w

Mój syn przyprowadził do domu nową żonę, która ma już dwójkę dzieci. Teraz każdy dzień zamienia się w piekło.

Od trzech lat moje życie zmieniło się nie do poznania. Mój syn wprowadził się z nową żoną i jej dwójką dzieci z poprzedniego związku, mówiąc na początku, że to tylko tymczasowe rozwiązanie. Jak się jednak okazało, plany te szybko uległy zmianie. Syn oświadczył, że mieszkanie należy także do niego, więc zamierzają zostać na stałe.

W tej chwili mamy dwupokojowe mieszkanie, które musi pomieścić mnie, mojego syna, jego żonę i dwoje dzieci. Co więcej, synowa jest w ciąży z ich wspólnym dzieckiem. Mieszkanie staje się coraz ciaśniejsze, a ja czuję, że nie mam już siły sprostać codziennym obowiązkom.

Brak wsparcia ze strony synowej

Mój syn jest zdrowym mężczyzną, który pracuje, a jego żona, choć mogłaby również znaleźć zatrudnienie, zdecydowała się pozostać w domu. Twierdzi, że zajmuje się dziećmi, ale one spędzają większość dnia w przedszkolu.

Odkąd się do nas wprowadzili, synowa nie podjęła żadnej pracy, co powoduje, że całe obciążenie finansowe spada na mojego syna i na mnie. Mimo że nie jest osobą nieuprzejmą, a nasze relacje nie są pełne konfliktów, jej brak zaangażowania w codzienne obowiązki domowe staje się coraz bardziej dotkliwy.

Niespełnione obietnice i rosnące koszty

Na początku syn obiecał, że gdy wszystko się ustabilizuje, dzieci pójdą do przedszkola, a synowa znajdzie pracę i zaczną myśleć o własnym mieszkaniu. Jednak rzeczywistość wygląda inaczej – synowa unika pracy, a syn, choć obiecywał, że znajdą własne lokum, nie podjął żadnych konkretnych działań w tym kierunku.

Z każdym miesiącem koszty życia rosną, a rachunki stają się coraz bardziej obciążające dla naszego domowego budżetu. Moje skromne dochody i emerytura muszą pokrywać wydatki, które znacznie przewyższają to, co mogę sobie pozwolić.

Codzienne obowiązki – niekończący się maraton

Codziennie wychodzę o piątej rano, aby umyć podłogi w dwóch biurach, a przed ósmą jestem już z powrotem w domu. Choć powinnam mieć chwilę na odpoczynek, rzeczywistość zmusza mnie do działania. Kiedy wracam, na stole czekają nieumytych naczynia po śniadaniu, a w kuchni trzeba zacząć przygotowywać obiad.

Zmywanie, pranie, prasowanie i sprzątanie – to moje codzienne obowiązki, które wykonuję praktycznie samodzielnie. Mimo że synowa odprowadza dzieci do przedszkola, resztę dnia spędza na spotkaniach z przyjaciółkami lub innych zajęciach, zamiast pomagać w domu.

Brak wsparcia w domu

Synowa, choć uprzejma i niekonfliktowa, odciąga się od wszelkich domowych obowiązków. Kiedy nie była jeszcze w ciąży, przynajmniej robiła zakupy, ale teraz nawet to zadanie stało się dla niej zbyt wymagające.

Kiedy dzieci wracają z przedszkola, całe mieszkanie wypełnia się hałasem – biegają, krzyczą i bawią się, co jest naturalne dla dzieci, ale dla mnie, w moim wieku, staje się to coraz bardziej męczące. Próbuję znaleźć moment na odpoczynek, ale nie jest to łatwe, gdy codziennie trzeba gotować, sprzątać i zajmować się całą rodziną.

Brak nadziei na zmianę

Przez długi czas żywiłam nadzieję, że syn z rodziną znajdzie własne mieszkanie. Niestety, kiedy synowa ogłosiła, że spodziewają się kolejnego dziecka, wszystko się zmieniło.

Syn jasno dał mi do zrozumienia, że nie zamierzają się wyprowadzać, twierdząc, że mieszkanie również należy do niego, a obecna sytuacja finansowa nie pozwala im na wynajem lub zakup innego lokum. Zostałam postawiona przed faktem dokonanym – muszę się pogodzić z tym, że nasze małe mieszkanie pozostanie pełne ludzi i hałasu.

Koszmar codziennej rzeczywistości

Codzienność wypełniona jest stresem, zmęczeniem i rosnącą frustracją. Miesiąc temu trafiłam do szpitala z powodu problemów z ciśnieniem. Lekarz zalecił mi oszczędzający tryb życia, ale jak mogę go prowadzić, skoro nikt oprócz mnie nie zajmuje się domem?

Gdybym przestała sprzątać, gotować i dbać o całą rodzinę, dom pogrążyłby się w chaosie. Pomimo zmęczenia muszę każdego dnia dbać o porządek, gotować posiłki i dbać o wszystkich mieszkańców, bo inaczej nie przetrwamy.

Myśli o ucieczce – wyjście z sytuacji

Coraz częściej zastanawiam się, czy nie powinnam po prostu wziąć kredytu i kupić sobie małe mieszkanie, aby w końcu odpocząć. Hałas, ciągły ruch w domu i fakt, że już niedługo na świat przyjdzie kolejne dziecko, sprawiają, że nie widzę innego rozwiązania.

Moje zdrowie i spokój psychiczny są na wyczerpaniu. Wiem, że wyprowadzka może być jedynym sposobem na odzyskanie kontroli nad własnym życiem i stworzenie przestrzeni do odpoczynku, którego tak bardzo potrzebuję.