to najlepsza decyzja zarówno dla mnie, jak i dla mamy.

Podjęłam decyzję – jeśli mój brat nie zjawi się w ciągu tygodnia, żeby przejąć opiekę nad mamą, zawiozę ją do domu spokojnej starości. To będzie lepsze dla nas wszystkich.